Zgodnie z niedawną zapowiedzią (nie ma to jak zapowiedziana kulinarna urodzinowa niespodzianka...) w ostatnią sobotę zabrałem się za uszykowanie placuszków z kurczaka i szynki z dodatkiem frytek i sałatki z pekińskiej.
Wszystkie składniki na stole, Jubilatka już w drodze - można się ze spokojem i bez obaw, że nie zdążę, brać za robotę. Zwłaszcza, że w przepisie jak wół jest napisane "Czas przygotowania: 20 minut". Okazało się, że tyle czasu jest potrzebne i wystarczające jeżeli zna się już przepis. Mnie przygotowanie całości zajęło około 40-45 minut. Na szczęście sam przepis nie należy do specjalnie trudnych i skomplikowanych - obejrzenie filmiku szkoleniowego i spokojne posługiwanie się papierową instrukcją bez problemów poprowadziły mnie przez kolejne stopnie szykowania potrawy.
Rada: Jeżeli nie masz czasu na siekanie orzechów włóż je do plastikowej torebki i rozwałkuj na desce lub blacie. Orzechy rozdrobnią się do maleńkich kawałeczków. :)
Najpierw przemielenie kurczaka - prościzna (zwłaszcza jak ma się nowiutki blender), potem pokrojenie szynki (uwaga: należy kroić szynką faktycznie drobno - ja skroiłem nieco grubiej niż na filmiku i później narzekałem trochę, że placuszki się trochę rozklejają), a na koniec drobne posiekanie cebuli i czosnku. Później wymieszanie wszystkiego i urobienie placuszków. Żadnych komplikacji, problemów.
Podobnie sos i rukola - bezproblemowe przygotowanie (zwłaszcza zielenina, którą trzeba tylko wymieszać z oliwą). Wszystko czytelnie, zrozumiale i klarownie opisano i przedstawiono w "instruktażowych" materiałach. Żadna filozofia wg mnie. :)
Pascal w swoim przepisie nic nie mówi o jakichś dodatkach do swego dania. Ja zdecydowałem, że same placuszki, sos i "sałatka" z rukoli to za mało aby się najeść. Dołożyłem więc frytki i drugą sałatkę - z kapusty pekińskiej.
Całość po 40-45 minutach prezentowała się tak:
Wyglądało i pachniało smakowicie. I na szczęście na zachęcającym wyglądzie i zapachu się nie skończyło. Przygotowany obiadek faktycznie był niezły, choć bez specjalnego szału - dałbym mu spokojnie czwórkę w skali szkolnej. Placuszki fajne z delikatną nutą szynki i czosnku. Świetnie pasował do nich przygotowany sos. Rukola jak rukola - z wyglądu mlecz, w smaku nieco jak trawa. Szczęśliwie pekińska ratowała zieloną część dania. ;)
Mój obiad gotowy i zjedzony, naczynia pozmywane, uwagi wymienione. Wielka radość, że Jubilatce "niespodzianka" się podobała i co ważniejsze - smakowała. :) Nie mogłem się jednak już doczekać jej niedzielnego dania...
Bartek
Jubilatka jedynie skomentuje, że bardzo się ucieszyła z niespodzianki, która nie dość, że niespodziewana, była jeszcze smaczna :) Zwłaszcza placuszki i sosik :)
OdpowiedzUsuń