niedziela, 30 czerwca 2013

W zeszłym tygodniu upały dotarły do naszej przepięknej Łodzi. Wysokie temperatury sprawiły, że niemalże poczuliśmy się jak w słonecznej Italii - nie było innego wyjścia jak pójść na obiad do jakiejś włoskiej restauracji. Spacerując ul. Piotrkowską wypatrzyliśmy świeżo otwartą restaurację "Sylvio Italiano", nie można było do niej nie zawitać - zwłaszcza, że ceny są bardziej niż kuszące.

Idąc któregoś dnia po Piotrkowskiej nagle mignęła mi nowa restauracja, postanowiłam się wrócić się i zapamiętać gdzie to jest, byśmy mogli już na spokojnie tam wrócić i sprawdzić "co tu dają" :)

Tak więc przekroczyliśmy próg lokalu i szybko zapoznaliśmy się z oferowanymi daniami (przyznać trzeba, że  ich liczba do szokująco dużej nie należy). Równie szybko zdecydowaliśmy co chcemy wziąć. Ja skusiłem się na bolognese (4,80 zł za 350g), Maja zamówiła sałatkę (3,20 zł za 100g), a nasza koleżanka Marta postanowiła spróbować carbonary (5,80 zł za 350g).

No ceny są co najmniej "zwracające uwagę" :)  

Na jedzonko nie czekaliśmy nawet pięciu minut. Jak się okazało poszczególne potrawy znajdują się w specjalnych podgrzewanych pojemnikach. Po prostu jeden z pracowników podszedł do nich, nałożył odpowiednią ilość do plastikowych "talerzy", zważył czy jest te 350g i nam podał. Podobnie było z sałatką. W każdym bądź razie całość prezentowała się tak jak widać na zdjęciach poniżej. Właśnie, warto dodać, że dostaliśmy w ramach gratisu trzy porcyjki sałatki owocowej - niby nic, a bardzo miły gest. :)

Muszę tu nadmienić, że plastikowe pojemniczki to ewidentny minus. Sami wiecie, że tego nie lubię bardzo (jak również plastikowych sztućców). Aczkolwiek tutaj mogę to usprawiedliwić ograniczaniem kosztów. Gest z sałatką był bardzo miły rzeczywiście :) 





Na pierwszy rzut oka zaprezentowane potrawy może nie prezentują się najbardziej apetycznie (zwłaszcza dania makaronowe). Jednak o dziwo (przyznam się - byłem pełen obaw co do jakości jedzenia), okazały się wyjątkowo dobre. Bolognese pomidorowo-ziołowe, carbonara bardzo serowa. Bardzo dobry makaron w obydwu. Również sałatka Mai była bardzo dobra. No i deser... :) Super słodka, owocowa sałatka - świetna na upalny dzień. ;) Na pewno tam wrócimy! :)

Rzeczywiście makarony były bardzo smaczne :) Zwłaszcza carbonara! Moja sałatka była taka jaka miała być - smaczna i miałam się nią nie najeść, bo czekał na mnie obiad w domu :P (dla towarzystwa cygan dał się powiesić :P) Dodam jeszcze, że wystrój jest nowoczesny i ładny. Kiedy byliśmy wyglądało to tak, a teraz zdaje się tak. Jedyne co, to nie jestem przekonana czy te reklamy na oknach pasują do charakteru naszej ulicy - mogą być problemy z plastykiem miasta (kiedy byliśmy jeszcze ich nie było).


Stanowczo polecamy dania w Sylvio. Myślę, że każdy, kto chce tanio i szybko coś zjeść na Pietrynie powinien tam zajrzeć (oczywiście również smacznie). Muszę również zwrócić uwagę na mój ulubiony sposób promocji - pracownicy Sylvio kuszą przechodniów dając im do spróbowania swoje wyroby. Naprawdę duży plus za to!

sobota, 29 czerwca 2013

Chcieliście kiedyś przygotować coś egzotycznego? Nam też przyszło to do głowy. Na dobry początek chcieliśmy spróbować mątw w białym winie. Co z tego wynikło? Przeczytajcie sami.

Oj tak, czasem ma człowiek takie dziwne pomysły. I co grosza potem je realizuje...

Pierwsze zaskoczenie, czyli jak wyglądają tak naprawdę mątwy? Tak jak na zdjęciu poniżej :) Muszę powiedzieć, że zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a ich nóżki powodowały nieco ciarek na moich plecach, ale nie zrażałam się i brnęłam dalej w ich opłukiwanie ;)

Powiem tak, parafrazując Benedykta Chmielowskiego - mątwa jaka jest każdy widzi. :P Ale faktycznie, jak się je brało do ręki to nie było to za miłe uczucie...



Sam przepis nie stanowi problemu. No co? Pokroić warzywa, podsmażyć, wrzucić mątwy, zalać winem i dusić. Ciekawą rzeczą jest to, że pod wpływem ciepła nóżki mątw się podkurczają, a kawałki główek zawijają i zaczynają wyglądać jak prawdziwe owoce morza ;)

Przepis był banalny, składał się bowiem z całych czterech punktów - obmyć, pokroić, usmażyć, podać. Zbyt prosty jak dla mnie, od razu wzbudził moje podejrzenia... 



Wynik działań wygląda tak:




A teraz moje uwagi... mątwy wyszły twarde i gumowate. Z tego co dowiedziałam się tydzień później z australijskiego Masterchefa - owoce morza albo gotujemy/smażymy króciutko, albo bardzo długo. Tylko wtedy są miękkie. Ewidentnie w przepisie i w moim wykonaniu było za mało czasu by zmiękły. Jeśli chodzi o smak, to całe danie było całkiem niezłe, choć nie można nazwać tego całym daniem, bo wyszła z tego raczej lekka kolacja niż pełen obiad. Czy danie udane? Średnio. Smakowo ok, ale zdecydowanie nie znam się na gotowaniu owoców morza ;)

Danie dziwne. Z jednej strony całkiem niezłe, z drugiej jednak nam nie wyszło. Niestety musimy iść chyba do jakiejś porządnej restauracji gdzie można zjeść dobrze przyrządzone mątwy/owoce morza aby przekonać się jak to właściwie ma wyglądać. :)

czwartek, 20 czerwca 2013

W zeszłym tygodniu, spacerując po wyremontowanym fragmencie ul. Piotrkowskiej (plac Wolności - ul. Rewolucji 1905 r.) zauważyliśmy z Mają nieszczęśnika przebranego w kostium kurczaka, który rozdawał ulotki jakiegoś nowego lokalu. Przechodząc obok niego specjalnie zwolniliśmy i daliśmy się "zachęcić" do wzięcia ulotki. Chwilkę również posłuchaliśmy o nowej kurczakowej restauracji "Western Chicken". Zdecydowaliśmy się, że zajrzymy do niej któregoś dnia, nie dzisiaj, ale wkrótce - zwłaszcza, że dana przez pana-kurczaka ulotka uprawniała do 20% zniżki.

No bidny był ten kurczak, zwłaszcza, że kostium wyjątkowo mało twarzowy a i stopni koło 30 na termometrze.

Do lokalu dotarliśmy przedwczoraj, w godzinach popołudniowych. Jak się okazało, rozdawane tego dnia ulotki (i z tego co wiem promocja trwa nadal) dają aż 25% zniżki! Wstyd byłoby nie skorzystać i nie popróbować. Po wejściu do knajpki zajęliśmy sofę i zaczęliśmy dumać co by tu zjeść na obiad. Przy okazji zaczęliśmy bacznie obserwować i oceniać lokal. Pierwsze co mnie się rzuciło w oczy to... brak jakiejkolwiek wentylacji bądź klimy. W środku ledwo dało się wytrzymać - tak było ciepło. Druga sprawa to obicie ścian kawałkami drewna, które pachniało, że hej. Trochę to takie nijakie jak dla mnie, mam nadzieję, że coś na tych dechach powieszą - aby lokal wyglądał bardziej ciekawie.

Oj tak, brak klimy był absolutnie fatalny, a świeże drewno w gorącym otoczeniu ma bardzo duszący zapach, który mnie osobiście nieco odstręczał.



Ale nasza kanapa była ładna, a na stole stał żywy kaktus i uwaga! żywe kwiatki w wazoniku. Generalnie plus za stolik, ale zagadka. Jaki będzie minus?


Ja zaś zwróciłem uwagę na lecącą muzykę w tle. Wszystko byłoby w porządku (generalnie jakieś tam country-podobne melodie się snuły z głośników), gdyby nie urządzenie muzyczne. Uwaga, uwaga - na ścianie wisi telewizor, na którym wyświetlane są kolejne mp3! Nie jakaś stacja muzyczna z country, nie program tv z takimi piosenkami, ale "wbudowany" w tv odtwarzacz muzyki z pięknie ukazanymi plikami mp3...



Ostatecznie wybór padł na zestaw "Nevada" (1 kawałek, 2 skrzydełka, 2 polędwiczki, duże frytki oraz napój/sałatka za 16,90 zł) oraz tortille western chicken z sosem mieszanym (za 9.90 zł). Na podanie całości nie czekaliśmy nawet 5 minut, po chwili wszystko już leżało przed nami na stole.

Należy zwrócić uwagę, że ceny są bardzo dobre i na pewno na naszą kieszeń, bo za 20 zł się całkiem nieźle objedliśmy (wprawdzie z rabatem, ale zawsze). Wybraliśmy ten zestaw, bo były w nim wszystkie rodzaje mięsa i napój, który jest dla mnie nieodzownym składnikiem posiłku :)


Moja była tortilla. Pierwsza myśl - jest większa niż ta w McD i cięższa. I pachnie ładnie. Pierwszy kęs... i umarłam. Do jasnej cholery! Jak to jest sos mieszany, to jaki jest ostry?! Zatchnęło mnie, dostałam czkawki i niemal zwróciłam to co zjadłam. Było bardzo ostre. Bartek patrzył na mnie jak na wariatkę do momentu pierwszego kęsa swojej połowy tortilli. Po zjedzeniu jej nie czuł smaku majonezu. Generalnie może bym to zdzierżyła gdybym wyraźnie nie pytała pana czy dam radę z tym mieszanym sosem i czy nie jest bardzo ostry. Pan stwierdził, że mieszany będzie ok. Poza tym była ok, miała naprawdę świeże warzywa i fajne kawałki mięsa i za 9,90 można się było dobrze najeść.

Mięsko było bardzo ok - duże kawałki, mięso smaczne (i to sporo mięsa, a nie sama panierka). Frytki smaczne, prawie takie jak w Mc. No i tortilla, gdyby nie to, że sos był ewidentnie ostry oceniłbym ją bardzo dobrze - dużo mięsa, ogrooomna porcja, świeże warzywa. Super.

Mięso rzeczywiście było ok, było go sporo, choć dla mnie mały minus, że nie jest robione do zamówienia tylko leży w gablotce podgrzewanej. Nie odważyłam się zjeść kawałków w ostrej panierce. Spory minus za brak serwetek na stołach! Przecież to mięso je się palcami, w co mam je potem wytrzeć?

Według mnie "Western Chicken" to restauracja mająca potencjał, jednak pewne szczegóły i detale póki sprawiają, że raczej nie będziemy tak często zaglądać. Zwłaszcza, że obecnie - poza sałatką, spróbowaliśmy już wszystkiego.

Może jeśli będę miała ochotę na tortillę to wpadnę do nich, ale na pewno wezmę ją z łagodnym sosem!

PS. Uwaga końcowa - w lokalu nie ma żadnego alkoholu!

PS2. Bartek mówi, że dzisiaj jego kolega miał tortillę z mieszanym sosem i że mieszany sos był jednak spoko, czyli może jednak ktoś się przy robieniu tortilli pomylił (tu można policzyć minus, bo poszłam do pana i chciałam, żeby to jakoś skontrolował, bo naprawdę ten stopień ostrości był dla mnie niejadalny, ale pan się uśmiechnął i stwierdził, że widać taki jest ten sos). Myślę, że na początku kariery lokalu trzeba bardziej dbać o klientów.

niedziela, 9 czerwca 2013

Kilka godzin temu dobiegł końca tegoroczny "Festiwal Dobrego Smaku". Mimo zapowiedzi, że będzie dzisiaj po południu lać jak z cebra mieliśmy ambitny plan zwiedzenia kilku lokali i posmakowania kolejnych potraw.

Należy wspomnieć, że tym razem towarzyszyła nam moja przyjaciółka Ola :)

1. Big Betty (rynek Manufaktury); danie: Kurczak ze śliwkami

Ostatni dzień X edycji "Festiwalu Dobrego Smaku" rozpoczęliśmy od położonej w samym środku rynku Manufaktury restauracji "Big Betty". Obsłużono nas szybko i fachowo, na danie nie czekaliśmy nawet 10 minut - bardzo na plus. Sama potrawa zaś przyzwoita choć bez szału - mięsko smaczne, puree, sos oraz rodzynki w boczku również. Nie było to jednak na tyle szałowe by wywarło na mnie jakieś większe wrażenie. Dobre, ale bez przesady. :)


Był to dobry początek na pewno. Wszystko było smaczne, choć malutki por... był nie do pogryzienia. Ale naprawdę danie było smaczne i w miarę normalnej wielkości, co jak wiadomo - nie jest częste :)

2. American Bull (rynek Manufaktury); danie: Godfather Burger

Wczoraj czytałem, że w godzinach późno popołudniowych na spróbowanie festiwalowego burgera przyszło niektórym czekać niemalże godzinę. Pełen obaw więc skierowałem swe kroki w kierunku "American Bulla". Jak się okazało dłużej czekaliśmy na złożenia zamówienia (około 10-15 minut), niż na samą potrawę (podana w czasie mniejszy niż 10 minut). I co tu dużo mówić - burger bardzo dobry. Co prawda mniejszy od tego, który normalnie można zamówić, ale na tyle duży, że nie wychodziło się głodnym. Burger ok, ale według mnie smakowo nie różnił się praktycznie niczym od tego "codziennego".



Zgodzę się Bartkiem i jeszcze dodam, że obsługa tym razem kompletnie nie ogarniała i rzeczywiście zanim zostaliśmy zauważeni (a przecież się nie chowaliśmy) prawie straciliśmy cierpliwość. Burger rzeczywiście był dobry, ale też nie zauważyłam większej różnicy między nim a normalnym Bullowym burgerem.

3. Klub Zieliński i Syn (ul. Piotrkowska 97); danie: Ratatouille avec du poulet

Pierwotnie nasze trio miało w planach po jedzeniu w Manu wybrać się na deser w kawiarni "Zbożowa" jednak ja bardzo nalegałem abyśmy zajrzeli do "Zielińskich" na ratatuja. Cóż... nie wszyscy byli tym faktem zachwyceni, ale stosunek głosów był 2:1 za "tak, idziemy" i tym sposobem trafiliśmy na Piotrkowską 97. Obsłużono nas szybciutko i równie prędko mogliśmy zacząć jeść nasze porcje. W mojej ocenie (i nie tylko mojej ;) ) serwowany ratatuj był przepyszny! Bardzo dobry kurczak, świetnie przygotowane warzywa oraz super sos stworzyły świetną kompozycję (i porcja byłą spora). Super danie!


ZDRAJCA! Co się będziemy czarować - dla mnie Ratatouille to danie... wybrakowane. Leczo bez mięsa. Było dobre, nie można powiedzieć, ale zważywszy na to, że nie przepadam za plackami ziemniaczanymi - raczej nie wdrapie się na szczyt mojej listy przebojów :) Dodam też nieskromnie, że moje Ratatouille smakowało bardzo podobnie jak swego czasu zrobiłam.

4. Drukarnia Skład Wina & Chleba (ul. Piotrkowska 138/140); danie: Halibut w sosie szafranowym

Już nieco najedzeni ruszyliśmy do "Drukarni". Dobiegała godzina 14:00 więc byliśmy pewni, że jeszcze na halibuta się wszyscy załapiemy. Gorzej może być ze stolikami, ale jakoś damy sobie radę. Po wejściu od razu zapytaliśmy pana za barem czy danie festiwalowe jeszcze jest i usłyszeliśmy "tak". No to szukamy miejsca... Kilka minut i już stolik jest (dosiedliśmy się), krzesełka też skądś uzbieraliśmy. Po 10 minutach zauważa nas kelnerka, podchodzi i na nasze zamówienie stwierdza "dania festiwalowego już nie ma". Super... Jednym słowem: żenada.

Żenada podwójna, bo przecież usiłowaliśmy się do Drukarni dobić również w piątek z podobnym skutkiem.

5. Kawiarnia Zbożowa (ul. Roosevelta 7); deser: Waniliowa kiść i kawa firmowa

Na Zbożową zasadzaliśmy się już w piątek, jednak wtedy Pani ze skruchą powiedziała, że galaretka się nie ściągnęła i niestety deser nie wyszedł. Tym razem udało nam się załapać na niego :) Bardzo kwaśne porzeczki + pysznie waniliowy krem + sos różany i ciastko orzechowe (do tego była jeszcze kawa). Dla mnie super. Wygląda świetnie, krem był absolutnie pyszny, uwielbiam kwaśne rzeczy i ten sos różany... Dla mnie bomba.


Deser niczego sobie, w oryginalny sposób łączący różne smaki. Kwaśne porzeczki i słodki krem tworzyły smakowite połączenie. Aż chciało się wziąć drugą porcję. ;)

6. Lili - nasza druga wizyta...

Ach Lili... To jedna z ulubionych restauracji Oli do której mimo naszego odradzania koniecznie chciała iść. My od razu wiedzieliśmy, że to danie nie jest warte powtórki, więc poszliśmy tam tylko dla niej. Jak zwykle lokal pełny, udało nam się szybciutko złapać stolik po kimś kto właśnie wychodził. Wokół nas wszyscy czekają na jedzenie. Czekaliśmy 25 minut. Naczynia z naszego, oraz dwóch stołów obok nie zostały posprzątane, nikt z sali nie dostał jedzenia (a przyszliśmy do sali jako przedostatni), a obsługa ucinała sobie pogawędki z klientami przy barze. Kiedy klienci, którzy przyszli 10 minut temu (czyli 15 minut po nas) dostali jedzenie... coś we mnie pękło i powiedziałam pani kelnerce, że chyba sobie żartuje i że my czekamy na jedzenie od 20 minut, a inni nawet dłużej. Zamiast mnie przeprosić, pani zaczęła ze mną dyskusję, że jak ja się zachowuję, że jest festiwal i coś tam coś tam... Grunt, że zaraz potem dostaliśmy (Ola dostała) jedzenie (Ci co dłużej czekali dostali 2 z 3 porcji kiedy my wychodziliśmy). Powiem tak... my raczej do Lili nie wrócimy i 10 osób, które nie doczekało się jedzenia (wyszli zanim otrzymali swoje zamówienia) również raczej nieprędko wróci. Wniosek - mierz siły na zamiary, jeśli nie jesteś w stanie udźwignąć festiwalu - nie bierz w nim udziału.

Niestety "Lili" zaliczyła klapę na całej linii. Nawet przyjmując, że potrawa była w porządku to obsługa zniszczyła cały efekt. Czas oczekiwania skandalicznie długi. Zachowanie obsługi - żenujące i skandaliczne. Gdybym nie przełożył naczyń z naszego stolika na sąsiadujący (gdzie już piętrzył się szklanki i talerze) to pewnie leżałyby tam do czasu naszego wyjścia. Dania rozdawano według własnego widzimisię kelnera, w ogóle nie zwracając uwagi na to kto pierwszy zamówił. No i jeszcze ta kelnerka, która najpierw stoi sobie za barem i gawędzi z kimś, a potem tłumaczy się, że "szybciej nie może bo festiwal". Choć i tak najlepszy tekst z jej strony do nas to "zamówione tylko jedno danie i tyle awantury"... Granda.

7. Restauracja Kryształowa (ul. Narutowicza 16); danie: Bitka obiecana w Łodzi nakręcana

Nasza ulubiona Kryształowa :) MILE NAS ZASKOCZYŁA! Danie stanowiła bitka wieprzowa, knedel ze śliwką w sosie śliwkowym, kapustka i (ten biały proszek) sproszkowany orzech laskowy. Wszystko było bardzo smaczne i był to wyraźny pozytywny punkt dzisiejszego dnia. Czekaliśmy dosyć krótko i nie było na co narzekać:) A knedel pyszniutki - dodam, że podobno łódzkim zwyczajem jest podawanie knedli z owocami z wytrawnym mięsem. U mnie w domu podaje się je jedynie z kapustą, ale słyszałam, że w innych domach rzeczywiście na talerzu można uświadczyć również mięso.


Bardzo nie chciałem iść do "Kryształowej", myślę że tak samo mocno jak Maja nie pałała chęcią do zjedzenia ratatuja u "Zielińskich". Nie przepadam po prostu za bitką i tyle. No ale tym razem to ja zostałem przeglosowany i niechętnie zawitałem w progach "Kryształowej". I tak jak Maja pisze - zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni.
U mnie tak się właśnie jadało, a dokładniej u moich dziadków. Knedle bez bitki wołowej i sosu się nie liczyły. :P

8. Niebostan (ul. Piotrkowska 17); deser: Panny z wilka

I na samiutki koniec... deser w Niebostanie. Pokruszone ciastka owsiane, bita śmietana z mascarpone i na to truskawki. Genialne w swojej prostocie i bardzo dobre. Jedyny minus to to, że bardzo przypomina zeszłoroczny deser Mebloteki YELLOW (który zresztą wygrał poprzedni festiwal) - były to weki z owocami. Myślę jednak, że było to miłe zwieńczenie wieczoru.


Przygodę z tegorocznym "Festiwalem Dobrego Smaku" zakończyliśmy przy stoliku w "Niebostanie". Zarówno deser jak i kawka pyszota. Taki prosty pomysł na słodki deser, a taki fajny i smaczny efekt! :)


Cały festiwal to naprawdę świetne doświadczenie. Dla nas to poznanie wielu ciekawych smaków. Dla restauracji okazja do reklamy i niestety też do antyreklamy. Na pewno pójdziemy też w przyszłym roku :) Żeby nie było - Gejsza Sushi ma od nas głosy :) Oby wygrała! :)

Podsumowując, warto było spędzić te trzy dni na mieście i wydać tych kilkadziesiąt złotych. Poznanie nowych potraw, odwiedzenie i odkrycie nowych lokali to bez wątpienia wielki plus. Co prawda było kilka przykrych sytuacji, ale generalnie niech żałuje każdy kto nie był! :)

Majowy ranking
1. Gejsza Sushi
2. Kamari
3. Servantka/Sushi Zielony Chrzan/House of Sushi
4. Kryształowa/Pozytyvka

Musiałam w moim rankingu uhonorować Kryształową, bo tak mile nas zaskoczyła ;)

Bartkowy ranking:
1. Gejsza Sushi
2. House of Sushi
3. Klub Zieliński i Syn

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Otrzymaliśmy wyniki konkursu festiwalowego:

Konkurs na danie festiwalowe wg jury:
1. Ato Sushi
2. Street Art Deluxe
3. Big Betty

Konkurs na danie festiwalowe (głosowanie publiczności):
1. Ato Sushi
2. Deseo Tapas Bar
3. Street Art Deluxe.

Wniosek? Szkoda, że nie poszliśmy do Ato Sushi i Street Art Deluxe. Chociaż patrząc na fb - większość ludzi chwaliła Gejsza Sushi więc nie wiem co się stało.No i nie wiem skąd to Deseo Tapas Bar na liście laureatów.


Konkurs na najlepszą kawiarnię wg jury:
1. Mebloteka YELLOW
2. Zbożowa
3. Pani Cupcake

Konkurs na najlepszą kawiarnię (głosowanie publiczności):
1. Mebloteka YELLOW


Nie ma co... znam się na deserach :)

sobota, 8 czerwca 2013

Dzisiaj drugi dzień festiwalu. Tym razem... słodko-gorzki, ale o tym za chwilę. Udało nam się znów odwiedzić 6 miejsc, choć nie dokładnie te, które chcieliśmy odwiedzić dzisiaj.

1. Amarant. Sienkiewicza 47. Pieczona polędwiczka wieprzowa ciotki Petunii podana na zapiekance ziemniaczanej z fasolkami Bertiego Botta w formie sferycznego Ravioli

Amarant postanowił nas ugościć czymś nieco dziwnym. Polędwiczka rozmiarów 2x3x1 cm, do tego pół marchewki (nieobranej i z patykiem od natki) i pół buraka (twardego). Fasolki Bertiego Botta to akurat fajny dodatek - kuleczki miętowe. Fajny pomysł. Ravioli nie uświadczyłam. Wielkość porcji... żenująca. Minus.


Drugi dzień kulinarnych zmagań na łódzkim "Festiwalu Dobrego Smaku" zaczęliśmy od "Amarantu". Ludzi trochę było, ale jakoś znaleźliśmy stolik. Szybko złożone zamówienie i po kilku minutach mogliśmy "nacieszyć" się daniem. Małym daniem warto podkreślić. Niestety potrawa, której nazwa jest najbardziej ciekawą w ramach festiwalu okazała się maleńkim kawałkiem polędwicy z połową marchewki i połówką buraka. Ani to obfite ani dobre.

2. Titi. Sienkiewicza 67. Przepiórki w płatkach róży.

Tu porcja też nieduża, ale dosyć smaczna. Restauracja Titi dostaje też duży plus za karty z sudoku i kredki, które dostaliśmy w oczekiwaniu na danie, za wystrój i za wyświetlanie filmu, którym się inspirowali. Danie dobre, choć nie zachwyciło.


Druga restauracja znajdująca się na ul. Sienkiewicza, która bierze udział w tegorocznej edycji. Opis brzmiał zachęcająco - w końcu nie na co dzień można posmakować przepiórek. Zwłaszcza w płatkach róż. Niestety według mnie kolejny zawód, choć zdaję sobie sprawę, że ten rodzaj ptaka do sporych nie należy i wielkiej ilości mięsa nie powinienem się spodziewać. Mimo niewielkiej porcji mięsiwa, którą jakoś udało się obrać danie oceniam na ciekawe i smaczne. :) 
I oczywiście ogromny plus za: a) lecący film, którym inspirowali się kucharze tworząc danie, b) opis potrawy połączony z opisem filmu (na tyle zachęcający, że pewnie go z Mają obejrzę), c) "pochłaniacze czasu" - widać je na zdjęciu (zamiast podkładek na stołach rozłożone są arkusze z zagadkami, sudoku, labiryntem etc.), świetny pomysł!

3. Mebloteka YELLOW. Piotrkowska 138/140. Poisoned apple & Prince kissing.

To w zasadzie nr 1, bo pierwszy deser, którego postanowiliśmy spróbować :) Było sobie jabłko, w środku lody, kwaśno miętowe chyba :) W każdym razie orzeźwiające. Do tego latte z grenadyną. Było orzeźwiająco i smacznie. Dla mnie duży plus za lody w jabłku - ciekawy pomysł :)



To nie były lody, tylko sorbet. ;) Detalizm - wiem, ale jak to się mówi "diabeł tkwi w szczegółach". :) Mówiąc krótko - zarówno kawa, jak i jabłko z wkładką bardzo dobre. 

Dodatkowo dodam, że zanim zajrzeliśmy do "Mebloteki" odwiedziliśmy znajdującą się naprzeciwko "Drukarnię..." gdzie podają w ramach festiwalu halibuta. Niestety o godzinie 16:45-17:00 już nic nie było. Głód zaczął zaglądać mi w oczy...

4. Lili. Roosevelta 10. Allo Allo - Zalotna Yvette

Wg strony festiwalu to ma być: "Lekki indyk skuszony pate z gęsich wątróbek, we flircie musowym na polanie". Nie wiem co to znaczy. W każdym razie. Na obsługę czekaliśmy koło 20 minut (siedząc przy stoliku). Obsługa nie ogarniała, zagadywała się przy barze i nie wiedzieliśmy - zamawia się przy barze, przy stoliku? I kiedy dostaniemy danie? Regularni klienci byli odprawiani z kwitkiem, bo podobno czas oczekiwania wynosiłby godzinę. Z drugiej strony usłyszeliśmy też, że wszystko na festiwal jest gotowe. Danie wyglądało jak poniżej. Indyk był moim zdaniem twardy (posypany zwęglonym anyżem), modra kapusta z anyżem kiepska, pate było fajne. Szczypiorek z koperkiem też niczego sobie. Moim zdaniem danie do niczego (warto zauważyć wielkość indyka).


Nieznacznie posilony kawą i jabłuszkiem z sorbetem liczyłem, że kolejny lokal restauracyjny choć trochę zaspokoi mój coraz większy głód. Niestety "Lili" kompletnie zbrukała moje nadzieje. Nie dość, że musiałem sam pofatygować się do kelnerki aby złożyć zamówienie (nikt do stolika nie podszedł), to jeszcze na bardzo niewielkie danie (bardzo!) musieliśmy czekać ponad 20 minut. Kompletna porażka i brak przygotowania do festiwalu. Zresztą widać było gołym okiem, że obsługa nie panowała nad sytuacją. Skandal i granda w tej kwestii. Natomiast sama potrawa bez rewelacji - indyk ok, dodatki też. 
Wyszedłem bardziej głodny niż wszedłem...

Po wizycie w "Lili" zapragnęliśmy czegoś słodkiego, na polepszenie nastrojów. Ku naszemu nieukrywanemu smutkowi "Zbożowa" nie mogła nas przyjąć. Nie udało się przygotować jednego ze składników dania... :(

5. Gejsza Sushi. Kościuszki 93. Ziemia obiecana.

Tu od wejścia witała nas informacja co zawiera danie festiwalowe i za to plus. A była to polędwiczka wieprzowa w piasku tymiankowym na rukoli z grusconką. Polędwiczka była faszerowana rabarbarem. Była mięciutka i delikatna i normalnej wielkości. Do tego 2 kawałki ziemniaka, gorące i dobrze doprawione i kawałki gruszki. Wszystko prezentowało się ekstra, zwłaszcza, że dodali do tego naczynie z suchym lodem :) Danie poszybowało na czoło mojego rankingu :)


Po krótkiej i burzliwej kłótni kulinarno-osobowościowej zawitaliśmy w "Gejsza Sushi". Niczego sobie po tej restauracji nie obiecywałem, zresztą nawet nie wiedziałem co przygotowali na festiwal. Bardzo miłym więc okazało się przyniesione danie. Nie dość, że cudnie podane, to jeszcze dodatkowo z suchym lodem, który tworzył genialną mgiełkę nad potrawą. Efekt piorunujący i bardzo pozytywny - od razu notowania "Gejszy" skoczyły do góry o 300%. Serwowane polędwiczki bardzo smaczne i co istotne w normalnej ilości i wielkości. :) 

6. Sushi Zielony Chrzan. Źwirki 8. Carskie Uramaki.

Lokal jest maleńki i pierwszy raz napotkaliśmy na kolejkę po mojej sugestii, ze może dosiądziemy się do jakiejś pary siedzącej przy poczwórnym stoliku - jakoś wszyscy się zmieścili :) Czekaliśmy średnio długo na nasze sushi, ale wynik był wart oczekiwania, gdyż otrzymaliśmy sushi (nie pamiętam nazwy rodzaju sushi x]) zawinięte w naleśnika z kawiorem ;) Było bardzo smaczne.


Tak, to prawda - około 19:00 nagle liczba gości wzrosła w lokalach chyba i przyszło nam poczekać na zewnątrz. Nawet rozważałem rezygnację, ale Maja zasugerowała, że może się dosiądziemy gdzieś (w lokalu są duże stoły, przy których spokojnie 4 osoby usiądą - a większość była zajęta przez parki). Wcisnęliśmy się, zamówiliśmy i czekaliśmy cierpliwie, przy okazji ucinając sobie krótką rozmowę o festiwalowych lokalach z naszymi stolikowymi sąsiadami. W końcu kelnerka przyniosła uramaki. Bardzo lubię sushi i na tym szczęśliwie się nie zawiodłem - okazało się pyszne! :) 


Podsumowując - dzień męczący i nie tak przyjemny jak wczoraj. W Drukarni o godzinie 17 nie mieli już dania festiwalowego, a w Zbożowej niestety deser nie wyszedł i też nie udało się nam go spróbować. Ale może znajdziemy na to czas w niedzielę, kiedy to mamy zamiar odwiedzić Manufakturę i niedobitki z Piotrkowskiej :)

Dzisiejsze kulinarne spacerowanie i smakowanie było gorsze od wczorajszego. Jednak nie ma tego złego - końcówka okazała się przepyszna i godna polecenia. Mam nadzieję, że niedziela i jej oferta potrawowa nas nie zawiedzie. :)

Majowe TOP 3:
1. Gejsza Sushi.
2. Kamari.
3. Servantka/Sushi Zielony Chrzan/House of Sushi.

Bartkowe Top 3:
1. Gejsza Sushi
2. House of Sushi
3. Kamari

czwartek, 6 czerwca 2013

W dniu dzisiejszym rozpoczęła się w Łodzi X edycja "Festiwalu Dobrego Smaku". W szranki stanęły aż 34 lokale - 25 restauracji i 9 kawiarni. Tegoroczny temat przewodni: Kulinarnie nakręceni (czyli dania mają w jakiś sposób łączyć się z Łodzią i filmami). Oczywiście nie mogliśmy ominąć takiej okazji - w końcu tyle dań i tyle miejsc za taką cenę (danie: 10 zł, deser: 7 zł) nie co weekend można spróbować!
Dzisiaj udało nam się odwiedzić 6 lokali, oto one...

1. La Strada (ul. Piotrkowska 25); danie: La dolce Vita

Pierwszy lokal, pierwsze nadzieje na pyszne danie i pierwszy zawód. La Strada dla swych festiwalowych gości przygotowała danie La Dolce Vita czyli pieczoną terrinę z wątróbki podawana z polentą i kiełkami brokułów.


Dla mnie smakowało to jak pasztet na polencie czyli... nic cie-ka-we-go. Dobre było z winegretem i ładnie wyglądało, ale na pewno nie urzekało. No i minus za to, że danie na zimno - chociaż może plus, bo w La Stradzie byliśmy z 15 minut ;)

2. Kamari (ul. Piotrkowska 15); danie: Łódzka Gwiazda Udaje Greka

Po zaspokojeniu pierwszych oznak głodu zajrzeliśmy do "Kamari". Grecka restauracja ugościła nas roladką drobiową z podwójnym farszem: z suszonych pomidorków w oliwie i z szpinaku. Do tego różowe (!) ziemniaczki i sałatką z bardzo dobrym vinegrette.


No i proszę Państwa to był hit! Wyglądało super, winegret pachniał bardzo zachęcająco. Najpierw spróbowałam sałatki - ekstra. Później spróbowałam purre (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że ziemniaczanego), a na koniec rozkroiłam kurczaka na pół. Moim zdaniem pycha - kurczak świeżutki i mięciutki, wszystko gorące i uwaga! chrupiący kolorowy pieprz posypany z wierzchu :) Różowe ziemniaczki dokładały całemu daniu pewnego efektu WOW! Tak więc momentalnie danie stało się faworytem.

3. Deseo Tapas Bar (ul. Piotrkowska 60); danie: Karmelowy przypływ

Nasz pierwszy kontakt z "Deseo Tapas Bar" (ja pamiętam jak w tym samym miejscu z cztery lata temu była rosyjska herbaciarnia) i pierwsze sprzeczne opinie o daniu - ale o tym za chwilkę. ;) "Deseo" w ramach festiwalu przygotowało karmelizowanego łososia z dodatkiem ziemniaczano-chrzanowego puree (całość w ostrym sosie) i buraczkami. Niewątpliwie smak łososia przyrządzonego na słodko i polanego ostrym sosem jest całkiem nowym doświadczeniem - według mnie pozytywnym. Jednak nie na tyle aby zachwycić. Danie warte spróbowania na pewno.

Zachęceni Kamari powędrowaliśmy do Deseo Tapas Bar, które ugościło nas pieczonym łososiem z ziemniaczanym purée i sałatką z buraka. Pan na miejscu wyjaśnił nam, że łosoś jest karmelizowany z chilli.


Widzicie to takie po wierzchu, udające łososia? Tylko tyle łososia znalazło się na naszym talerzu. Byłam ZDEGUSTOWANA. Purre bez szału, sałatka też. Łosoś słodko ostry - moim zdaniem nieciekawie łączyło się słodkie z ostrym, w sensie... no nie łączyło się, nie tworzyło całości. No i jeszcze po zjedzeniu pan podkreślił, że w purre był chrzan... ja nie poczułam ;) Dania Deseo nie polecam.

4. Servantka (ul. Piotrkowska 55); danie: Pielmieni syberysjkie

Po wyjściu z "Deseo Tapas Bar" przeszliśmy przez ulicę Piotrkowską i skierowaliśmy swoje kroki do bramy naprzeciwko, gdzie w głębi ukrywa się bardzo stylowa restauracja "Servantka". Jest to lokal serwujący dania kuchni rosyjskiej, ukraińskiej i polskiej - na pewno zajrzymy do niego kiedyś na obiad. :) (a konkretnie na lunch, bo na obiad tam nas nie stać :P) Dzisiaj zaś mieliśmy okazję spróbować syberyjskich pielmieni (pierwszy minus ode mnie za nazwę - nie wiem jak ona łączy się z filmową Łodzią... Niby strona www festiwalu twierdzi, że nawiązują do jakiejś rosyjskiej komedii z 2005 r., ale jakoś tak...). Niestety przyszło nam czekać na nie najdłużej ze wszystkich dotychczasowych dań, ponad 10 minut (drugi minus). Jeszcze bym rozumiał gdyby je lepili zaraz po zamówienia, ale wrzucenie gotowych klusek na wrzątek i ugotowanie ich nie zajmuje tyle czasu - to już przygotowanie łososia w "Deseo" zajęło mniej czasu... Na szczęście pielmieni okazały się pyszne! I porcja była na tyle duża, że gdyby jeść ją normalnie na obiad to dla wielu osób byłaby wystarczająca (dają 6 sztuk). Super danie! :)


Myślę, że dlatego tak długo, bo klucz wiolinowy rysowali :) Znaczy troszkę dekoracja była od czapy, bo nie wiem co mają ziarna granatu do pielmieni syberyjskich, ale ok. Danie naprawdę bardzo pozytywne!

5. Pozytyvka (ul. Piotrkowska 72); danie: Lasagne Garfielda

Uff... Mimo tego, że już brzuszki coraz bardziej pełne lecimy dalej smakować, próbować i poznawać. Kolejny punkt programu: lubiana i znana "Pozytyvka". A tam... lasagna! Zanim dotarliśmy do lokalu miałem pewne obawy, że nie będzie wolnego stolika, ale jakimś cudem jeszcze kilka było wolnych (20 minut później nie było już w ogóle wolnych miejsc). Na potrawę trochę nam przyszło poczekać, ale tu jestem w stanie to zrozumieć, gdyż dużo klientów mieli i trochę pracy. W każdym bądź razie podana po kilkunastu minutach lasagna okazała się niezła. Była bardzo pomidorowa i jak dla mnie bardzo bez wyrazu - nie była ani słodka, ani ostra, ani słona. Mimo to była niezła. Choć ja lubię akurat wyrazistsze smaki. :)


Bartek już dawno mnie straszył, ze trudno o dobrą lasagne, ale okazało się, że ta mu smakowała. Muszę powiedzieć, że bardzo doceniam tego świeżego pomidora, którego nawet widać na zdjęciu i świeży pomidorowy sos. Ponadto (chyba) zsiadłe mleko na wierzchu. Wszystko było bardzo świeże i bardzo smaczne. Dla mnie jeden z faworytów!

6. House of Sushi (ul. Piotrkowska 89); danie: Błękitna Laguna

Ostatnie dzisiejsze danie zaserwowała nam restauracja "House of Sushi". Skusiliśmy się ostatkiem sił na okonia nilowego z egzotyczną sałatką. W mojej ocenie najlepsze dzisiaj danie jakie jadłem. Ryba super przygotowana i dodatkowo do niej miks owoców (na pewno liczi, daktyle, chyba mango i melon) i podsmażone orzechy nerkowca. Pyszne!


No trzeba powiedzieć, że to danie zrobiło na nas duże wrażenie. Czyż ta ryba nie jest dobrych rozmiarów w końcu? ;) W każdym razie rzeczywiście była pyszna i sałatka podana do niej też była świetna :) Na pewno trzeba spróbować.


Dzisiejsze wojaże zakończyliśmy deserową wizytą w "Babkarni", gdzie jeszcze czekały na nas babeczki "Truskawkowa" i "Mojito". Pyszotki obydwie!

Bo trzeba wspomnieć, że chcieliśmy wstąpić jeszcze na deser do Owoców i Warzyw i do Kawalerki... ale niestety moim zdaniem desery nie brzmiały (i nie wyglądały) powalająco.

Bartkowy ranking restauracji:
1. House of Sushi
2. Kamari
3. Servantka

Majowy ranking restauracji... jest mocno niestały. Ja chyba jednak zostanę przy wynikach sprzed House of Sushi czyli:
1. Kamari
2. Pozytyvka
3. Servantka
Nie wiem gdzie w tym zestawieniu umieścić ten subtelny smak ryby... gdzieś pomiędzy 1 i 2 miejscem :)

Jutro kolejny dzień wrażeń! :)

środa, 5 czerwca 2013

Bartek napisał w którejś poprzedniej notce, że danie, które przygotował dla niego Okrasa nie wygląda na obiad tylko raczej na przekąskę. Ja natomiast uwielbiam meksykańskie smaki i połączenia, dlatego musiałam spróbować kurczaka po meksykańsku.

Dla niezorientowanych chodzi o quesadillas z guacamole. ;) Tak, po obejrzeniu przepisu Okrasy i porównaniu go do dania zaproponowanego przez Pascala doszedłem do wniosku, że na obiad się ono nie nadaje. Eh, jakże się myliłem...

Jeżeli chodzi o przygotowania to naprawdę nie sprawia ono żadnych trudności (no z wyjątkiem dużej ilości szatkowania). Jedyne co może się stać to nagle może się pojawić dużo wody (nie wiem z czego wypłynęła) :) W każdym razie wiadomo - należy ją odparować :) Jeśli chodzi o cynamon i goździki to potrzeba dwóch szczypt, a tutaj jest składników na ze 2 łyżki - spokojnie można zrobić mniej. Do całości można dodać również słodką paprykę w proszku. A co do tortilli... ja lubię się bawić w zawijanie, dlatego do ciepłego piekarnika włożyłam tortille przełożone folią aluminiową (tu też wydaje mi się, że można to zrobić lepiej, ale jeszcze nie wiem jak).

Ja uwielbiam szatkować, więc zabawy miałem co niemiara! Naszatkowałem się za cały weekend. :)

W ogólnym rozrachunku danie wyglądało tak (wiem... bardzo meksykański kompocik wiśniowy ;)):





Dodaliśmy również serek, bo dobry serek nie jest zły :)

Pochwalę się, a co - ser żółty to mój pomysł. :) Lubię potrawy z rozpuszczonym serkiem więc pomyślałem, że warto dodać go do serwowanych tortilli. 

Danie moim zdaniem bardzo dobre. Cynamon i goździki są wyczuwalne głównie na kurczaku i to dodaje pewnego uroku całej potrawie. Naprawdę mogę polecić. Zresztą dowodem na udany przepis może być to, że już go powtórzyliśmy goszcząc koleżanki Bartka :)

Tortille wyszły super, choć ja dodałbym do nich więcej przypraw - zdecydowanie przebijał mi smak fasolki. Trochę słodkiej papryki i bazylii by nie zaszkodziły. ;)

Etykiety

restauracja (115) Łódź (108) kurczak (45) gotowanie (37) frytki (34) zamknięte (34) pizza (31) sos (22) hamburger (19) makaron (17) Festiwal Dobrego Smaku (15) pizzeria (15) sałatka (15) FDS (14) ser (14) Okrasa (13) Pascal (11) Poznań (11) burger (11) ciasto (11) pieczone ziemniaki (11) boczek (10) naleśniki (10) piwo (10) ryż (10) surówka (9) szpinak (9) łosoś (9) McDonald (8) cukinia (8) fastfood (8) kawa (8) Warszawa (7) kebab (7) kukurydza (7) sałata (7) schab (7) szynka (7) warzywa (7) zapiekanka (7) śniadanie (7) Paryż (6) ananas (6) chiny (6) czosnek (6) kaczka (6) lemoniada (6) obiad (6) oliwki (6) pierogi (6) polędwiczka (6) wino (6) wołowina (6) ziemniaki (6) śmietana (6) Camembert (5) Gejsza Sushi (5) House of Sushi (5) bakłażan (5) bar (5) cola (5) cukiernia (5) cytryna (5) gorgonzola (5) krewetki (5) kuchnia amerykańska (5) lody (5) naleśnik (5) pierożki (5) pomidor (5) spaghetti (5) stek (5) tarta (5) wieprzowina (5) Babkarnia (4) Katowice (4) Off Piotrkowska (4) Senoritas (4) USA (4) babeczki (4) baklawa (4) banan (4) bistro (4) cebula (4) chaczapuri (4) czekolada (4) festiwal (4) grill (4) herbata (4) imbir (4) kanapka (4) khinkali (4) kokos (4) kompot (4) lunch (4) marchewka (4) orzechy (4) papryka (4) pasta (4) pesto (4) pierogarnia (4) pita (4) puree (4) risotto (4) ser kozi (4) ser pleśniowy (4) sernik (4) tortilla (4) 2016 (3) Francja (3) Gruzja (3) Kielce (3) La Strada (3) Lidl (3) Lili (3) Manufaktura (3) Mebloteka Yellow (3) Pozytyvka (3) Spektakl (3) Wrocław (3) Zbożowa (3) arbuz (3) ayran (3) baranina (3) bataty (3) burek (3) cevapcici (3) chałwa (3) curry (3) fasola (3) gruszka (3) gęś (3) hot-dog (3) hummus (3) indyk (3) jajko (3) kiełbasa (3) kuchnia włoska (3) lotos (3) miód (3) nachos (3) naleśnikarnia (3) owoce morza (3) pistacje (3) placki ziemniaczane (3) placuszki (3) pomidorki (3) por (3) przystawka (3) ptyś (3) pączek (3) quesadillas (3) rewizyta (3) salami (3) streetfood (3) truskawki (3) twaróg (3) warsztaty (3) wegetariańskie (3) zapiekarnia (3) zupa (3) żurawina (3) 2018 (2) Affogato (2) Albania (2) All Star Klubokawiarnia (2) American Bull (2) Awangarda (2) Before Food Market (2) Berlin (2) Breadnia (2) Brzeg (2) Bułgarska (2) Chude Ciacho (2) DalekoBlisko (2) Foto Cafe 102 (2) Galicja (2) Gorditas de nata (2) Jaffa (2) Kraków (2) Lavash (2) Mare e Monti (2) Montenegro (2) Poddębice (2) Restauracja Polska (2) Sendai Sushi (2) Spółdzielnia (2) Sushi Zielony Chrzan (2) Szkoła Gotowania (2) Szwalnia Smaków (2) Szyby Lustra (2) Tubajka (2) Turcja (2) Uniejów (2) Włoszczyzna (2) Zieliński i Syn (2) Złoty Imbir (2) antrykot (2) baozi (2) bar mleczny (2) boczniak (2) bolognese (2) bułki (2) carbonara (2) cheeseburger (2) chleb (2) chłodnik (2) ciastko (2) ciecierzyca (2) coleslaw (2) creme brulee (2) cukier (2) cynamon (2) drink (2) dubaj (2) falafel (2) flaki (2) galaretka (2) golonka (2) grzyby (2) guacamole (2) gzik (2) jabłko (2) jagnięcina (2) jajko sadzone (2) kalmary (2) kapusta (2) kapusta zasmażana (2) karkówka (2) karmel (2) kasza bulgur (2) kasza jaglana (2) kiełbaski (2) kluski (2) konfitura z cebuli (2) kopytka (2) kotlet (2) kozi ser (2) krab (2) kryształowa (2) królik (2) kurki (2) lasagna (2) limonka (2) maliny (2) mamałyga (2) mango (2) marynata (2) masło orzechowe (2) małże (2) melon (2) musaka (2) nuggetsy (2) ogórek kiszony (2) oliwa (2) oliwka (2) orzeszki (2) owoce (2) papryczki (2) papryka faszerowana (2) parówka (2) pierogi na słodko (2) pierogi wytrawne (2) placek (2) placek po węgiersku (2) polędwiczki (2) pomarańcza (2) przegrzebki (2) przekąska (2) przyprawy (2) pstrąg (2) rozmaryn (2) rukola (2) samolot (2) seler (2) sezam (2) soczewica (2) sos BBQ (2) sos czosnkowy (2) sos pieprzowy (2) sushi (2) szczypiorek (2) słony karmel (2) tagliatelle (2) tatar (2) tuńczyk (2) tymianek (2) wątróbka (2) zupa rybna (2) śliwka (2) żeberka (2) 2017 (1) 5ty Smak (1) Agrafka (1) Ala Turka (1) Ali Baba (1) Amarant (1) Ambrozja (1) Amelia (1) Amorino (1) Atelier Amaro (1) Bangkok lody tajskie (1) Bar-a-boo (1) Bavaria czy Tyrol (1) Belgian Fries (1) Berthillon (1) Big Betty (1) Bistro Radiowa (1) Bistro Williamsburg (1) BurGr (1) Burger Love (1) Bułgaria (1) Byk Burger (1) Cafe Antykwariat (1) Cafe Bar Poczekalnia (1) Cesky Film (1) Chorwacja (1) Chytra baba z Radomia (1) Columbus Coffee (1) Corn dog (1) Cukiernia Sowa (1) Cukiernia Wasiakowie (1) Czarna Owca (1) Czarnogóra (1) Da Grasso (1) DaAntonio (1) DaVella per Amici (1) Deli (1) Delicatessen (1) Deseo Tapas Bar (1) Dolce salato (1) Dolny Rynek (1) Dom Pielgrzyma (1) El Toro (1) Empatia (1) Fabryka Krawatów Bistro (1) Fabryka babeczek (1) Fatamorgana (1) Filharmonia Smaku (1) Food Market (1) Foodie (1) Four Color (1) Funnel cake fries (1) Godjo (1) GoodFood (1) Gordon Ramsay (1) Gorąca Kiełbasiarnia (1) Gruzińskie bistro (1) Hamra (1) Hand'n'roll (1) Heisser Wolf (1) In centro (1) Insekt (1) Internet (1) Irish Pub (1) Istambuł & Tajmahal (1) Italica (1) Jerry's Burger (1) Już wróciłem (1) KFC (1) Kalisz (1) Kamari (1) Karuzela Cafe (1) Klub 97 (1) Kluska Polska (1) Kombinat (1) Krochmal (1) Krowarzywa (1) Kuchnia Polska (1) L'Elephant d'Argent (1) La Vende Bistro (1) Lajkonik (1) Las Vegas (1) Le Grand Phenicien (1) Le Souk (1) Leniwy weekend (1) Lodziarnia Kolorowa (1) Lokal (1) Lukullus (1) Luncheria (1) MEG MU (1) Macedonia (1) Magia Karmelu (1) Malinowa (1) Manana (1) Mangal (1) Marcello (1) Mañana Tex-Mex Bar (1) Mała Litera (1) Meksyk (1) Metis (1) Mexican (1) Mięso & Bułka Habas (1) Montag (1) Motywy (1) Na Górze (1) Nekko Sushi (1) Niebostan (1) Niemcy (1) North Fish (1) O'maki Paris (1) Olimpijska (1) Otwarte drzwi (1) Pacyfik (1) Palce Lizać (1) Paleta Bieli (1) Pani Cupcake (1) Papuvege (1) Parnik na Chmielnej (1) Parowóz (1) Pho Shop (1) Pierogarnia Cynamon (1) Pijalnia Czekolady (1) Pijalnia Czekolady E. Wedel (1) Piotrków Trybunalski (1) Piwnica łódzka (1) PizzaPortal (1) Poczdam (1) Polakowski (1) Pop'n'Art (1) Porcja (1) Przedwojenna (1) Ratuszowa (1) Restauracja Przerwa (1) Restauracja Reymont (1) Restauracja u Kretschmera (1) Restauracja św. Józefa (1) Retka (1) Retkinia (1) Revelo (1) Rumunia (1) Scenografia (1) Senija (1) Ser Lanselot (1) Servantka (1) Sezon (1) Señoritas (1) Shahrazad (1) Si Senor (1) Si Señor (1) Sieradz (1) Skierniewice (1) Sklep z goframi (1) Skład Wina & Chleba (1) Sofa (1) Sofa cafe & lunch (1) Spała (1) Stretch Island Fruit Strips (1) Susharnia (1) Suzette (1) Sułtan Grill (1) Sylvio Italiano (1) Syria (1) Szadek (1) Szklarnia (1) Sznycelek (1) Słodka Pracownia Cukiernia Artystyczna (1) Tasty Kebab (1) TelePizza (1) Teremok (1) The Dorsz (1) Titi (1) Tivioli (1) ToDoJutra (1) Toskania (1) Tradycyjna Pączkarnia Słowik (1) Tulipan (1) U Ziuty (1) Uniejowski Festiwal Smaku (1) VINDA (1) Vapiano (1) Veranda (1) Vita (1) Walter's Coffee Roastery (1) Wendy's (1) Western Chicken (1) Wiosna (1) Włochy (1) Zapieckanka (1) Zapiekarnia & Plackarnia (1) Zaraz Wracam (1) Zielona (1) Zjadliwości (1) Zosia (1) Złote Jabłko (1) Złoty Osioł (1) ajvar (1) amuse-bouche (1) anchois (1) angus (1) ato ramen (1) awokado (1) baba ghanoush (1) badrijani (1) bajgla (1) banany (1) bao (1) barbata (1) basmusa (1) bazylia (1) bekon (1) białe wino (1) bita śmietana (1) blanszowane warzywa (1) bliny (1) borówki (1) brokuły (1) brownie (1) brukselka (1) budka (1) bulion (1) bulion z kaczki (1) buraki (1) burrito (1) cajun (1) cebula grillowana (1) chaczapuri adżarskie (1) chashushuli (1) cheddar (1) chikhirtma (1) chili con carne (1) chilli (1) chinkali (1) chipotle (1) chipsy (1) chińczyk (1) chińskie (1) chleb ze smalcem (1) churros (1) chvishtari (1) ciasteczka (1) ciasto drożdżowe (1) ciasto francuskie (1) ciasto królów (1) ciasto marchewkowe (1) ciorba (1) club sandwich (1) creme caramel (1) croissant (1) cukierki (1) currywurst (1) cydr (1) cykoria (1) czarna porzeczka (1) czarnuszka (1) czeburek (1) czereśnie (1) czerwona cebula (1) czerwona fasola (1) czerwony pieprz (1) daktyle (1) de volaille (1) demi glace (1) deser z kremem (1) dim sum (1) dip (1) dorsz (1) dressing (1) dym (1) dynia (1) dziczyzna (1) enchiladas (1) espresso (1) farsz (1) fasolka (1) faszerowanie (1) filet (1) film (1) fisker (1) focaccia (1) foul (1) frutti di mare (1) frytki z batatów (1) fusion (1) galettes des rois (1) gnocchi (1) gofry (1) gotuj i chudnij (1) gołąbek (1) gołębie (1) goździki (1) gramofon (1) granola (1) grillowane warzywa (1) grillowany kurczak (1) grissini (1) groch (1) groupon (1) grzanki z serem (1) grzybki (1) guciołki (1) gulasz (1) gęsina (1) hamsi (1) hawajska (1) hinduskie chlebki (1) hinkali (1) ikea (1) ikra (1) imperial (1) jabłko w cieście (1) jagody (1) jajko 63 (1) jajko confit (1) jajko poszetowe (1) jajko przepiórcze (1) jalapeno (1) jasne (1) jałowiec (1) jogurt (1) kakao (1) kalarepa (1) kanapka klubowa (1) kangur (1) kapary (1) kapusta pekińska (1) karczek (1) karpatka (1) kasza (1) kasza gryczana (1) kasza manna (1) kaszanka (1) kawiarnia (1) kałamarnice (1) kebap (1) kharcho (1) khoubz (1) kiełki (1) kinder bueno (1) kindziuk (1) kino (1) kiszona kapusta (1) kiwi (1) klopsiki (1) knedle (1) kofta (1) koktajl (1) kolendra (1) korniszon (1) kotlet szwajcarski (1) kotlet z ciecierzycy (1) kotlety selerowe (1) kowal (1) krem (1) krem budyniowy (1) krem czekoladowo-orzechowy (1) krem z buraczków (1) krem z buraków (1) krem z pomidorów (1) książka (1) kubdari (1) kuchnia afrykańska (1) kuchnia bałkańska (1) kuchnia brytyjska (1) kuchnia chińska (1) kuchnia czeska (1) kuchnia hiszpańska (1) kuchnia marokańska (1) kuchnia meksykańska (1) kuchnia molekularna (1) kuchnia rosyjska (1) kuchnia tajska (1) kuchnia wietnamska (1) kuchnia łódzka (1) kulki ryżowe (1) kurczak teryaki (1) kurczak w bekonie (1) kuskus (1) kwas chlebowy (1) kwestia smaku (1) kwiaty cukinii (1) larwy (1) latte (1) leberkase (1) lepinje (1) liść laurowy (1) lobio (1) lody pistacjowe (1) lody tajskie (1) lody waniliowe (1) lodziarnia (1) lokum (1) lukier (1) lumaconi (1) majonez (1) mak (1) makaron czekoladowy (1) makaron naleśnikowy (1) makaroniki (1) maki (1) makrela (1) masa kajmakowa (1) mascarpone (1) masło kminkowe (1) maślaki (1) mezze (1) miecznik (1) migdał (1) migdały (1) mintaj (1) miruna (1) mięso (1) morela (1) moro (1) mortadela (1) mrożona kawa (1) mrówki (1) mucha (1) murzynek (1) musztarda (1) mydło (1) myway (1) mózg (1) mątwy (1) naan (1) nadugi (1) naleśnik czekoladowy (1) ocet (1) ogórek (1) ogórek małosolny (1) ojukhari (1) okra (1) olej (1) oranżada (1) orecchioni (1) oscypek (1) otwarcie (1) ozorki (1) ośmiornica (1) ośmiorniczki (1) pan.puh (1) pancake (1) panna cotta (1) papa-lolo (1) pappardelle (1) pascha (1) pasta oliwkowa (1) pastet (1) pastrami (1) patisony (1) pałeczki (1) pekin (1) pepperoncino (1) pestki dyni (1) pesto bazyliowe (1) philly cheese steak (1) pieczarki (1) pieczywo (1) piekarnia (1) pielmieni (1) pierogi drożdżowe (1) pierogi polskie (1) pierogi ruskie (1) pierogi szwabskie (1) pierogi z jagodami (1) pierogi z kurkami (1) pierogi z serem (1) pikantny ogórek (1) pingyao (1) pkhali (1) placki z batatów (1) placki z cukinii (1) plackolandia (1) platany (1) plendze (1) pljeskavica (1) poliki wołowe (1) polędwica wieprzowa (1) pomidory (1) pop tarts (1) prażona cebula (1) precle (1) prosecco (1) ptyś karmelowy (1) puszka (1) putenesca (1) pączkarnia (1) pęczak (1) płatki kukurydziane (1) quiche (1) raki (1) ramen (1) regionalne (1) restrauracja (1) ristorante (1) robaki (1) rodzynki (1) rogal (1) rogal świętomarciński (1) rostbef (1) roszponka (1) rosół (1) ryb (1) ryba (1) ryby (1) rzodkiewka (1) róża (1) safari (1) sardele (1) sardynka (1) schitzel (1) ser lazur (1) ser pecorino (1) sernik Grand Marnier (1) shake (1) shitake (1) sieja (1) siela (1) siesta (1) skrzydełko (1) smażone mięso (1) smażony ser (1) snickers (1) sok (1) sok pomidorowy (1) solanka (1) solianka (1) sos aioli (1) sos beszamelowy (1) sos borowikowy (1) sos chrzanowy (1) sos kurkowy (1) sos miodowo-musztardowy (1) sos mole poblano (1) sos musztardowy (1) sos pomidorowy (1) sos śmietanowo-ziołowy (1) spezi (1) spiralki (1) stir fry (1) suflet dyniowy (1) suflet pistacjowy (1) suszony pomidor (1) suszony łosoś (1) szarlotka (1) szerbet (1) szparagi (1) szprycer (1) szybko (1) szynka parmeńska (1) słodko (1) słonecznik (1) tacos (1) tagliatelle z kurczakiem (1) tagliatelle z polędwiczką wieprzową (1) tahini (1) taishan (1) tempura (1) tiramisu (1) tolma (1) torcik czekoladowy (1) tragedia (1) tsingtao (1) tulumba (1) twarożek waniliowy (1) tłuszcz (1) udko (1) vege (1) walka (1) wege (1) wiener (1) winegret (1) wiśnie (1) woda mineralna (1) wrap (1) wspólny stół (1) wywar (1) wódka (1) wędlina (1) wędzone tofu (1) węgorz (1) yanjing beer (1) zaParowani (1) zapiexy (1) ziele angielskie (1) ziemniaki duchesse (1) zimno (1) zioła prowansalskie (1) zupa cebulowa (1) zupa krem (1) zupa pho (1) zupa węgierska (1) zupa z cieciorki (1) zupka chińska (1) złoto (1) ćevapčići (1) Łowicka (1) Łowicz (1) Łódzkie Burgery (1) łopatka (1) śledź (1) ślimak (1) śliwki (1) św. Marcin (1) świerszcze (1) żurek (1)