wtorek, 22 grudnia 2015

Czasem, w grudniowe wieczory, wspominamy sobie jeszcze naszą wyprawę wakacyjną. Nie opowiedzieliśmy Wam jeszcze o Bułgarii.

Obecna pogoda oraz wcześnie zapadający zmrok zdecydowanie sprzyjają wspominaniu jak to było na wakacjach, kiedy człowiek nie miał prawie żadnych stresów i cieszył się zwiedzaniem, piękną i ciepłą pogodą. :)

Zaczniemy od standardowej wizycie w McD (no już, proszę się nie wkurzać. Było rano i byliśmy głodni, a przecież nie ma to jak śniadanie w McD). Wzięliśmy oczywiście "niepowtarzalne kanapki". I tak dostaliśmy z kurczakiem i ogórkiem kiszonym oraz z twarożkiem i ogórkiem kiszonym. Zwłaszcza ten drugi był ekstra :)

Ja nadal tak do końca nie ogarniam tej kanapki z twarożkiem... ;) Trzeba jednak przyznać, że jest ciekawy i smaczny (!) pomysł. :)



A skoro już jesteśmy przy przekąskach śniadaniowych. W cenie 3-5 lewów można w całej Sofii zjeść kawałek pizzy. A jak się pójdzie w kierunku dworca to i za 2 lewy się dostanie poniższe smakołyki. Ja wiem, że nie jest to wykwintna włoska pizza, ale na pewno można się nią najeść na kilka godzin (i naprawdę jest smaczna).

Od razu mi się nasze śniadania w Macedonii przypomniały, kiedy to kupowaliśmy właśnie po kawałku pizzy (tyle, że wtedy podawanej na wafelku) i szliśmy w miasto. :) Tutaj fundowaliśmy sobie taki "posiłek" w trakcie zwiedzania Sofii i zawsze wystarczał na kilka godzin łazikowania. I tak dla wyjaśnienia, 1 lew = ok. 2,17 zł. ;)


Nie jedliśmy jednak w Sofii tylko i wyłącznie fastfoodów. ;) Trafiały się też desery! :D

Chodziła sobie Maja po Sofii i mówiła Bartkowi: Musimy iść do cukierni. Chcę coś z kremem. W końcu znaleźliśmy cukiernię. Po lewej deser z kremem śmietanowym i ciastkiem (i owocami leśnymi), a po prawej deser waniliowo-jagodowy. Oba bardzo dobre.


I oczywiście zachodziliśmy też do sofijskich restauracji. No dobrze, zaszliśmy dokładnie do jednej, do "Moma Bulgarian Food and Wine". 

Przyznaję od razu, że nie chciało nam się wypróbowywać restauracji. Sofia to nadal dosyć turystyczne miasto i na głównej ulicy można było znaleźć pełno restauracji, z wysokimi cenami, ale czy jakość dorównuje cenom? Tego nie wiedzieliśmy. O pomoc poprosiliśmy TripAdvisora i tak trafiliśmy do Momy. Szybkie sprawdzenie ceny i już wiemy, że ma wysokie oceny, a ceny 30% niższe niż na głównej ulicy (Moma znajduje się 20 metrów od niej) - naturalnie zostaliśmy. Aha! No i cały czas w Momie byli ludzie. I to sporo.


Na poczekajkę otrzymaliśmy pyszny chlebek, serki/pasty do niego i przyprawy. Idealne dla głodomorów.


Tego dnia mieliśmy ochotę na mięso więc zamówiliśmy taki talerz mięs - jest to porcja na dwie osoby. 


Muszę przyznać, że obsługa w restauracji była świetna, a dania bardzo smaczne. Bardzo. Warto tam wpaść, jeśli będziecie w Sofii.

Raz skusiliśmy się także na bułgarskiego naleśnika (katma/katmi). Gdybyście byli w Sofii zajrzyjcie koniecznie na Halę Targową, podają tam rewelacyjne naleśniory. :)



Dodam też, że naleśniki są ze wszystkimi rodzajami nadzień i dżemów. My wybraliśmy figowy i był pyszny.

Wiecie rozumiecie - Bułgaria to nie tylko kuchnia bułgarska, a ja koniecznie chciałam kiedyś w końcu zjeść chiński makaron w kubełku. A tu proszę. Jest. I tak poszliśmy do restauracji Wok to Walk. Zamówienie w niej składa się wybierając najpierw podstawowy składnik z 1 grupy, później dodatki, później można dodać bardziej dodatkowe dodatki i sos. I taki miks zamawiamy. Super sprawa, codziennie można spróbować czegoś innego.


My zamówiliśmy takie cusie:



Restauracja była bardzo zatłoczona, kolejka była bardzo długa. Ale to pewnie dlatego, że jedzenie jest bardzo smaczne i świeże. Polecamy. My po tym obiedzie zaczęliśmy się prawie turlać.

Nasz pobyt w Bułgarii nie ograniczał się wyłącznie do pobytu w stolicy kraju. Po kilku dniach intensywnego zwiedzania Sofii wsiedliśmy w pociąg i ruszyliśmy w stronę centrum Bułgarii, do Wielkiego Tyrnowa. Spędziliśmy tam trzy cudowne dni i co u nas rzadkie, wszystkie obiady jakie przyszło nam jeść w tej miejscowości zjedliśmy w tej samej restauracji (i żeby nie było, restauracji, pubów i innych lokali w Tyrnowie jest sporo). Szukaliśmy tradycyjnej bułgarskiej kuchni i trafiliśmy zupełnym przypadkiem do restauracji "Alegro". To co tam jedliśmy było po prostu rewelacyjne!

Poniżej specjał bułgarski czyli sałatka szopska. Nic wielkiego, ale trzeba spróbować :)



Poniżej mięso podane tradycyjnie po bułgarsku i pieczone ziemniaczki, a piętro niżej pieczywo czosnkowe.



W Bułgarii tradycyjnie mięso podaje się w sosie na takich oto wielkich stojących patelniach. Na szczęście w tej restauracji właśnie tak było. Jedzenie było bardzo smaczne i bułgarskie i w zasadzie nie było się czego przyczepić - obsługa w porządku, ceny w porządku... czego chcieć więcej. Chociaż jeśli mielibyśmy iść gdzieś jeszcze na obiad to być może poszlibyśmy gdzie indziej - dla odmiany, bo okazało się, że te tradycyjne mięsa są dosyć podobne w smaku wszystkie.

A no i jeszcze zamieszczam ku pamięci absolutnie wspaniałego Radlera: cytrynowo-bzowego. Pyszny! (Proszę mnie nie bić, że oranżadki lubię ;))

Źródło: https://untappd.com/b/kamenitza-starbev-kamenitza-fresh-bz-and-limon/1027095

Po trzech dniach w Wielkim Tyrnowie ruszyliśmy w dalszą trasę i po kilkunastu godzinach jazdy samochodem byliśmy nad rumuńskim brzegiem Morza Czarnego - w Konstancy, ale o tym będzie w następnej bajce.

czwartek, 17 grudnia 2015

Planując wjazd do Kielc, jako wprawni podróżnicy, poświęciliśmy 2-3 minuty na przygotowanie się do zwiedzania. Każde z nas wybrało sobie po punkcie, które chcieliśmy koniecznie i nieodwołalnie obejrzeć. Ja wiedziałem, że muszę zobaczyć Dworzec PKP (rewelacyjna bryła, naprawdę!), Maja zaś chciała pójść do Muzeum Zabawek. 

Tym razem na wyciecz pojechaliśmy z moją koleżanką z pracy, która gdy kierowaliśmy się do muzeum, kątem oka zobaczyła słowo "karmel". Okazało się, że była to Manufaktura Słodyczy Magia Karmelu, w której nie tylko można zobaczyć jak się robi cukierki, kupić pyszne cukierki z ciekawymi wzorami, ale również wypić kawę i zjeść ciastko w przystępnej cenie (EDIT: zestaw kosztował 8 zł więc to naprawdę genialna okazja). My zamówiliśmy takie ciastka:



Moje ciasto było lepsze! :P Truskawkowa pianka na cieście była o wiele lepsza od ciasta Mai. ;) Wprawdzie nie była to delikatna pianka, rozpływająca się w ustach o smaku świeżo zerwanych owoców truskawki, ale do kawy pasowała jak najbardziej. No i do tego była naprawdę niezła. :)

Ze swojej strony chciałabym nadmienić, że nie wiem jak Bartka pianka miała smakować truskawkami skoro była malinowa ;) moim zdaniem deser Bartka był ulepkowo słodki. Moje ciasto było całkiem niezłe, jednak obydwa chyba nie były pierwszej świeżości, ale za to wyglądały ładnie :) Ale ogólnie wizyta na plus - kawa była nam bardzo potrzebna, a ciastko (smaczne) też zawsze na plus. No i pokaz robienia cukierków - coś wspaniałego!

Naprawdę było malinowe...? Cóż, pamięć już nie ta, a patrząc na zdjęcie byłem pewny, że było truskawkowe... :P 

wtorek, 15 grudnia 2015

Niedawno, kontynuując trochę wakacyjne weekendowe wyjazdy, pojechaliśmy do Kielc. Szwendając się po starym mieście zaszliśmy przypadkiem na ul. Staszica, gdzie znajduje się lokal "Zapieckanki".

Już wcześniej wyszukałam, że "Zapieckanki" są bardzo dobrze oceniane na Trip Advisorze (ostatnio bez niego się nie ruszamy) i dlatego zauważając je, podczas wieczornego spaceru, zaproponowałam, że może byśmy popróbowali.

Wystrój "Zapieckarni" wyraźnie stylizowany na lokal z czasów, jak to się mawia, słusznie minionych. Ściany obklejone archiwalnymi fotografiami Kielc, gdzieniegdzie jakieś wycinki z gazet. Do tego poukładane różnego rodzaju fanty z tamtego okresu - radio, telefon z tarczą, tabliczka z zakładu pracy. No i na deser menu z nazwami nawiązującymi bądź to do PRL-u (np. "Czar PRL-u") albo do współczesnych - hitowych w Internecie - wydarzeń (np. "Ale urwał!"). Generalnie fun. :)




Lokal z takim wystrojem to niebezpieczna sprawa, bo może się otrzeć o kicz, a co gorsza np. nikogo nie bawić. Moim zdaniem inaczej jest w przypadku Zapieckanek. Już na Fb możecie zobaczyć jak się opisują: "Zapieckanki - firma bidna, ale solidna". Mnie bardzo ubawił wystrój i praktycznie co chwilę coś Bartkowi pokazywałam.

Tyle ciekawych zapiekanek, a tak mało pieniędzy (no i jeszcze na dodatek nie byliśmy aż tak bardzo głodni). I co tu wybrać, co tu wybrać? Tak, jest! Bierzemy małą "Chytrą babę z Radomia" za 7 zł z dodatkiem majonezu kieleckiego. I już po kilku minutach możemy spokojnie szamać. :)


Zapiekanka przyzwoita - dobre pieczywo, fajne dodatki. W sam raz na jakąś szybką przekąskę. :)

Rzeczywiście zwróćmy uwagę, że na jednej z butelek z sosami nie było napisane "Majonez" tylko "Majonez Kielecki" co przywitałam z ogromnym rozczuleniem, bo taki patriotyzm lokalny trzeba chwalić. Sama zapiekanka moim zdaniem była bardzo dobra, świeże składniki, mile doprawiona i jak widać dostatnia (to była zapiekanka w wersji małej). Polecam lokal - jeśli będziecie chcieli zjeść sobie coś niezobowiązującego w Kielcach to na pewno możecie wpaść do Zapieckanek.

poniedziałek, 30 listopada 2015

"Kuchenne Rewolucje" Magdy Gessler w Łodzi gościły trzy razy (no dobra, na dzień dzisiejszy dwa razy, ale trzecia wizyta ma być na dniach wyemitowana), jednak nigdy nam nie było śpieszno aby odwiedzić restaurację, który przeszły metamorfozę. W końcu nastał jednak ten pamiętny dzień kiedy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że czas najwyższy w którymś z nich zjeść. Wybór padł na "Gorącą Kiełbasiarnię", która znajduje się w centrum Bałut przy ul. Głowackiego 5/5A.

Z jednej strony zawsze chcieliśmy iść i się przekonać co też Magda Gessler "wyczarowała", ale z drugiej strony... nie jesteśmy jej wielkimi fanami. Ale po obejrzeniu odcinka Kuchennych Rewolucji wiedzieliśmy co trzeba zrobić. A do tego przy okazji musieliśmy być na północy Łodzi :)

Trzeba od razu przyznać, że dotarcie do "Kiełbasiarni" to prawdziwe wyzwanie i wyprawa dla osób niemieszkających na Bałutach. Restauracja znajduje się bowiem w środku jednego z osiedli, z dala od największych arterii i przystanków tramwajowych i autobusowych. Zarówno ja, jak i Maja (bo jechaliśmy osobno) swoje musieliśmy przejść i przy okazji odnaleźć nasz cel.

Ja szukałam przypominając sobie odcinek programu: Hm... to było przed takim wysokim wieżowcem... na szczęście w tamtych okolicach wielu wieżowców nie było ;)

Rzut oka na menu i garnki z białą kiełbasą:





Na rozgrzewkę wzięliśmy soliankę (10 zł), do której dostaliśmy kilkanaście kromek świeżego chleba oraz oliwki.  


Zupa była smaczna i treściwa, ale trochę za słabo przyprawiona. Spokojnie można było dodać więcej papryki i pieprzu.

No rzeczywiście zupa mogłaby być trochę bardziej konkretnie przyprawiona, ale słuchajcie... jaki dobry chlebek. 

Natomiast na danie główne wybraliśmy wołową kiełbasę w szyszkę (10 zł) oraz kaszankę na wędzonce podawaną na gorącej patelni (10 zł). Na podanie czekaliśmy około 10 minut. Do naszego jedzenia dostaliśmy też nowy koszyczek pełen chleba. :)



Zarówno zamówiona przeze mnie kiełbasa, jak i wybrana przez Maję kaszanka były smaczne. Wprawdzie ja wolę bardziej doprawione wędliny, jednak to kwestia mego gustu i tyle. Obiektywnie patrząc to co dostaliśmy było naprawdę dobre.

Bartek chyba nie pamięta :) Niestety moja kaszanka była kompletnie niesłona i niedoprawiona. Jedyny smak na tej patelni miał boczek, a wszystko pozostałe było nijakie ;) Już Bartka kiełbasa była lepsza :) No dobra. Przygotowane było fajnie i podane fajnie, ale dla mnie kaszanka musi być pieprzna i słona.

Mimo tego, że byliśmy już najedzeni to jeszcze skusiliśmy się na bardzo dobre (choć nie tak dobre jak mamy Mai) ciasto drożdżowe ze śliwką.


No jak jeść to jeść :) Wszystkiego trzeba było spróbować, zwłaszcza, że ceny bardzo przystępne. Ciasto drożdżowe przyjemne, ale mało śliwek miało :) Wiedzcie też, że wzięliśmy zupę i ciasto na pół - chyba nie odważyłabym się brać zupy, drugiego dania i ciasta na raz na osobę. Byśmy się rozpękli, bo porcje są normalne, obiadowe.

"Gorąca Kiełbasiarnia" to nietuzinkowe miejsce na kulinarnej mapie Łodzi i na pewno warto tam zajrzeć, przynajmniej raz. Podawane tam jedzenie jest smaczne, w dużych porcjach i za naprawdę nieduże pieniądze.

Polecam. Może to akurat my potrzebowaliśmy więcej przypraw. Wszystko wyglądało fajnie i przystępnie i było smaczne :)

PS. W "Kiełbasiarni" można nie tylko zjeść obiad, ale również kupić kiełbasę na wagę i pęta! ;)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Na mapie łódzkich lokali mamy kilka miejsc, do których po prostu musimy i chcemy pójść. Powoli, powoli staramy się skreślać kolejne pozycje z tej listy, bo inaczej zabraknie nam w końcu życia aby wszędzie pójść (oczywiście na jeden lokal, w którym zjemy od razu na listę wpadają dwa kolejne). 

Jedną z takich restauracji, która wpadła na naszą listę już dobrych kilka miesięcy temu była "Piwnica Łódzka", która zaintrygowała nas swoją reklamą, zgodnie z którą można tam zjeść prawdziwe łódzkie, tutejsze dania.

I tak nigdy nie mogliśmy do Piwnicy trafić. A to lato i bardziej pizza, a to jesteśmy zupełnie nie w tym rejonie Śródmieścia. Aż w końcu nadszedł ten deszczowy dzień...


Wystrój Piwnicy jest dosyć ciekawy, chociaż w całym lokalu panuje dziwny półmrok (nie jestem wielką fanką). Na pewno wielkim plusem lokalu są przemiłe panie, które niemal od wejścia witają gości i proponują im szatnię.

Po przejrzeniu menu doszliśmy do wniosku, że jednak nie zamówimy dań łódzkich. Skusiliśmy się wyłącznie na łódzką przystawkę w postaci plendz kartoflanych z sosem kurkowym. Plendze jako takie było nawet niezłe, ale niestety w sosie kurkowym praktycznie w ogóle nie był czuć smaku kurek. Ku naszej szczerej rozpaczy smak tych wspaniałych grzybów po prostu został zabity przez cebulę, której było multum w sosie. Szkoda, naprawdę szkoda.

Bo za mną od paru dni chodziły kurki. I tak czułam, że muszę gdzieś kurkę upolować. No to musieliśmy wziąć te plendze, mimo, że nie mieliśmy pojęcia co to jest. Jakbyście jeszcze nie poznali na zdjęciu poniżej - są to po prostu placki ziemniaczane (moja mama w życiu takiego słowa nie słyszała - może to jednak wielkopolska nazwa?). A Bartek ma zupełną rację - smaku kurek praktycznie nie poczuliśmy (porównując to z pierogami z kurkami w Poddębicach to... w zasadzie nie ma porównania).


Natomiast na główne wzięliśmy pierogi z gęsiną na bukiecie sałat z sosem wiśniowym oraz golonkę na kapuście zasmażanej z opiekanymi ziemniakami (która, co ciekawe na stronie www restauracji jest oznaczona jako danie łódzkie, a w menu na miejscu nie było tej informacji...).


Moje pierogi wyglądają ślicznie. I były jadalne, ale... Nie wiem jak to jest możliwe, że farsz w pierogach był tak suchy, że się praktycznie rozpada. Przecież gęsina to tłuste mięso i tłuszczyk powinien chociaż trochę farsz nawilżyć. Tak się niestety nie stało. Farsz się rozpadał trocinowo i za wiele dobrego o tych pierogach powiedzieć nie mogę, bo w smaku też genialne nie były. 


O mojej golonce za dużo dobrych słów powiedzieć nie mogę. Na pewno miała super przypieczoną skórkę, która po prostu rozpływała się w ustach. Mięso natomiast było bardzo, ale to bardzo bez wyrazu, tak więc albo za krótko trzymane w zalewie, ale zalewa była kiepsko przygotowana i mięso po prostu nie miało jakimi smakami (np. słonym) przejść. Za to zasmażana kapusta był tak kwaśna, że aż wykrzywiała ;) tutaj z kolei za mało ją wypłukano. Tak więc...

No ja tu muszę powiedzieć, że o ile chrzan był do golonki dobry, o tyle sama golonka była straszna. Zero smaku mięsa. Tak po prostu jakby została z wody nieosolonej wyjęta. Szkoda, bo jadaliśmy dużo lepsze golonki w dużo mniej modnych miejscach. Ach no i jeszcze zapomniałam wspomnieć o cenach. O jakieś 5 zł za wysokie. Mam wątpliwości czy warto i czy nie lepiej iść do jakiejś jadłodajni.

Tak więc podsumowując, o wiele lepszą golonkę (choć inną bo nie pieczoną, a gotowaną) jadłem w Kaliszu, a pierogi zdecydowanie smaczniejsze są w Poddębicach. Dobrze chociaż, że tutaj skórka od golonki była rewelacyjna, a chrzan był tak ostry, że aż łzy wyciskał...

Mega szkoda. Chciałam, by było dobrze.

niedziela, 25 października 2015

Sobota, zbliża się godzina 14:30. Kończymy zajęcia językowe, wychodzimy na ul. Piotrkowską i szybko decydujemy z Mają, że trzeba iść coś zjeść. Powoli zmierzamy w stronę placu Wolności, dyskutując gdzie by dzisiaj zajrzeć na obiad. Mijamy kolejne osoby, które gdzieś się śpieszą albo powoli suną przez miasto i fotografują kolejne kamienice i ich detale. Mijamy Saspol i kątem oka zauważam dziewczyną z jakąś tacą i kilkoro ludzi, którzy ją otaczają i coś jedzą. "Chyba jakiś lokal promują kanapkami" myślę i podchodzimy z Mają, aby zobaczyć co się dzieje. Pani częstuje nas bardzo dobrymi kanapkami :) i wręcza ulotkę do lokalu, który mieści się w bramie przy ul. Piotrkowskiej 93. Takim oto sposobem trafiamy, kompletnie przypadkowo, do "Cafe Antykwariat", jednej z najnowszych łódzkich restauracji i kawiarni (oraz antykwariatu). :)

Pani, która dała nam kanapki wypowiedziała również bardzo magiczne słowa "Mamy pyszną karpatkę". I tak... musieliśmy zajrzeć. Zacznijmy od sprawy ważnej i organizacyjnej - Cafe otwarte jest codziennie, ale w godzinach 12-18 (szkoda, że tak krótko!).

Lokal wewnątrz prezentuje się tak:




Już na pierwszy rzut oka widać, że właścicielka lokalu inspiruje się starymi przepisami (np. Lucyny Ćwierczakiewiczowej) i lubi starą, polską kuchnię. Fascynuje ją też 20-lecie międzywojenne - możemy znaleźć w Cafe zarówno książki o nim, karykatury Marszałka Piłsudskiego (!) :) oraz gazetkę, zawierającą ciekawostki z tamtego okresu.

Należy pochwalić osoby prowadzące "Cafe Antykwariat" za to, że zdecydowały się na stworzenie krótkiego i treściwego menu. Łącznie wszystkich pozycji jest w nim bowiem ok. 25 (łącznie z zakąskami, menu dziecięcym) + napoje. Super decyzja, dzięki temu klient nie musi się za bardzo zastanawiać co wziąć, bo w końcu ma tyle możliwości, że ostatecznie sam nie wie co chce. Poza tym krótkie menu wskazuje, że w lokalu są świeże produkty i nic nie powinno być mrożone.

A pewnie, dawno nie widziałam tak krótkiego, a jednocześnie tak efektownego menu. I jest w tym menu również coś genialnego czyli "pyszne obiady skromne", a może to być kasza gryczana z jajkiem sadzonym, skwarkami i maślanką w cenie 10 zł, albo placki ziemniaczane (ze śmietaną za 9 zł i z cukrem za 8 zł).

My zdecydowaliśmy się na pierogi polskie supreme (8 sztuk za 15 zł) oraz makaron z aromatycznym kurczakiem (za 24 zł).



Zarówno jedno danie, jak i drugie były świetnie przyrządzone. Mój makaron miał super sos i bardzo dobrze zrobionego kurczaka (kurczak był podany z imbirem i warzywami). Do tego jeszcze podsmażone orzeszki ziemne (rewelacja!). Całość tworzyła ciekawe smakowo połączenie i żal było mi pół porcji oddać Mai. ;) Jedyną rzeczą do której mogę się delikatnie przyczepić to stopień ugotowania makaronu, niestety był przytrzymany odrobinę za długo w gotującej się wodzie. Gdyby był choć trochę al dente, danie dostałoby ode mnie 5+, a tak jest silna piątka. :) Natomiast pierogi, które wybrała Maja był przepyszne. Super farsz, bardzo dobre ciasto. I krótkie słowo o porcjach: były obiadowe, po ich zjedzeniu byliśmy syci i mieliśmy dylemat czy zmieścimy jeszcze cokolwiek.

Moje pierogi były pyszne. Dla osób ciekawych - pierogi polskie zwane ruskimi. A w środku boczek i ser wędzony. No miodzio. I pyszne ciasto pierogowe. Ale Bartka makaron to jakiś hit. Mimo tego, że czułam, że mi wszystko nosem wyjdzie, to nie chciałam makaronu mu oddać, bo taki dobry. Pyszny imbir i pyszne orzeszki ziemne.

Jakoś jednak skusiliśmy się na karpatkę i herbatę (w cenie 10 zł za całość)... Karpatka była pyszna... Krem słodki, nie za tłusty, a ciasto miękkie i równie dobre. :)


Była to prawdziwa, oryginalna karpatka - rzeczywiście przepyszna. Do tego herbatka (z cytrynką!!!) :) Mmmm...

"Cafe Antykwariat" na początku swojej kariery na łódzkim rynku kulinarnym zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Było smacznie, miło i w dobrej cenie. Liczymy i trzymamy kciuki, że poziom, który był przy nas zaprezentowany utrzyma się i jeszcze długo będziemy tam mogli jeść pyszne jedzenie i przyjemnie spędzić czas. :)

Drogie Cafe Antykwariat, nie zmieniajcie się! Nie pozwólcie sobie na obniżenie poziomu i bądźcie dzielni. A ja polecam obiady w Cafe. My na pewno wrócimy (już byśmy wrócili, ale potrzebowaliśmy o 18:30 :/).

czwartek, 22 października 2015

W odróżnieniu od Stambułu Edirne to bardzo mało turystyczne miasto. Wprawdzie znajduje się tam jeden z najpiękniejszych meczetów i piękny kompleks sułtana Bajezyda II, ale wycieczki przyjeżdżają tylko żeby zobaczyć te miejsca i odjeżdżają w siną dal. W centrum (z turystów) bywa mało kto.

Wprawdzie miasto o wiele mniejsze i cichsze od Stambułu, ale miło było się tam zatrzymać na tych kilka dni i poświęcić trochę czasu (i sił w nogach) aby zobaczyć wszystko co oferuje Edirne. :)

Zaczęliśmy od tego, że spróbowaliśmy sobie miejscowego McDonalda. I wiecie co? Frytki były NIEDOBRE. Nie wiedziałam, że z McD mogą być różnice między krajami, ale wygląda na to, że Turcy nie rozumieją frytek z McD i dlatego robią je źle. A co zjedliśmy z bułek? Izgara Tavuklu Sandviç czyli kanapka z grillowanym kurczakiem oraz Köfte Burger czyli w zasadzie burgera z tureckim kotletem. Obydwie bułki były smaczne, ale jeśli dobrze pamiętam słone. I niestety... małe i bez większych fajerwerków. Nie ma co próbować.

Tradycja to tradycja i już tak mamy, że w każdym kraju zaglądamy do miejscowego Maca. Chcieliśmy to już zrobić w Stambule, ale... nie udało nam się znaleźć tam żadnego McDonalda. Ba! Ja nawet żadnego nie zauważyłem (ani znaku do niego). Za to w Edirne do tureckiego McD trafiliśmy bez trudu. Co do jedzenia to było średnie - frytki fatalne, a bułki przyzwoite ale bez szału.



Ważniejszym naszym posiłkiem był ciğer, który stanowi specjalność regionalną i nigdzie poza Edirne nie spróbujecie czegoś takiego. A co to właściwie jest? Jest to owcza wątróbka w mące, cieniutko pokrojona, smażona na głębokim oleju. Do tego sałatka pomidor+cebula, sos chilli-pomidorowy i papryczki do pogryzania. Ach no i Ayran do popicia! A Ayran to jogurt z solą, który znakomicie orzeźwia. Wszystko pyszne. Wątróbka w takim wydaniu jest delikatna i chrupiąca. Polecam nawet sceptykom tego kawałka mięsa.

Re-we-la-cja! Wprawdzie pomysł pójścia na cielęcą wątróbkę przyjąłem bardzo sceptycznie (wątróbka nie jest moim ulubionym daniem), ale czytaliśmy, że będąc w Edirne po prostu trzeba zjeść ten miejscowy przysmak. Trzeba to trzeba, poszliśmy. I było to jedno z lepszych dań, które jedliśmy w trakcie całego wyjazdu. Powtórzę: re-we-la-cja! 


A poniżej kolejny turecki przysmak czyli tulumba (właść. tulumba tatlısı). Ulubiony deser Bartka czyli ciasto smażone na głębokim oleju a później nasączane syropem słodowym. Dla mnie nic specjalnego, ale niektórzy szaleją :)

Wolę jednak wersję sprzedawaną w Albanii, która jest trochę większa i dłuższa (mnie przypomina ogórka). :) Pomijając kształt i rozmiar to turecka odmiana tej słodkości jest zdecydowanie bardziej twarda i chrupka od albańskiej. 


Nie wiemy do końca jak to się dzieje, ale w Stambule bułka z kebabem wołowym kosztuje 10 lirów (albo 8), a z kurczakowym jakoś 1-2 liry mniej. Natomiast w Edirne za 3 (słownie TRZY) liry dostaliśmy bułkę z kebabem kurczakowym (wyglądał świeżo i pysznie) i ayran czyli napitek. I to znaleźliśmy 2 takie miejsca (pierwsze było lepsze i cała kolejka do niego stała). Polecam, bo nie ma nic lepszego niż kebab w Turcji.

Ja tam pamiętam, że kosztowała taka porcja 3,5 liry, ale to nie ma znaczenia. Było zdecydowanie taniej niż w Stambule. Choć... mnie na Taksim, za 4 razy więcej jakoś bardziej smakowało. :P



No i deserek czyli chałwa. Po lewej standardowa, po prawej kakaowa z orzechami włoskimi. Standardowa lepsza, ale obydwie dobre i ciekawe. Warto spróbować tego przysmaku również w Turcji.

Nie ma to jak w Turcji kupić sobie prawdziwą chałwę turecką. :P


Pytanie za sto punktów. To co jest poniżej to nie są owoce. Ale jeśli nie owoce to co? Jest to edirneńska specjalność i jedna z rzeczy, z których Edirne słynie. Odpowiedź poniżej.


To są mydełka w kształcie owoców :) Wyglądają jak żywe, nie? :)

wtorek, 13 października 2015

Wyjątkowo w tym roku na wakacje wybraliśmy się we wrześniu, a nie jak do tej pory w lipcu-sierpniu. Zdecydowaliśmy się na ten miesiąc, gdyż zaplanowaliśmy sobie (jak to my) bardzo ambitną trasę: Stambuł-Edirne-Sofia-Wielkie Tyrnowo-Tulcza-Bran-Braszów-Bukareszt. Gdybyśmy chcieli zrealizować ten pomysł w samym środku wakacji z pewnością umarlibyśmy gdzieś z plecakami na plecach z powodu upału. Wrzesień zaś był idealnym miesiącem. :)

A poza tym nie oszukujmy się - wszystko jest o połowę tańsze we wrześniu :) Szczęśliwie w naszych miejscach pracy powitano nawet z ulgą, że nie chcemy jechać na urlop razem ze wszystkimi.

W dzisiejszej notce postaramy się pokazać (i krótko opisać najciekawsze rzeczy), które mogliśmy popróbować w dawnej stolicy Imperium Osmańskiego - w Stambule...

Na pierwszy rzut słodkości, w Turcji znane pod nazwą "lokum", w Polsce opisane jako "rachatłukum" (w związku z tym, że ta nazwa jest okropna pozostaniemy przy nazywaniu ich lokumami ;) ). Zgodnie z definicją, jest to tradycyjny smakołyk, zwykle o owocowym smaku i konsystencji galaretki. Bardzo fajna rzecz do podjadania np. przy tureckiej herbacie, którą widzicie poniżej.


RACHATŁUKUM?! E tam, lokumy i tyle. Konsystencja jest galaretki ale nie galaretki, obtoczona jest w czymś słodkawym ale nie jest to ani mąka ani cukier puder (stawiam na tapiokę). Smaków lokumów jest bez liku, a i jest pełno odmian, bo mogą być z orzechami, pistacjami i nie wiem z czym jeszcze. Chciałabym również dodać, że receptura lokumów jest pilnie strzeżona i nie jest umieszczona w żadnych książkach kucharski - jest to deser stworzony dla sułtana i nikt go nie będzie robił samodzielnie, tylko odpowiednio przeszkoleni cukiernicy. A jeszcze chwila o herbacie. Herbata turecka cechuje się tym, że jest przyrządzana w samowarze, z esencji. Porządna turecka herbata ma głęboki kolor (jak na zdjęciu) i jest absolutnie przejrzysta. I nie wiem na czym to polega, ale mimo 35 stopni upału - gorąca herbata orzeźwiała i smakowała cudownie.

Poniżej zaś obiady, które mieliśmy okazję zjeść w maleńkiej restauracji znajdującej się obok naszego hostelu. "Lavrak", bo tak się nazywała, był prowadzony przez starszego, przemiłego Turka, który rewelacyjnie nas dwukrotnie ugościł. Jednego dnia jedliśmy u niego danie mięsne, przypominające cevapcici, czyli rodzaj siekanego mięsa - bardzo popularne danie na Bałkanach. Drugiego dnia skusiliśmy się na ryby (tur. hamsi), smażone na głębokim oleju. Pycha!



Co ciekawe, lokal ten rządził się tradycyjnymi prawami. Ryba z dzisiaj się skończyła? Przyjdźcie jutro. Dzisiaj mogę Wam dać mięso. I nie, że sobie wybraliśmy z menu. Musieliśmy spokojnie zaczekać na to co pan nam zrobił + pogodzić się z ceną :) Ale jedzenie było bardzo smaczne i najedliśmy się porządnie. A ceny w porównaniu z centrum... tak gdzieś o połowę niższe.

Poniżej zdjęcia pochodzące z targu. Na targach można kupić mnóstwo przypraw, warzyw, ryb, słodyczy, herbat. I wszystko wygląda pięknie i wspaniale. Najlepiej by było kupić wszystko.



A takie piękne, świeże ryby sprzedają na targach w Stambule (wyraźnie widoczne ostro czerwone skrzela):



Poniżej ciekawostka. Oglądając serial "Wspaniałe stulecie" można zauważyć, że oni co chwila popijają szerbet. I co to jest ten szerbet? Powinien być to syrop-wyciąg z owoców albo z kwiatów. Na zdjęciu (w lodówce) są: makowe, różane, anyżowo-cynamonowe i cytrynowe. Szerbet smakował intensywnie i orzeźwiająco. Szkoda, że sprzedają w szklanych butelkach - przywiozłabym sobie do Polski :)


Planując jeszcze w Polsce co chcemy zobaczyć w Stambule, wypatrzyłem gdzieś informację, że w azjatyckiej części miasta znajduje się lokal, który był inspirowany serialem "Breaking Bad". Jako fani serialu po prostu musieliśmy popłynąć na śniadanie do "Walter's Coffee Roastery".







Zacznijmy od tego, że mimo sławy lokalu, obsługa mówiła BARDZO słabo po angielsku. Ledwie byliśmy w stanie się dogadać - nie zrozumieli nawet, że chcemy jedną Ice Tea a nie dwie i że chcemy bekon do jednej z porcji śniadania. Wystrój... moim zdaniem nieco przereklamowany. Można było jeszcze mocniej zaakcentować związek z serialem. Ale plusem było śniadanie, które było bardzo smaczne i dostatnie choć drogie i do tego przepyszne i orzeźwiające Ice Tea. O kawie, którą zamówiliśmy na koniec, nie mówmy. To była jedna z obrzydliwszych kaw w moim życiu.

Na szczęście kolejna kawa, którą wypiliśmy w azjatyckim Stambule była już o wiele lepsza. W jednej z uliczek przysiedliśmy sobie przy stoliku i zamówiliśmy prawdziwą, czarną, turecką kawę. Taką, którą gotuje się na żarzących się węglach w specjalnym pojemniczku, a nie jakąś z ekspresu! Była mocna, gęsta i... taka turecka, klimatyczna. :)




Mimo tego, że klasyczna PLUJKA to była pyszna. Wcale nie kwaśna i umiarkowanie gorzka. Polecam spróbować!

Będąc w Stambule raz nawet zatęskniliśmy za bardziej "zwyczajnym" jedzeniem i wybraliśmy się na pizzę... :D

Nie ma co pisać - Domino's pizza ;) Pizza nie za dobra, ale brak siły nie pozwolił nam szukać dalej. Co ciekawe - pizza z salami miała wyraźnie tureckie przyprawy, a miała być nowojorska ;)


Nasze śniadania, jedno bardziej europejskie, drugie już zdecydowanie bardziej tureckie czyli z miejscową formą burków (które tak polubiłem w zeszłym roku w Chorwacji). :D



Oczywiście burki + herbatka (już nie taka wspaniała ;)). Aha! i to po prawej to nie burek tylko "ciasto wodne", które w konsystencji przypominało makaron zapiekany z serem. Moja rada na wyjazdy - 3 razy się zastanówcie nad braniem śniadania w hotelu. W tym przypadku śniadanie w hotelu: 10 euro. To europejskie, dosłownie drzwi w drzwi z hotelem - 10 lirów czyli mniej więcej 5 euro.

Kilka przekąsek jakie można kupić na stambulskich ulicach. :)


Przechadzając się po wybrzeżu dobrze wybrać się na bułkę ze świeżo złowioną rybką. Pychota!


Tak, w Stambule można kupić na ulicy małże na sztuki i na miejscu je zjeść. Przy czym to nie jest taka małża-małża. Są to muszle wypełnione farszem z małży, pychota. :)

Mogłabym kupić kilogram tych małży. Były przepyszne i bardzo świeże.

Tutaj zaś nasz ulubiony kebab, znajdujący się na placu Takism. Jakimś sposobem nie zachowały się zdjęcia kebabów, które tam jedliśmy... :(

(NAPRAWDĘ NIE WIEM JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE NIE MAMY ZDJĘCIA KEBABA ZE STAMBUŁU)


Słodkościami zaczęliśmy to i słodkościami zakończymy. :) Będąc w Turcji musieliśmy kupić sobie bakławę. Najlepiej kilka rodzajów bakławy. ;)


Wszystkie słodkie i pyszne. Ze swojej strony polecam baklawę migdałową i pistacjowe :) A poniżej Sutlaç czyli pudding ryżowy. Bardzo smaczny i popularny w Stambule.


W Stambule na pewno spędziliśmy fantastyczny tydzień, chłonąc tamtejszy klimat, podziwiając zabytki i objadając się tureckimi pysznościami. Ale także w Edirne, o którym w następnym poście, było bardzo... pysznie! :D

To był wspaniały tydzień. Musimy koniecznie wrócić do Stambułu aby jeszcze trochę poczuć turecko-turystyczną atmosferę.

Etykiety

restauracja (115) Łódź (108) kurczak (45) gotowanie (37) frytki (34) zamknięte (34) pizza (31) sos (22) hamburger (19) makaron (17) Festiwal Dobrego Smaku (15) pizzeria (15) sałatka (15) FDS (14) ser (14) Okrasa (13) Pascal (11) Poznań (11) burger (11) ciasto (11) pieczone ziemniaki (11) boczek (10) naleśniki (10) piwo (10) ryż (10) surówka (9) szpinak (9) łosoś (9) McDonald (8) cukinia (8) fastfood (8) kawa (8) Warszawa (7) kebab (7) kukurydza (7) sałata (7) schab (7) szynka (7) warzywa (7) zapiekanka (7) śniadanie (7) Paryż (6) ananas (6) chiny (6) czosnek (6) kaczka (6) lemoniada (6) obiad (6) oliwki (6) pierogi (6) polędwiczka (6) wino (6) wołowina (6) ziemniaki (6) śmietana (6) Camembert (5) Gejsza Sushi (5) House of Sushi (5) bakłażan (5) bar (5) cola (5) cukiernia (5) cytryna (5) gorgonzola (5) krewetki (5) kuchnia amerykańska (5) lody (5) naleśnik (5) pierożki (5) pomidor (5) spaghetti (5) stek (5) tarta (5) wieprzowina (5) Babkarnia (4) Katowice (4) Off Piotrkowska (4) Senoritas (4) USA (4) babeczki (4) baklawa (4) banan (4) bistro (4) cebula (4) chaczapuri (4) czekolada (4) festiwal (4) grill (4) herbata (4) imbir (4) kanapka (4) khinkali (4) kokos (4) kompot (4) lunch (4) marchewka (4) orzechy (4) papryka (4) pasta (4) pesto (4) pierogarnia (4) pita (4) puree (4) risotto (4) ser kozi (4) ser pleśniowy (4) sernik (4) tortilla (4) 2016 (3) Francja (3) Gruzja (3) Kielce (3) La Strada (3) Lidl (3) Lili (3) Manufaktura (3) Mebloteka Yellow (3) Pozytyvka (3) Spektakl (3) Wrocław (3) Zbożowa (3) arbuz (3) ayran (3) baranina (3) bataty (3) burek (3) cevapcici (3) chałwa (3) curry (3) fasola (3) gruszka (3) gęś (3) hot-dog (3) hummus (3) indyk (3) jajko (3) kiełbasa (3) kuchnia włoska (3) lotos (3) miód (3) nachos (3) naleśnikarnia (3) owoce morza (3) pistacje (3) placki ziemniaczane (3) placuszki (3) pomidorki (3) por (3) przystawka (3) ptyś (3) pączek (3) quesadillas (3) rewizyta (3) salami (3) streetfood (3) truskawki (3) twaróg (3) warsztaty (3) wegetariańskie (3) zapiekarnia (3) zupa (3) żurawina (3) 2018 (2) Affogato (2) Albania (2) All Star Klubokawiarnia (2) American Bull (2) Awangarda (2) Before Food Market (2) Berlin (2) Breadnia (2) Brzeg (2) Bułgarska (2) Chude Ciacho (2) DalekoBlisko (2) Foto Cafe 102 (2) Galicja (2) Gorditas de nata (2) Jaffa (2) Kraków (2) Lavash (2) Mare e Monti (2) Montenegro (2) Poddębice (2) Restauracja Polska (2) Sendai Sushi (2) Spółdzielnia (2) Sushi Zielony Chrzan (2) Szkoła Gotowania (2) Szwalnia Smaków (2) Szyby Lustra (2) Tubajka (2) Turcja (2) Uniejów (2) Włoszczyzna (2) Zieliński i Syn (2) Złoty Imbir (2) antrykot (2) baozi (2) bar mleczny (2) boczniak (2) bolognese (2) bułki (2) carbonara (2) cheeseburger (2) chleb (2) chłodnik (2) ciastko (2) ciecierzyca (2) coleslaw (2) creme brulee (2) cukier (2) cynamon (2) drink (2) dubaj (2) falafel (2) flaki (2) galaretka (2) golonka (2) grzyby (2) guacamole (2) gzik (2) jabłko (2) jagnięcina (2) jajko sadzone (2) kalmary (2) kapusta (2) kapusta zasmażana (2) karkówka (2) karmel (2) kasza bulgur (2) kasza jaglana (2) kiełbaski (2) kluski (2) konfitura z cebuli (2) kopytka (2) kotlet (2) kozi ser (2) krab (2) kryształowa (2) królik (2) kurki (2) lasagna (2) limonka (2) maliny (2) mamałyga (2) mango (2) marynata (2) masło orzechowe (2) małże (2) melon (2) musaka (2) nuggetsy (2) ogórek kiszony (2) oliwa (2) oliwka (2) orzeszki (2) owoce (2) papryczki (2) papryka faszerowana (2) parówka (2) pierogi na słodko (2) pierogi wytrawne (2) placek (2) placek po węgiersku (2) polędwiczki (2) pomarańcza (2) przegrzebki (2) przekąska (2) przyprawy (2) pstrąg (2) rozmaryn (2) rukola (2) samolot (2) seler (2) sezam (2) soczewica (2) sos BBQ (2) sos czosnkowy (2) sos pieprzowy (2) sushi (2) szczypiorek (2) słony karmel (2) tagliatelle (2) tatar (2) tuńczyk (2) tymianek (2) wątróbka (2) zupa rybna (2) śliwka (2) żeberka (2) 2017 (1) 5ty Smak (1) Agrafka (1) Ala Turka (1) Ali Baba (1) Amarant (1) Ambrozja (1) Amelia (1) Amorino (1) Atelier Amaro (1) Bangkok lody tajskie (1) Bar-a-boo (1) Bavaria czy Tyrol (1) Belgian Fries (1) Berthillon (1) Big Betty (1) Bistro Radiowa (1) Bistro Williamsburg (1) BurGr (1) Burger Love (1) Bułgaria (1) Byk Burger (1) Cafe Antykwariat (1) Cafe Bar Poczekalnia (1) Cesky Film (1) Chorwacja (1) Chytra baba z Radomia (1) Columbus Coffee (1) Corn dog (1) Cukiernia Sowa (1) Cukiernia Wasiakowie (1) Czarna Owca (1) Czarnogóra (1) Da Grasso (1) DaAntonio (1) DaVella per Amici (1) Deli (1) Delicatessen (1) Deseo Tapas Bar (1) Dolce salato (1) Dolny Rynek (1) Dom Pielgrzyma (1) El Toro (1) Empatia (1) Fabryka Krawatów Bistro (1) Fabryka babeczek (1) Fatamorgana (1) Filharmonia Smaku (1) Food Market (1) Foodie (1) Four Color (1) Funnel cake fries (1) Godjo (1) GoodFood (1) Gordon Ramsay (1) Gorąca Kiełbasiarnia (1) Gruzińskie bistro (1) Hamra (1) Hand'n'roll (1) Heisser Wolf (1) In centro (1) Insekt (1) Internet (1) Irish Pub (1) Istambuł & Tajmahal (1) Italica (1) Jerry's Burger (1) Już wróciłem (1) KFC (1) Kalisz (1) Kamari (1) Karuzela Cafe (1) Klub 97 (1) Kluska Polska (1) Kombinat (1) Krochmal (1) Krowarzywa (1) Kuchnia Polska (1) L'Elephant d'Argent (1) La Vende Bistro (1) Lajkonik (1) Las Vegas (1) Le Grand Phenicien (1) Le Souk (1) Leniwy weekend (1) Lodziarnia Kolorowa (1) Lokal (1) Lukullus (1) Luncheria (1) MEG MU (1) Macedonia (1) Magia Karmelu (1) Malinowa (1) Manana (1) Mangal (1) Marcello (1) Mañana Tex-Mex Bar (1) Mała Litera (1) Meksyk (1) Metis (1) Mexican (1) Mięso & Bułka Habas (1) Montag (1) Motywy (1) Na Górze (1) Nekko Sushi (1) Niebostan (1) Niemcy (1) North Fish (1) O'maki Paris (1) Olimpijska (1) Otwarte drzwi (1) Pacyfik (1) Palce Lizać (1) Paleta Bieli (1) Pani Cupcake (1) Papuvege (1) Parnik na Chmielnej (1) Parowóz (1) Pho Shop (1) Pierogarnia Cynamon (1) Pijalnia Czekolady (1) Pijalnia Czekolady E. Wedel (1) Piotrków Trybunalski (1) Piwnica łódzka (1) PizzaPortal (1) Poczdam (1) Polakowski (1) Pop'n'Art (1) Porcja (1) Przedwojenna (1) Ratuszowa (1) Restauracja Przerwa (1) Restauracja Reymont (1) Restauracja u Kretschmera (1) Restauracja św. Józefa (1) Retka (1) Retkinia (1) Revelo (1) Rumunia (1) Scenografia (1) Senija (1) Ser Lanselot (1) Servantka (1) Sezon (1) Señoritas (1) Shahrazad (1) Si Senor (1) Si Señor (1) Sieradz (1) Skierniewice (1) Sklep z goframi (1) Skład Wina & Chleba (1) Sofa (1) Sofa cafe & lunch (1) Spała (1) Stretch Island Fruit Strips (1) Susharnia (1) Suzette (1) Sułtan Grill (1) Sylvio Italiano (1) Syria (1) Szadek (1) Szklarnia (1) Sznycelek (1) Słodka Pracownia Cukiernia Artystyczna (1) Tasty Kebab (1) TelePizza (1) Teremok (1) The Dorsz (1) Titi (1) Tivioli (1) ToDoJutra (1) Toskania (1) Tradycyjna Pączkarnia Słowik (1) Tulipan (1) U Ziuty (1) Uniejowski Festiwal Smaku (1) VINDA (1) Vapiano (1) Veranda (1) Vita (1) Walter's Coffee Roastery (1) Wendy's (1) Western Chicken (1) Wiosna (1) Włochy (1) Zapieckanka (1) Zapiekarnia & Plackarnia (1) Zaraz Wracam (1) Zielona (1) Zjadliwości (1) Zosia (1) Złote Jabłko (1) Złoty Osioł (1) ajvar (1) amuse-bouche (1) anchois (1) angus (1) ato ramen (1) awokado (1) baba ghanoush (1) badrijani (1) bajgla (1) banany (1) bao (1) barbata (1) basmusa (1) bazylia (1) bekon (1) białe wino (1) bita śmietana (1) blanszowane warzywa (1) bliny (1) borówki (1) brokuły (1) brownie (1) brukselka (1) budka (1) bulion (1) bulion z kaczki (1) buraki (1) burrito (1) cajun (1) cebula grillowana (1) chaczapuri adżarskie (1) chashushuli (1) cheddar (1) chikhirtma (1) chili con carne (1) chilli (1) chinkali (1) chipotle (1) chipsy (1) chińczyk (1) chińskie (1) chleb ze smalcem (1) churros (1) chvishtari (1) ciasteczka (1) ciasto drożdżowe (1) ciasto francuskie (1) ciasto królów (1) ciasto marchewkowe (1) ciorba (1) club sandwich (1) creme caramel (1) croissant (1) cukierki (1) currywurst (1) cydr (1) cykoria (1) czarna porzeczka (1) czarnuszka (1) czeburek (1) czereśnie (1) czerwona cebula (1) czerwona fasola (1) czerwony pieprz (1) daktyle (1) de volaille (1) demi glace (1) deser z kremem (1) dim sum (1) dip (1) dorsz (1) dressing (1) dym (1) dynia (1) dziczyzna (1) enchiladas (1) espresso (1) farsz (1) fasolka (1) faszerowanie (1) filet (1) film (1) fisker (1) focaccia (1) foul (1) frutti di mare (1) frytki z batatów (1) fusion (1) galettes des rois (1) gnocchi (1) gofry (1) gotuj i chudnij (1) gołąbek (1) gołębie (1) goździki (1) gramofon (1) granola (1) grillowane warzywa (1) grillowany kurczak (1) grissini (1) groch (1) groupon (1) grzanki z serem (1) grzybki (1) guciołki (1) gulasz (1) gęsina (1) hamsi (1) hawajska (1) hinduskie chlebki (1) hinkali (1) ikea (1) ikra (1) imperial (1) jabłko w cieście (1) jagody (1) jajko 63 (1) jajko confit (1) jajko poszetowe (1) jajko przepiórcze (1) jalapeno (1) jasne (1) jałowiec (1) jogurt (1) kakao (1) kalarepa (1) kanapka klubowa (1) kangur (1) kapary (1) kapusta pekińska (1) karczek (1) karpatka (1) kasza (1) kasza gryczana (1) kasza manna (1) kaszanka (1) kawiarnia (1) kałamarnice (1) kebap (1) kharcho (1) khoubz (1) kiełki (1) kinder bueno (1) kindziuk (1) kino (1) kiszona kapusta (1) kiwi (1) klopsiki (1) knedle (1) kofta (1) koktajl (1) kolendra (1) korniszon (1) kotlet szwajcarski (1) kotlet z ciecierzycy (1) kotlety selerowe (1) kowal (1) krem (1) krem budyniowy (1) krem czekoladowo-orzechowy (1) krem z buraczków (1) krem z buraków (1) krem z pomidorów (1) książka (1) kubdari (1) kuchnia afrykańska (1) kuchnia bałkańska (1) kuchnia brytyjska (1) kuchnia chińska (1) kuchnia czeska (1) kuchnia hiszpańska (1) kuchnia marokańska (1) kuchnia meksykańska (1) kuchnia molekularna (1) kuchnia rosyjska (1) kuchnia tajska (1) kuchnia wietnamska (1) kuchnia łódzka (1) kulki ryżowe (1) kurczak teryaki (1) kurczak w bekonie (1) kuskus (1) kwas chlebowy (1) kwestia smaku (1) kwiaty cukinii (1) larwy (1) latte (1) leberkase (1) lepinje (1) liść laurowy (1) lobio (1) lody pistacjowe (1) lody tajskie (1) lody waniliowe (1) lodziarnia (1) lokum (1) lukier (1) lumaconi (1) majonez (1) mak (1) makaron czekoladowy (1) makaron naleśnikowy (1) makaroniki (1) maki (1) makrela (1) masa kajmakowa (1) mascarpone (1) masło kminkowe (1) maślaki (1) mezze (1) miecznik (1) migdał (1) migdały (1) mintaj (1) miruna (1) mięso (1) morela (1) moro (1) mortadela (1) mrożona kawa (1) mrówki (1) mucha (1) murzynek (1) musztarda (1) mydło (1) myway (1) mózg (1) mątwy (1) naan (1) nadugi (1) naleśnik czekoladowy (1) ocet (1) ogórek (1) ogórek małosolny (1) ojukhari (1) okra (1) olej (1) oranżada (1) orecchioni (1) oscypek (1) otwarcie (1) ozorki (1) ośmiornica (1) ośmiorniczki (1) pan.puh (1) pancake (1) panna cotta (1) papa-lolo (1) pappardelle (1) pascha (1) pasta oliwkowa (1) pastet (1) pastrami (1) patisony (1) pałeczki (1) pekin (1) pepperoncino (1) pestki dyni (1) pesto bazyliowe (1) philly cheese steak (1) pieczarki (1) pieczywo (1) piekarnia (1) pielmieni (1) pierogi drożdżowe (1) pierogi polskie (1) pierogi ruskie (1) pierogi szwabskie (1) pierogi z jagodami (1) pierogi z kurkami (1) pierogi z serem (1) pikantny ogórek (1) pingyao (1) pkhali (1) placki z batatów (1) placki z cukinii (1) plackolandia (1) platany (1) plendze (1) pljeskavica (1) poliki wołowe (1) polędwica wieprzowa (1) pomidory (1) pop tarts (1) prażona cebula (1) precle (1) prosecco (1) ptyś karmelowy (1) puszka (1) putenesca (1) pączkarnia (1) pęczak (1) płatki kukurydziane (1) quiche (1) raki (1) ramen (1) regionalne (1) restrauracja (1) ristorante (1) robaki (1) rodzynki (1) rogal (1) rogal świętomarciński (1) rostbef (1) roszponka (1) rosół (1) ryb (1) ryba (1) ryby (1) rzodkiewka (1) róża (1) safari (1) sardele (1) sardynka (1) schitzel (1) ser lazur (1) ser pecorino (1) sernik Grand Marnier (1) shake (1) shitake (1) sieja (1) siela (1) siesta (1) skrzydełko (1) smażone mięso (1) smażony ser (1) snickers (1) sok (1) sok pomidorowy (1) solanka (1) solianka (1) sos aioli (1) sos beszamelowy (1) sos borowikowy (1) sos chrzanowy (1) sos kurkowy (1) sos miodowo-musztardowy (1) sos mole poblano (1) sos musztardowy (1) sos pomidorowy (1) sos śmietanowo-ziołowy (1) spezi (1) spiralki (1) stir fry (1) suflet dyniowy (1) suflet pistacjowy (1) suszony pomidor (1) suszony łosoś (1) szarlotka (1) szerbet (1) szparagi (1) szprycer (1) szybko (1) szynka parmeńska (1) słodko (1) słonecznik (1) tacos (1) tagliatelle z kurczakiem (1) tagliatelle z polędwiczką wieprzową (1) tahini (1) taishan (1) tempura (1) tiramisu (1) tolma (1) torcik czekoladowy (1) tragedia (1) tsingtao (1) tulumba (1) twarożek waniliowy (1) tłuszcz (1) udko (1) vege (1) walka (1) wege (1) wiener (1) winegret (1) wiśnie (1) woda mineralna (1) wrap (1) wspólny stół (1) wywar (1) wódka (1) wędlina (1) wędzone tofu (1) węgorz (1) yanjing beer (1) zaParowani (1) zapiexy (1) ziele angielskie (1) ziemniaki duchesse (1) zimno (1) zioła prowansalskie (1) zupa cebulowa (1) zupa krem (1) zupa pho (1) zupa węgierska (1) zupa z cieciorki (1) zupka chińska (1) złoto (1) ćevapčići (1) Łowicka (1) Łowicz (1) Łódzkie Burgery (1) łopatka (1) śledź (1) ślimak (1) śliwki (1) św. Marcin (1) świerszcze (1) żurek (1)