W ostatni weekend w Uniejowie miał miejsce III Uniejowski Festiwal Smaku. W ciągu tych dwóch weekendowych dni odwiedzający Uniejów mogli spróbować 13 festiwalowych potraw oferowanych przez miejscowe lokale gastronomiczne. My przyjechaliśmy do Uniejowa w niedzielę z samego rana i mieliśmy ambitny plan popluskania się około godziny w termach, a potem ruszenia w kulinarną podróż celem odwiedzenia wszystkich tych lokali i spróbowania wszystkich festiwalowych dań. :)
Akcja była mocno karkołomna. Czas mieliśmy od 11 do 18 czyli 7 godzin, na 13 restauracji... to pół godziny na restaurację + dojście... no krucho. Włączył mi się tryb zadaniowy i choćbyśmy mieli truchtać pomiędzy restauracjami, dopniemy swego!
Warto wspomnieć jeszcze, że motywem przewodnim festiwalu był kozi ser. Na początku tego nie wiedzieliśmy, ale później okazało się to zupełnie jasne :)
1. Klub Nautilus (ul. Zamkowa 3/5) - Uniejowski Przekładaniec, czyli gorący kozi ser zapiekany na jabłku z pieczonym buraczkiem i sosem żurawinowym
Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy był Klub Nautilus znajdujący się bezpośrednio pod Termami Uniejów. Pojawiliśmy się kilka minut po 11:00 i byliśmy pierwszymi gośćmi, można powiedzieć, że otworzyliśmy w Nautilusie festiwalową niedzielę ;) Na nasze zamówienie czekaliśmy chwilę, gdzieś po około 5 minutach mogliśmy już zabrać się do degustacji i wziąć pierwszy kęs. I było pysznie! Rewelacyjne połączenie smaku pieczonego buraka, pieczonej cebuli, jabłka, zapiekanego koziego sera i żurawiny! Naprawdę nie spodziewałem się, że tak proste składniki mogą dać taki przyjemny smakowo efekt :) Rewelacja!
Mnie smakowało, choć nie wpadłam w aż taki zachwyt jak Bartek :) Rzeczywiście to co dostaliśmy miało sens i było smaczne, ale mnie przeszkadzało to, że coś takiego swobodnie można wyprodukować w domu z niemalże półproduktów. Ale na pierwszy rzut było nieźle :)
2. Arenka "Nasz Burger" (ul. Zamkowa 3/5) - Zapiekanka uniejowska, czyli bułka angielka, pieczarki, kozi ser, przepiórcze jajko, pomidory, chilli, szczypiorek
Kolejna na naszej liście potraw była uniejowska zapiekanka. Co tu dużo pisać, była to bardzo dobra zapiekanka - smaczne pieczywo, sporo sera i wyczuwalne przyprawy. Do tego jeszcze otrzymaliśmy bardzo mocne w smaku pesto, którego praktycznie nie użyliśmy, gdyż było tak wyraziste, że nic innego nie było czuć. Natomiast co do zapiekanki to jej jedynym minusem był pomysł dodania przepiórczego jajka, które miało w piecu się ściąć. Niestety, nie udało mu się to w 100% i mieliśmy w jakimś stopniu surowe jajeczko na zapiekance...
Bartek napisał o wszystkim. Dla mnie była to miła odskocznia od wykwintnych dań. Zawsze miło opękać zapieksa.
3. Restauracja Parkowa w Uzdrowisku Uniejów Park (ul. Zamkowa 7) - Kozia wariacja w Uniejowskim Uzdrowisku, czyli polędwiczka wieprzowa zapiekana w cieście, podawana z panierowaną kulką z koziego sera
Do kolejnego miejsca musieliśmy kawałek dojść przez uniejowski park. Taki krótki spacerek po dwóch szybkich daniach był jak najbardziej wskazany i dobrze nam zrobił :) Natomiast na miejscu po dosłownie 2-3 minutach od zamówienia otrzymaliśmy nasze danie. Podanie - super (zwłaszcza klucz wiolinowy z sosu), polędwiczka wieprzowa - super (mięciutka, dobrze przyprawiona), panierowana kulka z koziego sera - fajna (tylko okropnie gorąca). Podsumowując było to bardzo dobre danie.
Prawie do końca degustacji był to mój faworyt. Wszystko było tu dobre. Mięsko soczyste i smaczne, zapiekany ser też bardzo dobry, fasolka szparagowa mięciutka, pieczarki dobrze przyprawione. No wszystko było bardzo dobre. I mam dodatkowego plusa dla restauracji za przygotowanie do dużej ilości klientów. Na pewno talerze były gotowe od rana i jedyne co trzeba było zrobić to podgrzać mięso i usmażyć kulkę. Ale czy ja komuś tego bronię? A skąd. Dla mnie to oznaka dbałości o szybką obsługę. Na pewno to danie zachęci nas by do tego ośrodka jeszcze kiedyś na obiad zajrzeć.
4. Karczma w Zagrodzie Młynarskiej (ul. abp. Jakuba Świnki 1) - Zrazy po polsku zapiekane kozim serem z okolic Uniejowa, czyli zrazy po polsku pieczone na kapuście z kaszą, szafranem, zapiekane kozim serem z okolic Uniejowa
Kolejny punkt na festiwalowej mapie oznaczał jeszcze dłuższy spacer, najpierw parkiem, potem wzdłuż Warty. Kilkanaście minut nieśpiesznego chodu i już przekraczaliśmy próg bardzo klimatycznej Karczmy. W lokalu jest samoobsługa, więc Maja nałożyła nam zrazika, wzięła do tego trochę kapusty z kaszą i już mogliśmy zasiadać do jedzenia. Pomysł na danie był naprawdę fajny, ale niestety z racji tego, że to lokal samoobsługowy i jedzenie leży sobie w tych specjalnych podgrzewanych pojemnikach, zraz stał się bardzo suchy i ciężko się kroiło i jadło (a raczej żuło). Natomiast kapusta była bardzo dobra.
Prawie udławiłam się wykałaczką! Jak wiecie każdy zrazy zawija inaczej. Jedni przewiązują sznurkiem, drudzy wkładają wykałaczki trochę jakby zapinali guziki. Tu wykałaczka była w środku. Na szczęście ją przeżułam. Niestety mięso konsystencją nie odbiegało od przeżutej wykałaczki. Ale za to sama karczma bardzo klimatyczna i pod prawdziwą strzechą.
5. Restauracja Termalna Bistro&Café (ul. Zamkowa 1) - Indyk znad Warty, czyli indyk na salsie z buraka i kalarepy, próżonej w cydrze z uniejowskiego sadu w towarzystwie koziego sera
Na kolejne danie musieliśmy wrócić w okolice uniejowskich Term. Tak więc kolejny spacerek i trochę odpoczynku dla naszych brzuszków (ale już nie dla naszych nóg ;) ). Na miejscu zamówiliśmy danie i już po chwili wbiłem sztućce w soczystego indyka. Jak się okazało był to (tj. ta soczystość) jedyny plus potrawy, gdyż była absolutnie nijaka jeśli chodzi o smak. Szkoda, bo indyk wyszedł super, ale był praktycznie bez żadnego aromatu i nuty smakowej...
To. było. okropne. Nie miało to żadnego smaku, no poza pieprzem. Nawet buraczki były nijakie. Jedyne co można przyznać, że się udało to indyk - był soczysty i miękki. Ale smaku to on za grosz nie miał. Najgorsze danie całego festiwalu.
6. Restauracja Herbowa na Zamku (ul. Zamkowa 2) - Uniejowska wariacja na temat serka koziego i wody solankowej, czyli twaróg kozi, rambutan, popiół, dynia, boczek solankowy, piana z mleka koziego, galaretka z ogórka
Następny punkt na naszym szlaku mieścił się w największym uniejowski zabytku, czyli na zamku. Ekskluzywne, historyczne sale dawały nam nadzieję, że zostaniemy ugoszczeni iście po arcybiskupiu. I faktycznie pierwsze wrażenie po podaniu dania było bardzo pozytywne, gdyż danie prezentowało się rewelacyjnie. Niestety potem już nie było tak cudownie, gdyż "Uniejowska wariacja" była nijaka smakowo. Niby coś tam było czuć słonawego z piany, jakieś delikatne nuty z dyni, mięso trochę doprawione, ale całość była taka sobie. Szkoda.
Zacznijmy od tego, że mięso było przeciągnięte, a co za tym idzie łykowate i "do długotrwałego przeżuwania". Na talerzu mieliśmy kwiatki i jakieś kolce - chyba nie do jedzenia. Do tego żółty maziaj bez wyraźnego smaku, gdyż ciężko było rozstrzygnąć czy to dynia czy żółtko (słyszałam coś o żółtku również z innego stołu). Kozi ser to ten kleks z boku, galaretka niewyraźna. Może ta piana z solanki najlepsza :P Ogólnie to danie było dla mnie dużym rozczarowaniem - podane pięknie, ale smakowo się nie obroniło.
7. Pierogarnia Cynamon (ul. Turecka 10) - Kozie pierogi po kąpieli solankowej, czyli pierogi z kurczakiem, szpinakiem i serem kozim
Po opuszczeniu zamku przeszliśmy kładką nad Wartą i trafiliśmy do Pierogarni "Cynamon". Otrzymaliśmy tam bardzo szpinakowo-czosnkowe pierogi z dosłownie kropkami z koziego sera (na zdjęciu to te maleńkie białe punkciki). Pierogi były bardzo dobre, ulepione z fajnego ciasta z bardzo smacznym farszem. Szkoda tylko, że tego sera było tak mało, gdyby było go więcej danie byłoby przepyszne.
Niby takie sobie pierogi, ale miały realną szansę na wygraną w naszym prywatnym plebiscycie. Były przepyszne i rzeczywiście jedyne czego im brakowało to ten kozi ser, którego były mikroskopijne ilości. Na pewno zapiszemy sobie aby jeszcze kiedyś Cynamon odwiedzić.
8. Pizzeria – Restauracja Twister (Rynek 9) - Pizza Uzdrowiskowa, czyli pizza o nieidealnym kształcie, jednak idealna w smaku. Ciasto tworzone na bazie 15-to letniej receptury z dodatkiem naturalnych kozich serów, z pomidorem koktajlowym i świeżą rukolą
To miejsce to kolejne po budce "Nasz burger" zaskoczenie festiwalu. Otóż jest to najzwyklejsza w świecie pizzeria, z wielkimi drewnianymi stołami, piwem i półmrokiem. A tymczasem podano nam pizzę, która była margeritą z kozim serem, ale czy była niedobra? Nie, była całkiem niezła. Szkoda, że zamiast trawiastej rukoli nie było tam bazylii, ale na pewno pizza nie była zła.
Prawda, to była naprawdę niezła pizza. Dobre i cienkie ciasto, dużo sera, do tego trochę przypraw i zieleninki :) No może faktycznie dodanie bazylii sprawiłoby, że całościowy odbiór byłby jeszcze lepszy, ale generalnie był to porządny kawałek pizzy.
9. Restauracja Wabik (ul. Dąbska 5) - Uniejowska rolada drobiowa z warzywami i kozim serem, czyli marynowany kurczak zagrodowy faszerowany mięsem indyczo-wieprzowym z warzywami i serem kozim
Rolada jaka jest każdy widzi. Ta była na pewno smaczna i świeża. Do tego ziemniaczek i surówka. W sam raz na obiadek. Dla mnie w porządku, chociaż nie porwało.
Do tego dania podchodziliśmy jak pies do jeża, gdyż jakoś żadne z nas nie ma dobrych skojarzeń z roladą drobiową. Tutaj jednak, w "Wabiku" dostaliśmy delikatną, z rosołowym posmakiem, roladę, którą aż miło było jeść. Do tego dobrze przygotowana sałatka i ziemniaczane puree. Fajne danie :)
10. Browar Wiatr (ul. Dąbska 49) - Pizza jak uniejowska lilia delikatna, czyli pizza włoska z aksamitnym sosem, albowiem na bazie pomidorów pelati przez szefa kuchni starannie sporządzonym, z twarogowym serem kozim, przystrojona rukolą oraz pomidorem zwanym koktajlowy
Wyobraźcie sobie, że w Uniejowie otworzyli browar. I ten browar miał otwarcie dzień przed festiwalem. Lokal jest piękny, taki... wielkomiejski i z pewnością będzie chlubą Uniejowa. Ale! Zdarzyło się nam, że usiedliśmy przy niewidzialnym stoliku. Przez 15 minut minęło nas około 10 osób z obsługi oraz właściciel (!) i nikt nie zapytał czy ktoś od nas przyjął zamówienie. Skandal w czystej postaci. Pizza była słaba. Na pewno nie włoska. Czy lepsza od tej pizzeriowej? No niekoniecznie. Moim zdaniem państwo z browaru się nie popisali.
Ja byłem bardzo podekscytowany faktem otwarcia w Uniejowie browaru i to miejsce było na mojej liście "musimy tam iść". W związku z tym, że jest to miejsce świeżo co otwarte, liczyliśmy, że będzie super, bo przecież na początku działalności każdy stara się bardziej niż np. po roku od otwarcia, kiedy wchodzi już pewna rutyna. Niestety, jak już Maja napisała, obsługa oraz właściciel? menadżer? kompletnie nas ignorowali. Dopiero interwencja Mai sprawiła, że jedna z kelnerek się nami zainteresowała i w końcu dostaliśmy festiwalowe danie i pszeniczne piwo (no bo być w browarze i nie kupić miejscowego piwa? ;) ). Pizza była taka sobie, natomiast pszeniczne piwo było naprawdę dobre. Delikatne słodowe nuty, trochę goryczki. Dobre, zimne piwo :)
11. Pierogarnia Pod 30-stką (ul. bł. Bogumiła 30) - Uniejowskie lepiochy od Rejenta, czyli ręcznie lepione pierogi w domu Rejenta. Faszerowane kozim serem z kaszą gryczaną. Okraszone złocistą cebulką i posypane natką pietruszki z uniejowskiego ogródka.
Po pizzy przyszło nam skosztować kolejnych uniejowskich pierogów, tym razem w Pierogarni Pod 30-stką. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z pierogami nadziewanymi kaszą gryczaną. I co ciekawe, jest to smaczne połączenie (co mnie bardzo zadziwiło, bo spodziewałem się, że się zapcham czymś nijakim w smaku). Dobre ciasto, super przygotowany farsz i do tego przysmażona cebulka i świeża natka pietruszki.
I było to pierwsze miejsce gdzie spotkaliśmy się z niemiłą obsługą - pani wyglądała jakby z każdym wydanym daniem pluła sobie w brodę, że w ogóle się do tego festiwalu zgłosili. Same pierogi były w porządku. Szkoda, że tak mało śmietany, bo dobrze z nimi smakowała.
12. Restauracja LaRegina w Hotelu**** Uniejów eco Activ & Spa (ul. bł. Bogumiła 32) - Karkówka na torcie z uniejowskich buraków, czyli karkówka wieprzowa gotowana w niskiej temperaturze otoczona prażoną kaszą bulgur podana na torcie z uniejowskich pieczonych buraków, delikatnego koziego sera i miodu z okolicznej pasieki serwowana z gruszkowym kremem balsamicznym
Przedostatnia festiwalowa restauracja na naszym szlaku to lokal znajdujący się w czterogwiazdkowym hotelu. To oraz sam opis dania sugerowały nam, że może to być coś naprawdę hitowego. I takie było! Sposób przygotowania i podania karkówki sprawił, że nawet ja - zdecydowany przeciwnik gotowanej karkówki (lubię za to pieczoną), miał ochotę wziąć tutaj jej kolejny kęs. Do tego bardzo pomysłowy tort z pieczonych buraków i koziego sera (choć dla mnie akurat za bardzo delikatny i bez określonego smaku). Widać, że kucharz zna się na tym co robi i lubi to robić, może wręcz bawić się w kuchni metodami przygotowania i smakami. Super danie!
Na początek przeczytaliśmy menu i okazało się, że jesteśmy w restauracji, której szef kuchni brał udział w odcinku "Okrasa łamie przepisy" poświęconemu gotowaniu na wodzie termanej (cały odcinek możecie zobaczyć tutaj). Już to wzbudziło moje duże zainteresowanie. Otrzymane danie już na pierwszy rzut oka wyglądało ciekawie i nowocześnie. Karkówka była bardzo dobrze przyrządzona, bardzo mi smakował tort z buraka i koziego sera. Prażona kasza bulgur była idealnym chrupkim elementem. Wszystkie sosy miały bardzo ciekawe smaki. Generalnie to był mój faworyt.
13. Gościniec nad Wartą (ul. Sienkiewicza 137) - Nadwarciański przysmak, czyli risotto z kozim serem i szparagami podane z pieczonym burakiem marynowanym w occie balsamicznym i grillowanym kurczakiem
Do Gościńca nad Wartą musieliśmy iść ze 3 km! Ale nie zawiedliśmy się. Kurczak był idealnie przyrządzony - bardzo soczysty i dobrze doprawiony. Buraczki też w porządku. Szkoda, że sosu bazyliowego było tak mało, że na talerzu leżały patyki rozmarynu. No i risotto risottem nie bardzo było. Ryż był kleisty i bez wyrazu. Ale w sumie danie nie było niesmaczne.
I tak oto zakończyliśmy naszą kulinarną podróż po festiwalowym Uniejowie :) Danie było smaczne, w szczególności mnie przypasowało risotto oraz buraczki. Kurczak był troszkę za słony, ale jak się go wzięło razem z ryżem to tracił swoją słoną moc i był o wiele lepszy. Smaczne danie na koniec wycieczki :)
Moje TOP3 festiwalowych dań:
1. Uniejowski Przekładaniec,
2. Kozia wariacja w Uniejowskim Uzdrowisku,
3. Uniejowska rolada drobiowa z warzywami i kozim serem.
Moje TOP3 festiwalowych dań:
1. Karkówka na torcie z uniejowskich buraków,
2. Kozia wariacja w Uniejowskim Uzdrowisku,
3. Kozie pierogi po kąpieli solankowej.
Wyniki Festiwalu już 29 kwietnia, zobaczymy czy któryś z naszych faworytów wygra i zdobędzie Lilię Smakosza :) (i czy my coś wygramy, ponieważ każdy degustator miał możliwość wygrać całkiem fajne nagrody :D)
0 komentarze:
Prześlij komentarz