Trzecie wyjście na szkolenie = trzecia wizyta w restauracji. Tym razem wybór padł na pizzerię DaAntonio zlokalizowaną obok Rynku Barlickiego. Jak zwykle leciałem tam pędem, bo danie zostało przez Maję zamówione wcześniej (na szczęście nie ma problemu aby postawić je na piecu aby nie ostygło!).
A wybraliśmy to miejsce dzięki moim znajomym na facebooku, którzy polecili to miejsce jako bliskie miejscu szkolenia :)
Kiedy w końcu dotarłem na miejsce pierwsze co rzuciło mi się w oczy to oczywiście wystrój. Był on... jakiś taki PRL-owy. :) Stoły, krzesła, ściany- wszystko to tworzyło taki odbiór. Dla mnie to nie jest żaden problem, ważne aby było czysto i schludnie. To zaś było w tym lokalu na pewno. Niedługo po przysiądnięciu podano nam pizzę.
Ja, kiedy weszłam, miałam trochę ochotę wyjść, bo oprócz wystroju zobaczyłam naszych współbiesiadników (wyglądających nieco groźnie), ale do odważnych świat należy :) Obsługa okazała się miła, mimo, że pani sprzątającej z premedytacją zajęłam miejsce przy grzejniku (mimo to, w lokalu było dosyć zimno). Pani kelnerka natomiast wykazała się sporym zrozumieniem dla "nie, proszę jeszcze nie podawać, bo Bartek jest w drodze" i rzeczywiście do czasu aż Bartek przyszedł - postawiła pizzę na piecu.
Maja zamówiła dużą pizzę "na słodko" tzn.z ananasem (cena 20 zł). Trzeba szczerze przyznać, że była ona naaaaprawdę duża. :) Nawet jak na moje możliwości było sporo do zjedzenia. I to dobrego jedzenia! Ciasto OK - nie za grube, nie za cienkie, sosy również niczego sobie. Podobnie składniki, nie było ich mało jak na niektórych pizzach.
Ano na słodko, bo miałam jakąś taką wenę :) I myślę, że było smacznie i dużo, a to przecież najważniejsze. A no i całkiem niedrogo.
W mojej ocenie - bardzo dobry obiadek! :)
W mojej też :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz