Maja k o n i e c z n i e chciała tam iść więc jej pozostawiam napisanie tego posta. :) Ja tylko dodam na końcu jedno - dwa zdania... ;)
Uwielbiam cupcakes. Są takie śliczne. Szczerze mówiąc przed wizytą w Babkarni jadłam słownie jednego, ale byłam przekonana, że coś co wygląda tak ślicznie musi być pyszne. Tak więc po, średnio udanej, wizycie w 5tym smaku (opisanej tutaj) namówiłam Bartka na babeczkę.
W pierwszej chwili był plan, że weźmiemy jakąś malutką babeczkę na spróbowanie, bo przecież dosyć drogie (6zł za sztukę), a są też mniejsze (za 4 zł) to weźmiemy mniejszą. Jednak kiedy właściciel zaczął nam opowiadać o smakach wszystkich babeczek rozmiar nagle stracił jakiekolwiek znaczenie. Każde z nas wiedziało której babeczki chce spróbować. Ja wybrałam "Antygrypową". Wg strony jej składniki to:
-ciachociastolinium czekoladochilinium
-nadzeniolinium cytrynomiodoorzecholina
-Kremocyklina imbirowa-pigułka czekoladoimbirowocytrnowa
Zdjęcie ze strony (w rzeczywistości identyczna):
Bartek natomiast wziął babeczkę bananową, zwaną endorfinką, która wygląda tak:
a ma w sobie banan, cynamon i czekoladę :) (mam nadzieję, że Bartek coś na jej temat doda ;))
W każdym razie. Obsługa w lokalu jest fenomenalna (przekonali nas przecież do wydania "grubszej kasy" na słodycze) i bardzo sympatyczna. W lokalu jest jeden stolik przy którym można usiąść i zjeść swoją babeczkę podaną na ładnej tacce. Jedyny minusik to plastikowe sztućce, których po prostu nie lubię, ale wybaczę, bo wszystko poza tym było super.
WIECZÓR ZOSTAŁ URATOWANY! :)
Taaak... :) Można powiedzieć, że pewien niesmak po "5-tym Smaku" został zatarty wizytą w "Babkarni". Lokal co prawda malutki, ale urządzony bardzo sympatycznie. Obsługa super, babeczki również - mogę szczerze polecić wizytę w lokalu!
0 komentarze:
Prześlij komentarz