Myślę, że każdy z nas ma jakieś ulubione książki bądź filmy (albo i słuchowiska) i nie raz w trakcie lektury, czy też seansu zastanawialiśmy się jakby to było znaleźć się w miejscu, o którym właśnie czytamy bądź widzimy. Niektóre dzieła, dzięki swojej popularności i stania się wręcz „kultowymi”, pozwalają swoim fanom na takie doświadczenie. Jednym z takich miejsc jest Café les 2 Moulins, znane z filmu „Amelia”. Ja, jako jednorazowy widz tego filmu, nawet bym nie wpadł na to, że można wypić kawę w kawiarni głównej bohaterki, ale niektórzy mieli takie małe marzenie, aby właśnie coś takiego zrobić ;)
Ci "niektórzy" to oczywiście ja :) Wręcz zaciągnęłam Bartka i Asię do kawiarni Cafe les 2 Moulins i musiałam tam coś wypić/zjeść. O dziwo tłumów nie było. Może już wszyscy się przyzwyczaili, że ta kawiarnia tam jest, a może... była 9 rano w niedzielę i jeszcze wszyscy spali ;D Poniżej zdjęcia. Sami zobaczcie, że warto było tam być.
Skoro Paryż i pora śniadaniowa to po prostu wypadało zamówić sobie croissanta i kawę ;) No, niektórzy zamiast rogala wzięli sobie creme brulee...
Tak, bo przecież creme brulee jest tutejszym specjałem :) Tak w ogóle, to chciałam zjeść crepes suzette, ale okazało się, że na śniadania nie serwują :)
Nie będę tutaj czarował, bo to co otrzymaliśmy było absolutnie normalne. Kawa jak kawa, croissant jak croissant.
Bo Bartek nie jadł creme brulee, które było bardzo smaczne. Dokładnie takie jak powinno być. A kelner (mimo tego, że byliśmy uprzedzeni o kelnerach paryskich) usiłował nas oczarować sztuczkami podczas podawania łyżki. Było to nieco śmieszne, ale co tam - prawdziwy crowd pleaser :) Polecam doświadczenie - jeśli lubicie "Amelię" nie możecie nie pójść :)
P.S. W okolicy można obejrzeć prawdziwą okolicę w której był kręcony film. Zobaczyć stragan w którym robiła zakupy, dom w którym mieszkała... prawdziwa gratka dla fanów.
Bo Bartek nie jadł creme brulee, które było bardzo smaczne. Dokładnie takie jak powinno być. A kelner (mimo tego, że byliśmy uprzedzeni o kelnerach paryskich) usiłował nas oczarować sztuczkami podczas podawania łyżki. Było to nieco śmieszne, ale co tam - prawdziwy crowd pleaser :) Polecam doświadczenie - jeśli lubicie "Amelię" nie możecie nie pójść :)
P.S. W okolicy można obejrzeć prawdziwą okolicę w której był kręcony film. Zobaczyć stragan w którym robiła zakupy, dom w którym mieszkała... prawdziwa gratka dla fanów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz