Niby obiecałam sobie, że będę bojkotować Sukcesję, a jednak czasem rzeczywiście trzeba z jej usług skorzystać. Tego dnia spieszyliśmy się i w biegu (dosłownie!) wstąpiliśmy do Vapiano na obiad przed treningiem.
Po wejściu do lokalu pierwsze kroki musimy skierować do kasy znajdującej się przy wejściu od strony sklepu, by tam otrzymać specjalną kartę, na której później „nabijane” są nasze zamówienia (widać ją na poniższym zdjęciu). Z tego co się orientuję jest to obecnie jedyna w Łodzi restauracja z takim systemem, więc nikt nie jest do tego w żaden sposób przyzwyczajony i zdecydowana większość klientów trochę błąka się zagubiona po „Vapiano” i nie wie o jaką kartę chodzi, co z nią zrobić etc. Nie ma co ukrywać, my też na początku byliśmy trochę niepewni co właściwie mamy zrobić.
Drugą swoistą nowością jest to, że nie zamawiamy u kelnerów. Należy podejść do centralnej części lokalu z kuchnią, do odpowiedniej sekcji (!) i tam zamówić bezpośrednio u kucharza to na co mamy ochotę. Po złożeniu zamówienia (jeśli na zamówienie trzeba zaczekać) otrzymujemy taki specjalny „pikacz” (również na zdjęciu poniżej), który po przygotowaniu naszego dania zacznie migać i wibrować. Wtedy bierzemy nasze urządzenie, podchodzimy znowu do stanowiska gdzie zamawialiśmy jedzenie i je oddajemy, a bierzemy talerz z tym co chcieliśmy do zjedzenia.
Po zapoznaniu się z menu wybraliśmy risotto pollo con gorgonzola, czyli „kremowe risotto z kawałkami piersi kurczaka z oliwą czosnkową, cebulą, aromatycznym serem Gorgonzola, papryką i szczypiorkiem. Okraszone chrupiącymi orzechami włoskimi” (cyt. z menu) oraz pizzę Toscana z pikantnym włoskim salami, świeżymi pomidorami, serem mozzarella oraz dwoma rodzajami oliwek. Każde z tych dań kosztowało po 29,90 zł. Na nasze zamówienia czekaliśmy około 10 minut i mimo przygotowania ich w dwóch oddalonych od siebie sekcjach kuchni, to sygnał, że są już gotowe dostaliśmy prawie jednocześnie (no dobrze, risotto było minutę-dwie wcześniej).
Mimo tego, że risotto było zamówione przez Maję (na pewno byście na to nie wpadli ;) ), to ja miałem okazję jako pierwszy wbić w niego widelec. Akurat kiedy było gotowe do odbioru Mai akurat nie było w restauracji, wyszła kilka minut wcześniej by coś załatwić. Tak więc co by nie stało i nie stygło zabrałem się za pałaszowanie :) Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, wziąłem trochę z samego różka i mogłem powiedzieć, że to risotto naprawdę mi smakuje. Wyrazisty smak Gorgonzoli, chrupiące orzechy, dobrze przygotowany ryż i miękki, delikatny w smaku kurczak. Generalnie ekstra. Niestety, im dalej szedłem z widelcem tym było coraz słabiej. O ile kurczak i ryż nie straciły w/w walorów, o tyle całe danie coraz bardziej gubiło swój smak i stawało się takie… nijakie. Gorgonzoli w ogóle nie było czuć (wyglądało to tak jakby użyto jej tylko na rogach całej potrawy), tak samo szczypiorku i papryki. I nagle się okazuje, że ryż jakiś taki mało słony i w ogóle jakoś tak bez wyrazu :/
No ja jadłam od drugiej strony i po pierwsze okazało się, że sam ryż jest kleisty (już to jest porażką) i bez smaku. Kurczak rzeczywiście mięciutki, ale nie był jakoś przesadnie doprawiony. I jak jadłam i jadłam i jadłam... i marzyłam o Bartka pizzy, bo to moje to była kompletnie bezsmakowa porażka. I dziwiłam się - gdzie ta gorgonzola? Okazało się, że była. Ale tylko w jednym różku talerza, do którego doszłam na końcu. Nie polecam risotta w tym lokalu.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy jak pomyślę o pizzy, którą zjedliśmy w „Vapiano” to to, że była wyjątkowo ostra. Naprawdę ostre włoskie salami, nawet mnie dało popalić i miałem pewny obawy czy Maja zje choćby jeden cały kawałek. Dała jednak radę ;) Natomiast wracając do pizzy to zrobiono ją na cienkim cieście (nie przypalili go) o bardzo delikatnym smaku. Sos pomidorowy według mnie był słabo przyprawiony, ale chociaż było w nim czuć ten pomidorowy smak (czasem na pizzach jest jakiś taki rozwodniony sos). Sera w ogóle nie czułem, chyba salami całkowicie przykryło go swoim smakiem. Świeżych pomidorów w ogóle nie było czuć, ale chociaż smak oliwek trochę przebijał się do moich kubeczków smakowych.
Po moim bezsmakowym ryżotto Bartka pizza była wyśmienita. Rzeczywiście pikantna, ale to była feeria smaku. Po pierwszym kęsie zastanawiałam się jak to możliwe, że ta pizza jest taka ostra, skoro pikantne miało być tylko to salami. No ale widocznie tak było i nie pozostaje mi nic innego jak Was przestrzec, że to nie jest takie wcale łagodne. Pizza była zrobiona na cieniutkim cieście i moim zdaniem była dobrze skomponowana.
Generalnie tragedii z jedzeniem w „Vapiano” nie było. Porcje były spore, wszystko szybko otrzymaliśmy. Trochę faktycznie risotto brakowało smaku i ceny w przypadku wielu dań były wysokie, ale generalnie było ok.
Jeśli idziecie do Vapiano, nie bierzcie risotto. Weźcie pizzę. Słyszałam, że makarony też są spoko. Ale nie. bierzcie. risotto.
No ja jadłam od drugiej strony i po pierwsze okazało się, że sam ryż jest kleisty (już to jest porażką) i bez smaku. Kurczak rzeczywiście mięciutki, ale nie był jakoś przesadnie doprawiony. I jak jadłam i jadłam i jadłam... i marzyłam o Bartka pizzy, bo to moje to była kompletnie bezsmakowa porażka. I dziwiłam się - gdzie ta gorgonzola? Okazało się, że była. Ale tylko w jednym różku talerza, do którego doszłam na końcu. Nie polecam risotta w tym lokalu.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy jak pomyślę o pizzy, którą zjedliśmy w „Vapiano” to to, że była wyjątkowo ostra. Naprawdę ostre włoskie salami, nawet mnie dało popalić i miałem pewny obawy czy Maja zje choćby jeden cały kawałek. Dała jednak radę ;) Natomiast wracając do pizzy to zrobiono ją na cienkim cieście (nie przypalili go) o bardzo delikatnym smaku. Sos pomidorowy według mnie był słabo przyprawiony, ale chociaż było w nim czuć ten pomidorowy smak (czasem na pizzach jest jakiś taki rozwodniony sos). Sera w ogóle nie czułem, chyba salami całkowicie przykryło go swoim smakiem. Świeżych pomidorów w ogóle nie było czuć, ale chociaż smak oliwek trochę przebijał się do moich kubeczków smakowych.
Po moim bezsmakowym ryżotto Bartka pizza była wyśmienita. Rzeczywiście pikantna, ale to była feeria smaku. Po pierwszym kęsie zastanawiałam się jak to możliwe, że ta pizza jest taka ostra, skoro pikantne miało być tylko to salami. No ale widocznie tak było i nie pozostaje mi nic innego jak Was przestrzec, że to nie jest takie wcale łagodne. Pizza była zrobiona na cieniutkim cieście i moim zdaniem była dobrze skomponowana.
Generalnie tragedii z jedzeniem w „Vapiano” nie było. Porcje były spore, wszystko szybko otrzymaliśmy. Trochę faktycznie risotto brakowało smaku i ceny w przypadku wielu dań były wysokie, ale generalnie było ok.
Jeśli idziecie do Vapiano, nie bierzcie risotto. Weźcie pizzę. Słyszałam, że makarony też są spoko. Ale nie. bierzcie. risotto.
0 komentarze:
Prześlij komentarz