Kolejny obiad przygotowany przez boski duet Maja & Bartek. Tym razem padło na aromatycznego pstrąga pieczonego w ziołach. Dobrze swoją drogą, że robiliśmy go jednak we dwójkę, bo przygotowanie potrawy zajęło nam bitą godzinę (albo i więcej).
Pewnie, do wyboru był pstrąg bądź szynka. I co wybrał Bartek ambitnie - szykuję pstrąga (co się zamieniło w "szykujemy")! Wydawało się to fajnym pomysłem i zupełnie nowatorskim bo od bardzo dawna żadnej ryby nie szykowałem.
Ryba kupiona, pozostałe składniki też - można się brać do pracy. Pracy było dużo i dobrze, że Maja mi pomogła. Inaczej szykowałbym i szykowałbym i szykowałbym pstrąga. Pierwszy etap - warzywa, poszedł nieźle. Drugi etap rybny już nieco gorzej, choć aż tak narzekać nie mogę. Trwało to długo, ale nie było problemów np. z wiązaniem, czy faszerowaniem. Jest to pracochłonne, ale nie wszystkie dania muszą być z kategorii "da się uszykować w 10 minut". ;)
Z uwag do przepisu:
- Jest szansa, że patelnia się szybciej przypali niż cytryna.
- Farszu trzeba wtykać dużo.
- Najlepiej odciąć łebki... mnie oczy ryby po pieczeniu kompletnie pozbawiały apetytu.
Ja tylko dodam, że najlepiej wcześniej też przygotować sobie odpowiednią ilość sznureczków. I nie trzeba mieć po cztery wiązania na rybę - trzy wystarczą. Ah, no i kwestia faszerowania ryby masłem z warzywami - trzeba mieć naprawdę dobrze naostrzony nóż z ostrym czubkiem bowiem skóra ryby należy do trudnych do przecięcia "materiałów".
Wynik naszych starań:
Jak dla mnie niestety nie był wart zachodu, chociaż warzywka wyszły fajne. Przy pstrągu dużo roboty zarówno przy jedzeniu jak i przy robieniu.
Warzywa wyszły super. Ryba zresztą też, choć nie ukrywajmy - pstrąg ma mało mięsa, ale za to jest ono bardzo delikatne. I nie ma problemu z wyjmowaniem ości, jak np. przy karpiu. Całościowo jednak przepis okazał się pewnym niewypałem. Spodziewałem się większych fajerwerków. Ale warto było spróbować. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz