Kilka tygodni temu moja Babcia miała dosyć poważny wypadek, w wyniku którego trafiła do szpitala im. Jonschera. Pewnego dnia razem z Mają pojechaliśmy ją odwiedzić. Po wizycie zdecydowaliśmy się, że trzeba coś zjeść na obiad - szczęśliwie w drodze do placówki zdrowia mijaliśmy pierogarnię "Palce Lizać" znajdującej się w pobliżu skrzyżowania ul. Śmigłego-Rydza i Milionowej. Restauracja znajduje się w niepozornym budyneczku pofabrycznym, który ukryty jest za dawną fabryką Steigertów (produkującą wyroby wełniane i bawełniane), w której teraz jest salon meblowy. Z zewnątrz niepozorny, za to w środku...
No ja po prostu padłam. Lustra, plastikowe (imitujące szklane) siedzenia, kryształowe żyrandole. Muszę powiedzieć, że mimo tego, że w środku było bardzo ładnie to przez to, że tak inaczej jest na zewnątrz - byłam nieco zmieszana. Ale wystrój był naprawdę ładny :) (zresztą widać na poniższym zdjęciu) I piękna była łazienka :) Wiem, że to taki nietypowy element oceny, ale ta łazienka po prostu była śliczna :)
Po wybraniu stolika szybko podeszła do nas pani (chyba właścicielka) z menu i z uśmiechem przedstawiła nam cóż dobrego możemy sobie zamówić. Poprosiliśmy o chwilkę na przedyskutowanie na co mamy ochotę - dużo czasu nie dostaliśmy, gdy pani po kilku minutach przydreptała do nas i z nieukrywaną serdecznością zapytała "To co kochani, wybraliście już sobie coś"? :) Aż się miło i sympatycznie zrobiło. :) Rodzinnie wręcz. :)
Po krótkim zastanowieniu zamówiliśmy jedną porcję pierogów na słodko i jedną wytrawną. Maja wybrała pierogi z jagodami ze słodką śmietaną i czekoladą:
Ja zaś zdecydowałem się na pierogi szwabskie (z boczkiem, szpinakiem i czosnkiem), bez sosu, podsmażone:
Do tego jeszcze wzięliśmy dzbanek kompotu z suszu. (początkowo nie wiedzieliśmy, że kompot będzie kompotem z suszu :) szczęśliwie żadne z nas nie ma problemu z takim kompotem :))
Ja od razu mówiłam, że mam ochotę na coś słodkiego :) Pierogi z jagodami... mmm... I były absolutnie pyszne, nieoszukane, sok się wylewał... aż teraz mi ślinka cieknie. I przypomniałam sobie jeden z moich ulubionych smaków czyli jagody + śmietana (jeszcze jakby wrzucić cukru waniliowego...).
Niezamówienie sosu było moim kardynalnym błędem - pierogi były bardzo dobre, ale w wersji podsmażanej są suchsze niż zwykłe gotowane. :) Mimo to był pyszne, podkreślę to! :)
Bartka pierogi również były bardzo dobre. Moim zdaniem bardzo ciekawy pomysł na farsz pierogowy. No i ważna rzecz - było bardzo tanio! Jeżeli dobrze pamiętam mała porcja pierogów (6 szt.) kosztowała 9 zł, a duża (9 szt.) 13 (my wzięliśmy małe porcje, bo nie byliśmy jakoś oszałamiająco głodni). Kompot z suszu jeśli się nie mylę - 5-6 zł za cały dzbanek, więc w sam raz na dwie (może nawet 3) osoby. Łatwo można policzyć, że nagle wyjście na obiad dla całej rodziny przestaje być wydatkiem rzędu 100 zł i można się z łatwością zmieścić w 50 zł.
To miejsce jest fantastyczne. Widać, że właściciele chcą prowadzić fajny lokal, nawet jeśli nie w centrum. Jedzenie było BARDZO smaczne i niedrogie, a miejsce bardzo ładne, więc nie może otrzymać od nas mniejszej od maksymalnej oceny! I oczywiście trafia do naszych ulubionych lokali.
0 komentarze:
Prześlij komentarz