Czasem mamy ochotę na coś bardziej... wykwintnego. Ale nadal brak kasy. Więc wtedy w sukurs nam idą wszelkiego rodzaju portale sprzedaży grupowej. Wybraliśmy się więc do restauracji Bułgarska 69, która miała swoją ofertę na Grouponie.
Czasem naprawdę warto zajrzeć na Groupona i inne strony tego typu, gdyż można trafić na fajne okazje i zajrzeć dzięki temu w bardziej wyszukane miejsca.
Weszliśmy do lokalu i praktycznie od razu zaczęliśmy zamawianie, chociaż nie obyło się bez nieporozumień, bo groupon był przeznaczony tylko dla menu "bułgarskiego", a jak się okazało - w restauracji można zamówić też dania innych kuchni. Więc tym razem obyliśmy się smakiem banicy.
Na pierwsze obydwoje zamówiliśmy chłodnik ogórkowy. I powiem szczerze, że nigdy nie jadłam niczego bardziej czosnkowego. Czy było dobre? Było dobre, ale strasznie czosnkowe. Dobrze, że jedliśmy oboje :P
Akurat tego dnia było całkiem przyjemnie ciepło więc chłodnik był w sam raz. I mimo tego, że był baaardzo czosnkowy z przyjemnością się go zjadło. :)
W oczekiwaniu na dane główne obejrzeliśmy wystrój. Oceniam go jako czysty i porządny i ładny. Doceniam zestaw przypraw na stole.
Ja zamówiłam Musakę. Moim zdaniem była... zupełnie niedoprawiona i nijaka. Aczkolwiek jadalna.
Bartek miał natomiast... siekane mięso z grilla. I powiem tak. Był to pierwszy i jedyny jak do tej pory raz, kiedy w połowie nie zamieniliśmy się daniami, bo żadne z nas nie chciało jeść potrawy drugiego. Uważam, że potrawa Bartka smakowała dziwnie i zupełnie nie była dla mnie.
Tak, to prawda - praktycznie zawsze w połowie dania zamieniamy się talerzami. Jednak w tym przypadku po pierwszym gryzie musaki przeze mnie - i przez Maję mojego dania oddaliśmy sobie nasze dania. Mai musaka była dla mnie kompletnie nijaka, za to moje danie było nawet-nawet. Co prawda mięso w smaku było trochę dziwne, ale ziemniaki oraz pomidorowe pesto ratowały w moich odczuciach danie.
W tym miejscu myślę, że należy pochwalić kelnera. Zamawiając chcieliśmy deser. Ja zamówiłam baklawę, a Bartek chciał zamówić lody (no jak próbowanie różnych opcji to próbowanie). Kelner powiedział, że to już lepiej abyśmy obydwoje wzięli baklawę, bo lody się nie opłacają. Miał niesamowitą rację. Baklawa uratowała dzień i wspominaliśmy ją jeszcze długie godziny. Była absolutnie słodka, ale ten sos czekoladowy (gorzki) i włoskie orzechy... dopełniały całości. Poza tym prezentacja nas urzekła.
Na szczęście po takim sobie głównym daniu przyszła pora na deser, który praktycznie uratował naszą wizytę. Baklawa mimo, że na pierwszy rzut oka nie zachwyca wizualnie w smaku okazała się wyborna. Słodka jak ulepek - pyszna. :) No i ten sos czekoladowy, który swoją goryczką doskonale dopełniał i łamał słodycz (łyżka dziegciu po prostu). Super.
Czy to była udana wizyta? Nie wiem. Nie ciągnie mnie z powrotem (chyba, że na baklawę). Dania mnie zdecydowanie nie zachwyciły i cieszę się, że poszłam tam z grouponem, a nie za normalną cenę (bo lokal jest z gatunku średnio-drogich). Na pewno można lepiej ulokować wydane pieniądze (chyba, że na baklawę :P)
Ja tam mogę tylko wrócić na baklawę. ;) Chyba, że będzie jakiś kolejny rewelacyjny kupon do wykorzystania - wtedy się pomyśli... ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz