Nie wiem jak u Was, ale u mnie pierwsze ciepłe dni oznaczają koniec mięs w sosie, zasmażanej kapusty i innych zimowych dań. Dla mnie dania, które mają być podawane przy temperaturze powyżej 20 stopni muszą być świeże i w jakimś stopniu orzeźwiające. Dlatego właśnie bardzo się ucieszyłam na udka z kurczaka z cytryną, miodem i zapiekanymi ziemniakami. Dodam, że wybierając przepis pomyślałam, że na udkach więcej mięsa, czyli mniej udek, czyli mniej obierania z kości ;) (wytłumaczenie toku myślowego: u Bartka był pałki i ponieważ jest na nich mniej mięsa niż na udku - musiały być dwie, czyli aż dwie kości do obrania ;))
Oj tak, dzień wcześniej - kiedy to ja szykowałem obiad, strasznie się namęczyłem z odzieraniem kości z mięsa. W przepisie Mai tego nie było, czyli przygotowanie od razu stawało się choć trochę prostsze. Nie, brak tego elementu gotowania sprawił, że uszykowanie dania było o wiele łatwiejsze. ;)
Z ziemniaczkami sprawa jest prosta (o ile ma się dobry piekarnik), bo pieczemy je w ziołach i oliwie. Mój piekarnik niestety nie jest dobry i trzeba go pilnować, jak również na koniec przypiekać funkcją "grill", bo inaczej nic nigdy nie zostałoby upieczone. A ziemniaczki wyglądały tak:
Jeśli chodzi o kurczaka to też dużo roboty nie ma. Trzeba zetrzeć skórkę z cytryny:
Zamarynować kurczaka, następnie go usmażyć (i poddusić):
I voila!:
Przepis bez większych komplikacji i całkiem smaczny. Przede wszystkim bardzo wiosenny i świeży. Oczywiście należy zrobić do niego również sałatę z pomidorkiem i winegretem, ale to akurat żadna filozofia. Myślę, że mogę polecić najbardziej na wiosnę i lato, kiedy każdym kawałkiem skóry wchłania się promienie słońca :)
Obiad wyszedł kapitalny - bardzo smaczny kurczak oraz smakowite ziemniaki. Oczywiście warzywne dodatki też były super. Cytrynowy powiew wiosny w kuchni i na talerzu - zdecydowanie polecam! :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz