Pewnego pięknego dnia znów połaszczyłam się na przepis Okrasy ;) Tym razem: Schab pieczony z oliwkami i sałatką z grillowanego bakłażana. Dlaczego tak wybrałam? Bo zawsze chciałam zrobić schab w płatkach kukurydzianych w taki sposób, żeby płatki nadal smakowały tak jak lubię :) Mam też pewien sentyment do tej potrawy gdyż jest to jedna z pierwszych, które usiłowałam ugotować Bartkowi i chyba najbardziej nieudana :P
Jak zwykle nic nie pamiętam. :P
Jeśli chodzi o sałatkę... to dla mnie bez szału. Może można było paprykę na drobno pokroić i wtedy zblanszować na patelni. Należy uważać, żeby podawać sałatkę na ciepło - na zimno bakłażany nie są już takie dobre.
A co do schabu, to płatków schodzi strasznie dużo do tego (mniejsza paczka Corn Flakes wystarcza, ale niewiele pozostaje do pochrupania! :() Teraz dwa wnioski, do których ja doszłam tak mniej więcej przy przed ostatnim kotlecie. Potrzeba dużo oliwy i ogień do smażenia musi być bardzo mały (inaczej płatki się przypalą, co zresztą było powodem tego, że poprzednie podejście było nieudane).
Przygotowanie zarówno schabu jak i sałatki bardzo trudne nie jest, wystarczy podążać za wskazaniami Okrasy. Jednak faktycznie smażenie mięsa to zadanie dla wyjątkowo cierpliwych i uważnych osób. Chwila nieuwagi, albo delikatnie za duży ogień i płatki momentalnie robią się czarne. Najlepiej robić na małym ogniu i często podglądać, czy szykowana strona schabu już nie nabrała złocistego koloru.
Efekt wyglądał tak:
Było niezłe, ale nie w moim smaku ;) A i płatki nie smakowały praktycznie inaczej niż bułka tarta.
Danie trudne do ocenienia. Z jednej strony było ok (zwłaszcza sałatka), z drugiej płatki - zwłaszcza jeśli się je drobno pokruszy, niczym nie różniły się w smaku od zwykłej panierki. No i jeszcze kwestia cierpliwego smażenia... Tak więc - samemu raczej tego nie przyrządzę i razem też już chyba nie powtórzymy tego dania, ale jeśli ktoś będzie dla mnie to szykować (albo będzie w menu jakiejś restauracji) to pewnie się skuszę. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz