Jak już wcześniej pisaliśmy generalnie staramy się szukać lokali, które do godziny 16:00 co najmniej serwują menu lunchowe. Z racji tego polujemy na tego typu miejsca - śledzimy ogłoszenia, przeglądamy co tam w Internecie świszczy i generalnie rozglądamy się po mieście. :) W ten sposób nieoceniona Maja odkryła, że lokalem gdzie załapiemy się na lunch jest "Scenografia" znajdująca się niedaleko skrzyżowania ul. Próchnika i ul. Zachodniej.
A to niedokładnie tak było, bo moja koleżanka ze studiów Martyna (swoją drogą wielkie dzięki!) powiedziała mi, że jest Scenografia, że dają fajne lunche i że jak się pójdzie pod pokój samorządu studenckiego na PŁ to tam są kupony jeszcze na to. Więc pomyślałam, że trzeba spróbować :)
Przyznać trzeba, że lokal robi fantastyczne wrażenie. Usytuowanie go w dawnej sali kinowej (bo wcześniej było tam kino "Cytryna") i odpowiednie udekorowanie cieszy oczy i naprawdę miło tam posiedzieć. Zresztą sami popatrzcie. :)
Moim zdaniem lokal robi kolosalne wrażenie. Widzieliście to? Świeże róże na każdym stoliku. A wszystko utrzymane jest w nowoczesnym stylu, ale jest w tym bardzo dużo smaku.
Jak już podkreślałem zależało nam na menu lunchowym (oferowane jest w godzinach 12:00-17:00), na które - za 19 zł! - składa się zupa krem, danie lunchowe i napój. Warto podkreślić, że co jakiś czas dania się zmieniają, warto więc zajrzeć raz na dwa-trzy tygodnie i spróbować czegoś nowego.
Z kuponami studenckimi wszystko kosztowało 15 zł więc tym bardziej :)
W dniu kiedy akurat byliśmy na pierwsze danie podawano zupę krem z papryki i cukinii. Pychota!
No również przyznaję, że krem był bardzo dobry - bardzo konkretny i dobrze doprawiony.
W przypadku zupy nie mieliśmy wyboru, gdyż w jest podawana zupa dnia. Natomiast dania główne w menu są cztery. My skusiliśmy się na grillowaną polędwiczkę w delikatnym winno-rozmarynowym sosie podana z pieczonymi ziemniakami i sałatką Winegret (ja),
oraz na grillowanego kurczaka z sosem pleśniowo-żurawinowym podany na blanszowanych warzywach z aksamitnym puree ziemniaczanym (Maja).
Jedno i drugie danie było naprawdę pyszne. Moja polędwiczka soczysta i bardzo dobrze doprawiona. Do tego niezłe pieczone ziemniaki i super sałatka (zwłaszcza winegret). Danie, na które zdecydowała się Maja walczyło z moim o palmę pierwszeństwa z moją polędwiczką jak równy z równym. Kurczak bardzo dobrze podsmażony, puree słodkawe i fenomenalny sos, który wybornie łączył słono-kwaśny smak sera pleśniowego i słodycz żurawiny. Super, na pewno jeszcze zajrzymy do "Scenografii"!
Moje parę uwag :) Podzieliliśmy się idealnie potrawami, bo moja była w stylu kobiecym - fit, a Bartka to była dobrze doprawiona polędwiczka, taka męska :) Dodam, że na początku kelner nas wyprowadził z błędu kiedy wyłapał, że źle rozumiemy menu - to plus, doceniam kiedy obsługa jest ogarnięta i chociaż trochę dba o klienta :) Napoje podawane są w normalnych szklankach, a nie 0,2l, które kończą się zanim przyniosą danie. Na dania nie czekaliśmy długo, a kiedy je dostaliśmy to nas zamurowało, bo wyglądały tak dobrze i wykwintnie, a przypomnę, że zapłaciliśmy tylko 15 zł za osobę. Zgadzam się ze wszystkim co powiedział Bartek, dodam tylko, że bałam się trochę winnego sosu na polędwiczce po porażce podanej w El Toro (można poczytać tutaj), ale był to prawdziwy sos z czerwonego wina gdzie było czuć wszystko oraz czerwone wino :)
Ogólnie rzecz biorąc bardzo polecamy! :) Scenografia trafia do grona naszych ulubionych restauracji w Łodzi :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz