Razu pewnego w łódzkiej instytucji sprawiedliwości zawiązało się ciekawe trio - trójka ludzi, każde z innej bajki, jakoś spotkało się w jednym pokoju i przez kilka miesięcy razem sobie pracowało. Czasem na jakieś piwo po pracy poszło, czasem na jakąś pizzę. Generalnie bardzo dobrze im się wtedy dogadywało, pracowało i spotykało. :) Doszło nawet do tego, że po zwiększeniu tria do trio + Maja, postanowili zorganizować mini-domówkę. A nawet trzech (choć de facto potem doszło tylko do dwóch w pełnym składzie...).
Tak, bo Bartek poznał w pracy dwie koleżanki i potem umiejętnie tym faktem operował tak, abym była jak najbardziej zazdrosna :P Ale byłam dzielna! ;) W końcu zaproszenie na obiadokolację zostało poszerzone o mnie i tak miał miejsce pierwszy towarzyski obiad.
Z racji tego, że ja i Maja nieco kucharzymy zdecydowaliśmy się na przygotowanie czegoś na te spotkania. Pierwsza wizyta była na Widzewie Wschodzie. Co by nam wszystkim lepiej się spędzało czas i gadało przygotowaliśmy focaccia z oliwkami, pomidorami i bazylią. Generalnie są to małe pizze (przynajmniej mnie ciasto na focaccia przypomina takie na pizzę) z dodatkiem oliwy, pomidorków i oliwek. Bardzo sympatyczna, szybka w uszykowaniu przekąska. :) Wszystkim smakowała, a przynajmniej tak twierdzili. :P
Starałam się przekonać gospodynię, by nie robiła przystawek, ale się nie udało ;) Już nie pamiętam co było przystawką, ale było bardzo dobre :) Na pierwsze była zupa cebulowo-pomidorowa z grzanką czosnkową, dalej spaghetti putanesca i na deser szarlotka cynamonowa. Wszystko pyszne :) Nasze foccacia wyszły jak poniżej, moim zdaniem były fajne i w sam raz na przystawkę ;)
Drugie spotkanie odbyło się u mnie. Nie licząc dania głównego w postaci tortilli (którą opisywaliśmy tutaj), na przystawkę przygotowaliśmy z Mają grissini czosnkowe z szynką szwarcwaldzką. Są to podłużne, chrupiące paluchy posypane makiem, na które nawija się plastry szynki szwarcwaldzkiej. Do tego sos czosnkowy. :) Jest to kolejne przystawkowe danie, które szykuje się mniej niż 5 minut, a które powinno każdemu smakować. :)
No Maja musiała wymyślić co tu za przystawkę podać ;) Dodam, że sos był z innego przepisu (był to lekko zmodyfikowany sos różowy stąd). Wszystko wyszło rzeczywiście super, chociaż szynki mogło być więcej ;) A na deser były lody :)
Cóż, na kolejną wizytę u kolejnej osoby już nie daliśmy rady nic przygotować. Niestety moglibyśmy nie dowieźć gotowego dania do Koluszek... Szczęśliwie organizatorka jakoś nam to wybaczyła. ;)
Ale za to jak się postarała! Jedliśmy rosół z bażanta i pizzę i 2 rodzaje ciast! (pleśniak + 3bit). No super :)
Fajny zwyczaj się utworzył, ale nie mogliśmy się ruszać po tych obiadach, więc nieco przystopowaliśmy - zwłaszcza w wakacje, kiedy aż tak jeść się nie chce ;) Nie wykluczone, że jeszcze do tego wrócimy, bo na pewno dzięki temu mile spędzamy czas w bardzo miłym gronie :)
Szkoda tylko, że kwartet nam się rozpadł i wróciliśmy do trio (i to nie tego pierwotnego)... :/ No ale cóż, nikogo do przyjaźni i wspólnego jedzenia nie będziemy zmuszać. :]
Tak, bo Bartek poznał w pracy dwie koleżanki i potem umiejętnie tym faktem operował tak, abym była jak najbardziej zazdrosna :P Ale byłam dzielna! ;) W końcu zaproszenie na obiadokolację zostało poszerzone o mnie i tak miał miejsce pierwszy towarzyski obiad.
Z racji tego, że ja i Maja nieco kucharzymy zdecydowaliśmy się na przygotowanie czegoś na te spotkania. Pierwsza wizyta była na Widzewie Wschodzie. Co by nam wszystkim lepiej się spędzało czas i gadało przygotowaliśmy focaccia z oliwkami, pomidorami i bazylią. Generalnie są to małe pizze (przynajmniej mnie ciasto na focaccia przypomina takie na pizzę) z dodatkiem oliwy, pomidorków i oliwek. Bardzo sympatyczna, szybka w uszykowaniu przekąska. :) Wszystkim smakowała, a przynajmniej tak twierdzili. :P
Starałam się przekonać gospodynię, by nie robiła przystawek, ale się nie udało ;) Już nie pamiętam co było przystawką, ale było bardzo dobre :) Na pierwsze była zupa cebulowo-pomidorowa z grzanką czosnkową, dalej spaghetti putanesca i na deser szarlotka cynamonowa. Wszystko pyszne :) Nasze foccacia wyszły jak poniżej, moim zdaniem były fajne i w sam raz na przystawkę ;)
Drugie spotkanie odbyło się u mnie. Nie licząc dania głównego w postaci tortilli (którą opisywaliśmy tutaj), na przystawkę przygotowaliśmy z Mają grissini czosnkowe z szynką szwarcwaldzką. Są to podłużne, chrupiące paluchy posypane makiem, na które nawija się plastry szynki szwarcwaldzkiej. Do tego sos czosnkowy. :) Jest to kolejne przystawkowe danie, które szykuje się mniej niż 5 minut, a które powinno każdemu smakować. :)
No Maja musiała wymyślić co tu za przystawkę podać ;) Dodam, że sos był z innego przepisu (był to lekko zmodyfikowany sos różowy stąd). Wszystko wyszło rzeczywiście super, chociaż szynki mogło być więcej ;) A na deser były lody :)
Cóż, na kolejną wizytę u kolejnej osoby już nie daliśmy rady nic przygotować. Niestety moglibyśmy nie dowieźć gotowego dania do Koluszek... Szczęśliwie organizatorka jakoś nam to wybaczyła. ;)
Ale za to jak się postarała! Jedliśmy rosół z bażanta i pizzę i 2 rodzaje ciast! (pleśniak + 3bit). No super :)
Fajny zwyczaj się utworzył, ale nie mogliśmy się ruszać po tych obiadach, więc nieco przystopowaliśmy - zwłaszcza w wakacje, kiedy aż tak jeść się nie chce ;) Nie wykluczone, że jeszcze do tego wrócimy, bo na pewno dzięki temu mile spędzamy czas w bardzo miłym gronie :)
Szkoda tylko, że kwartet nam się rozpadł i wróciliśmy do trio (i to nie tego pierwotnego)... :/ No ale cóż, nikogo do przyjaźni i wspólnego jedzenia nie będziemy zmuszać. :]
0 komentarze:
Prześlij komentarz