Naszła mnie ochota, żeby opowiedzieć Wam o Pierogarni wschodniej Teremok, mieszczącej się przy ulicy Piramowicza 10. Poszliśmy tam z Bartkiem zwabieni pozytywnymi wrażeniami znajomych, przeczytanymi recenzjami oraz naszym zainteresowaniem wschodnią kulturą.
Pierwsze wrażenie - przaśne. A'la bar mleczny. Ale to nigdy nie było dla nas problemem, bo przecież zwykle jadamy w niskobudżetowych miejscach. W gablotce leżą sobie pierożki, z których można wybierać.
Ja wybrałam hinkali wiosna, które u mnie wyglądały tak:
a na stronie:
Może się czepiam, ale walory wizualne są ważne, a jak już zapewne czytelnicy wiedzą - NIE ZNOSZĘ JEŚĆ PLASTIKOWYMI SZTUĆCAMI oraz NA STYROPIANIE. Więc Teremok dostał ode mnie minus. Zwłaszcza, że pierożki, które zażyczyłam sobie z masełkiem... były mdłe. Uprzedzając uwagi sympatyków Teremoka - powiedziałam Pani, że ja nie wiem z czym smakują najlepiej i Pani niejako zdecydowała, że mam zjeść z masełkiem.
Bartek wybrał pół na pół hinkali ostre i pielmieni smażone, które na stronie wyglądają tak:
Jedynym daniem, które nie rozczarowało była Solanka (zupa wschodnia mięsna - dwa rodzaje mięsa, 4 rodzaje kiełbas, różne warzywa - ze strony Teremoka). Smakowała jak leczo mojej mamy, była bardzo fajnie przyprawiona i podana w miseczce z normalną łyżką.
Niestety. Mimo miłej obsługi Teremok nie dostanie ode mnie dobrej recenzji. Brakuje mu sporo do tego, by móc go uznać za porządny lokal gastronomiczny.
Krótka notkowa przerwa od jedzeniowej relacji z USA. :)
Faktycznie, "Teremoka" wybraliśmy przede wszystkim z powodu pozytywnych ocen naszych znajomych. Poza tym restauracja ta jest niezmiernie blisko mojej pracy więc... żal byłoby nie zajrzeć.
Pierwsze wrażenie takie sobie u mnie było, ale ja tak zawsze mam gdy wchodzę do miejsca "w stylu PRL", którego zupełnie tam się nie spodziewam. Taka aranżacja lokalu oczywiście ma swój urok, ale... po "Teremoku" spodziewałem się czegoś lepszego. Po prostu jakoś lepiej i wykwintniej go sobie wyobrażałem. :] No ale nic, nie można oceniać knajpy po tapetach i kafelkach. ;)
Wybór pierożków szeroki, dodatkowo można każdego sobie obejrzeć przez zamówieniem - wszystkie rodzaje dumnie prężą się w gablotce. Wyglądały zachęcająco - na tyle, że chciałem spróbować dwóch różnych. Jednak zamówienie dwóch dań wiązało się z dwoma poważnymi problemami - finansowymi i pojemnościowymi mego żołądka. Szczęśliwie można zamawiać "mix" i dzięki temu spróbowałem zarówno ostrych hinkali, jak i pielmieni (wersja smażona). Do tego wziąłem sobie sos czosnkowy. Niestety w przypływie głodu wcześniej zjadłem niż zrobiłem zdjęcie mojego dania.
Same pierożki mogły być. Hinkali faktycznie trochę ostre, pielmieni za to bez wyrazu, ale OK. W każdym bądź razie najadłem się nimi i nie narzekałem aż tak bardzo, a to było wtedy najważniejsze. Z perspektywy czasu oceniam je jednak tak sobie - brakowało im tego czegoś.
Za to pochwalić muszę solankę, która okazała się baaardzo dobra! No i herbata z samowara była niezła (bo z miodem i cytryną).
Reasumując "Teremok" mimo kilku plusów generalnie spisał się na minus. Raczej już tam nie zajrzymy.
W okolicy, równoległą ulicę dalej (idąc od Piotrkowskiej), jest kolejna pierogarnia. Nie pamiętam jak się nazywa, ale tak dobrych pierogów jak tam jadłam, to chyba nigdzie nie znajdziecie :) Poza tym ładnie, schludnie, swojsko, obsługa przemiła no i są normalne sztućce i talerze ;) Poszukam nazwy i adresu, ale zachęcam też do poszukania jej samemu. Jest po prostu świetna :)
OdpowiedzUsuń