Po wielu zachętach trafiliśmy w końcu do Byk Burgera. Będzie to notka z serii burgerownie w Łodzi. Ja osobiście jestem nimi nieco znudzona - natomiast Bartek urzeczony, więc po raz kolejny burgerownia :P Tym razem udało nam się skorzystać z oferty Grupera - dzięki temu wydaliśmy o połowę mniej kasy niż było potrzeba (zresztą oferta Grupera była idealna, bo pojawiła się dokładnie wtedy kiedy Bartek chciał iść na burgera).
Mnie akurat nikt nie zachęcał, a przynajmniej sobie tego faktu nie przypominam... :) W każdym bądź razie kiedyś idąc sobie ulicą Struga wypatrzyłem tę restaurację i wiedziałem, że chcę tam zajrzeć i coś dobrego zamówić.
Byk Burger znajduje się przy ulicy Struga 7, czyli bardzo blisko Pietryny. Zacznijmy od wystroju - moja pierwsza myśl była, że strasznie tam ciemno. Dodatkowo ciemne stoły powodują, że na pierwszy rzut oka wygląda to jak zadymiona spelunka (tutaj dym pochodzi z otwartej kuchni).
To prawda, w pierwszej chwili ma się wrażenie jakby się weszło do jakiejś podrzędnej mordowni - ciemno, duszno, dymu od pasa po sufit. Ale po kilku minutach można się było oswoić, choć fakt otwartej kuchni nadal jest dla mnie pewnym novum, które akurat niespecjalnie mi się podoba.
Ja zamówiłam Bekon burgera:
a Bartek Byk Burgera:
To tak: frytki bardzo dobre. Sałatka... to po prostu trochę warzyw rzuconych na talerz - nawet nie przystoi nazwać to sałatką. Co do burgerów: były bardzo dobre. Nie mogłam się zdecydować czy były najlepsze, ale na pewno trzymały poziom. Chociaż nie sposób było je zjeść. Tu proponuję wydanie instrukcji obsługi ;)
Frytki ani nie przypalone, ani nie ociekające tłuszczem. Były naprawdę OK. Sałatka raczej dla dekoracji talerza niż jako osobny element dania. Ot, trochę różnych warzyw rzuconych w jednym kącie talerza polanych bliżej nieokreślonym smakowo winegretem. Na szczęście ten średni obraz zamówienia ratowały zdecydowanie burgery. Były duże, z dużą ilością dodatków i sporymi kawałkami mięsa (u mnie akurat nawet podwójną porcją) i niezłym sosem. Ciężko było je jeść, ale jakoś daliśmy radę. :)
Natomiast co do obsługi - była bardzo miła i pomocna. Zamówiliśmy sosy - Bartek zdaje się pikantny, a ja łagodny. Powiem Wam szczerze, że Bartka sos był dużo lepszy i wprost zapragnęłam go mieć. Zapytałam kelnerki czy dałoby się jeszcze wymienić... i (wprawdzie po konsultacji z kucharzem) przyniosła mi drugi sos. Moim zdaniem dobra postawa i było to na plus, ponieważ Bartkowy sos był naprawdę dobry.
Ty sobie ketchup wzięłaś na początku. ;)
Oceniam Byk Burgera jako dobra restaurację. Nie można im wiele zarzucić. Mam nadzieję, że się utrzymają, bo są burgerownią na poziomie i nie przynoszą hańby środowisku gastronomicznemu :)
Moja ocena to również silna 4 - parę rzeczy można by zmienić i poprawić, ale nie ma tragedii. :)
hmm byłem tam już 3/4 razy i nigdy nie było tam nadymione, nie było czuć zbytnio kuchni wiec może akurat coś im się przypadkiem sfajczyło :P
OdpowiedzUsuńCo do burgerów to polecam sprawdzić następnym razem Wild West Burger! - dla mnie majstersztyk i najlepszy burger jakiego trafiłem w Łodzi.
gdzie niby mieści się ten WWB?
OdpowiedzUsuńJuż to rozkminiliśmy - to jest rodzaj burgera w Byk Bugerze ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście polecam jechać do Małopolski do Kazimierzy wielkiej do Komody Smaku.I zamówić burger Szefa o ile się nie myle. ma on 400G mięsa wołowego i jest mega smaczny i duży, kosztuje 15 zł razem z frytkami i sosami do frytek. Po prostu zajebiście dobry. Jak zjadłem całego to byłem tak najedzony że do jutra do godziny 17:00 nie czułem głodu bo tak się najadłem :)
OdpowiedzUsuń