I znów, jak co roku, witamy Was na Fetiwalu Dobrego Smaku. W tym roku motywem przewodnim są Cztery Strony Świata. Brzmi jak idealny motyw dla nas. Ponadto, poza daniami festiwalowymi (13 zł) mamy desery (często z napojem - 9 zł) i koktajle (10 zł). Uwaga! Koktajle podawane są od godziny 18.
1. Restauracja Tulipan (ul. Żeligowskiego 46) - Dzikie Risotto z Piniowego Lasu, czyli risotto z dzikimi grzybami, oliwą truflową, prażonym orzeszkami pini i świeżym tymiankiem
[czas oczekiwania: około 10 minut]
[czas oczekiwania: około 10 minut]
Zaczęliśmy od Tulipana, bo mieści się najbliżej mojej pracy. Poza tym, jestem trochę sado-maso, ponieważ risotto w karcie przyciąga mnie (najczęściej po to by skrytykować niestety). Tutaj danie pachniało pysznie i smakowało super. Było bardzo dobrze doprawione i ładnie podane... ale! Ryż był niemal chrupki. Trochę za krótko się gotował. A szkoda.
Najlepszy w daniu był smak i aromat. Bardzo fajne i kuszące do kolejnych gryzów :) Grzybki super :D I niestety potwierdzam to co napisała Maja, ryż był tak przygotowany, że aż trochę chrupał. No i całość jest bardzo...zapychająca.
2. Restauracja Chińska "Złoty Imbir" (ul. Sienkiewicza 39) - Smakiem „Dotknąć Serca” Dalekiego Wschodu, czyli smażone pierożki dim sum z farszem drobiowo-krabowo-krewetkowym z warzywami, serwowane z musem z mango i chili oraz pikantno-kwaśną sałatką z ogórka
[czas oczekiwania: około 8 minut]
[czas oczekiwania: około 8 minut]
Dim Sum?! Musimy iść na DIM SUM!! I były pyszne. Pyszny sosik, dobre mięso w środku, chrupkie ciasto i do tego absolutnie hitowe ogórki. Te ogórki przeniosły mnie do Pekinu - serio. Polecam!
Nasza chińska wojaż sprzed kilku lat sprawiła, że chińskie dim sum kochamy miłością szczerą i wierną, nie mogliśmy więc nie zajrzeć do "Złotego Imbiru". Festiwalowe dim sumy udały się super - smaczny farsz, super sos, rewelacyjne ogóreczki. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić do ciasto - u góry suche i chrupiące, środek i spód miękkie. Ale to detal, tak to generalnie polecamy! :)
3. SEÑORITAS Restaurant & Lounge (ul. Moniuszki 1a) - Tostada z wieprzowiną w stylu azjatyckim , czyli „Confit” Carnitas z wieprzowiny w glazurze z sosu hoisin i pomarańczy / sałatka z ananasa, ogórka i aromatycznych ziół / puree ze słodkich ziemniaków z sezamem / zrumienione orzechy ziemne i ziarna sezamu / puree z mango i imbiru / sriracha sos
[czas oczekiwania: około 5 minut]
[czas oczekiwania: około 5 minut]
To danie było... chore. Szczerze mówiąc nie umiem powiedzieć czy mi smakowało, bo tam było wszystko. Ale za to uważam, że jak do tej pory jest to najlepiej wypełniająca motyw restauracja - jako jedyni zrozumieli "cztery strony świata" i nie poszli po prostu za motywem swojej restauracji. Wielki plus za to.
Senoritas w tym roku zaserwował tak absolutnie pomieszane i poplątane danie, że chyba nie da się go jednoznacznie ocenić. Przy jednym gryzie słodycz i trochę słoności, przy drugim goryczka i słodycz, przy trzecim trochę kwasowości. Co gryz to inne doznania. Naprawdę ciekawe danie, warto zajrzeć.
4. Restauracja Lavash (ul. Piotrkowska 69) - Filet z kaczki po Sjunikcu z pigwą, podawany z kotlecikami z bakłażana z sosem naszarap
[czas oczekiwania: około 3 minut]
[czas oczekiwania: około 3 minut]
Lavashu dlaczego mi to robisz. Tak Was lubię, takie dobre jedzenie dajecie na co dzień, a tu coś takiego. Niestety sos bez wyrazu, kaczka taka sobie, kotleciki bez smaku i tylko ten czerwony sos do czegoś się nadawał. Okropne danie. NIESTETY.
Lavash zawiódł, zawiódł bardzo. Kaczka wprawdzie jako samo mięso dobrze przygotowana, ale zupełnie bez smaku. Bakłażan dziwny w smaku. Jedynie wymoczenie wszystkiego w słodkim czerwonym sosie nieco poprawiało sytuację. Ale tylko to.
5. Pijalnia Czekolady "E. WEDEL" (ul. Piotrkowska 69)- Tiramisu z Malinami i Czekolada z Lodami, czyli puszysty krem z mascarpone, podany z malinami na winie oraz czekolada deserowa na zimno z lodami waniliowymi
[czas oczekiwania: około 15 minut]
[czas oczekiwania: około 15 minut]
Czas oczekiwania długi, bo niestety zostawili jednego kelnera na pierwszy dzień festiwalu. Ale pan się starał. A deser... cudowny. Prawie zamówiłam drugi. Zwłaszcza malinowe "tiramisu". Umówmy się, nie było to tiramisu, ale krem z malinami był pyszny. Polecam spróbować. Czekolada (gorzka) z lodami waniliowymi też super.
Nie będę czarował, najlepsze z tego deseru to część z malinami i tiramisu, kieliszek z lodami i gorzką (bardzo) czekoladą zbędny :P Nie no, fajny deser i warto zajrzeć do Pijalni :)
6. House of Sushi (ul. Piotrkowska 89) - Zupa Ramen z brzuchem Chatsu, czyli szlachetny, klarowny i esencjonalny bulion warzywno-mięsny, makaron zrobiony według własnej receptury podawany z warzywami, grzybami enoki, shiitake, shimeji, jajkiem ajitsuke i kruchym brzuchem Chatsu
[czas oczekiwania: około 8 minut]
W tym roku mamy aż 2 rameny w menu festiwalu, więc dzisiaj czas na pierwszego. Bardzo aromatyczny wywar - najlepszy jak dla mnie z całego dania. Reszta w normie. Ale wywar bomba.
Ramen! :D Po wizycie w Chinach uwielbiam azjatyckie zupy z tego regionu (dobra, wiem, że to zupa japońska, ale jak byliśmy w Chinach to na ichniejsze zupki błyskawiczne tak mówiliśmy i stąd mój sentyment) i tego festiwalowego dana nie mogłem odpuścić (drugiego ramena też nie odpuszczę ;)). Podawany w House of Sushi ramen na pewno jest bardzo esencjonalny i niestety przez to prawie żadne inne smaki nie mogą się wybić. Jedynie mięso delikatnie smakowało dymem. Makaron ok, smaczny ale nie jakaś rewelacja.
7. Fabryka Krawatów Bistro (ul. Piotrkowska 90) - Bazyli w Łodzi, czyli słodki smak miodowej zielonej herbaty połączony z lekką ziołową nutą bazylii i kwaśną limonką w towarzystwie ginu i białego Martini. Niepowtarzalna fuzja smaku, zamknięta w słoiku.
[czas oczekiwania: około 5 minut]
[czas oczekiwania: około 5 minut]
Jest i pierwszy drink dnia dzisiejszego. Smaczne połączenie zielonej herbaty, limonki, ginu i martini (i bazylii). Bardzo dobra propozycja na letnie popołudnie. Jedyny minus - strasznie dużo lodu, chociaż z drugiej strony słoik dosyć obszerny. Ale polecamy - zwłaszcza na upały.
Sam drink ciekawy, zwłaszcza połączenie słodyczy i bazylii. Szkoda tylko, że lodu było w tym tyle, że na trzy takie drinki by wystarczyło....
8. Foto Cafe 102 (ul. Piotrkowska 102) - Drink – PopKornowy, czyli złoty rum infuzowany popcornem / słony karmel / bitter / aromat ze skórki pomarańczowej
[czas oczekiwania: od razu]
[czas oczekiwania: od razu]
Cały czas usiłuję odkryć ten czar Foto Cafe. Za każdym podejściem - rozczarowanie. Tak stało się i tym razem. Na stronie festiwalu drink festiwalowy wyglądał tak:
A to jest to co dostaliśmy:
A to jest to co dostaliśmy:
Trochę słabo. W smaku też nic wielkiego. Nie polecamy.
Żadnej rewelacji, praktycznie sam rum i może gdzieś tam daleko w tle posmak pomarańczy. No i jeszcze na dodatek nie dostaliśmy wszystkiego co miało być (i nie tylko my). Szkoda tylko, że zdjęcie jak powinna wyglądać całość zobaczyliśmy dopiero w domu...
9. Restauracja Sezon (ul. Piotrkowska 121) - Plindze z chutneyem z rabarbaru, czyli placki ziemniaczane z chutneyem z rabarbaru, jabłka i imbiru
[czas oczekiwania: około 15 minut]
Bartek się uparł, że chce plindze czyli placki ziemniaczane. Uparł się, a im bardziej się upierałam tym bardziej się upierał. Trzeba przyznać, że sam placek był bardzo smaczny, natomiast chutney był kwaśny, do tego truskawki (po co z szypułką?). No i sos czekoladowy, który pachniał najmilej. Można zjeść - było smacznie.
Jak się uprę to nie ma zmiłuj, trzeba naprawdę nie lada starań i gadania aby mnie od czegoś odciągnąć ;) Przechodząc do dania to najlepszy z niego był ziemniaczany placek. Reszta bez rewelacji. Można zajrzeć, ale nie trzeba.
10. Słodka Pracownia Cukiernia Artystyczna (ul. Piotrkowska 115) - Cztery Strony Czekolady, czyli musy czekoladowe w czterech odsłonach: gorzkiej czekolady z mango, białej czekolady z malinami, mlecznej z wiśniami oraz karmelowej z jagodami. Do picia kawa mrożona z bitą śmietaną
[czas oczekiwania: ???]
Współczuję paniom. Wygląda na to, że Słodka Pracownia jest lokalem nowym i niezbyt doświadczonym, choć nie można odmówić im zapału. Natomiast we dwie nie dały rady obsługiwać kasy, zmywać, robić kawę i podawać. Rzeczywiście przydałby się ktoś do pomocy, bo już pierwszego dnia festiwalu były przestoje. Ale ad meritum. Deser był smaczny, musy były ciekawe. Kawy nie próbowaliśmy, bo postanowiliśmy paniom ulżyć i zamiast kawy wziąć sok. Było sympatycznie i smacznie.
Baaaaaardzo słodki deser :) Fajne kremowe smaki, super owoce poniżej kremu. Ciasteczkowy spód zbędny według mnie. Całość jednak oceniam bardzo pozytywnie :)
11. Nekko Sushi (ul. Piotrkowska 107) - Honten Maguro, czyli opiekana polędwica z tuńczyka na piklowanym ogórku i pieczonym tofu, sałatka z wodorostów wakame, jajko przepiórcze, nasiona konopi, tobiko, chia
[czas oczekiwania: około 15 minut]
[czas oczekiwania: około 15 minut]
Przepraszamy za jakość, ale niestety zaczęło lać i zrobiło się ciemno. Poniżej bardzo ciekawa propozycja Nekko Sushi. Smaczny tuńczyk, wodorosty i ogórek. Jajka było niestety tylko pół :P Ogólnie smacznie. Ale uwaga! Przewidujemy kolejki i długi czas oczekiwania. Już dzisiaj była kolejka i brak miejsca do siedzenia, lokal jest mały i w przypadku deszczu w środku zmieści się około 16 osób.
To na co ja zwróciłem najpierw uwagę to to, że danie było naprawdę spore. Smakowo... Tofu i polędwica z tuńczyka bardzo delikatne. Natomiast sałatka z wodorostów oraz piklowany ogórek dodawały smakowych kolorów temu daniu. Generalnie wyszło bardzo fajnie :)
Muszę przyznać, że w tym roku na lepsze zmieniły się dwie rzeczy. Po pierwsze - porcje są większe i można je podzielić na pół. Po drugie restauracje podeszły w większości poważnie do sytuacji i zwiększyły obsadę kelnerską - w kilku obsada się dublowała pytając nas o co chcemy zamówić, kiedy już złożyliśmy zamówienie. Odbieram to bardzo na plus. Jest nadzieja na obsłużenie weekendowych tłumów :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz