W Katowicach byliśmy dlatego, że udało mi się wziąć udział w projekcie 7 miliardów innych, a w grudniu odbywał się wernisaż wystawy. Na wernisażu oprócz genialnych filmów ze wszystkich stron świata (przykład tutaj) poznaliśmy bardzo miłe osoby, które na pytanie: "No dobrze, to gdzie tu w Katowicach można dobrze zjeść?" natychmiast odpowiedziały "Złoty osioł". No dobra, jak tak, to lecimy. W międzyczasie okazało się, że Złoty Osioł to restauracja wege (Bartek prawie zawrócił).
Oczywiście, że prawie zawróciłem bo dla mnie obiad bez porcji mięsa to oszustwo... :) Jak się niby tym można najeść?!
Na szczęście było bardzo dużo dań do wyboru, ale... kolejka była na 20 minut stania, a restauracja była pełna. I podobno tak jest zawsze, zwłaszcza w weekendy w porach obiadowych. Musieliśmy użyć mojego zmysłu zadaniowego (wiecie, rozumiecie, wyostrzone zmysły, podwyższona czujność), który pozwolił nam zauważyć, że ci państwo co wychodzą to przed chwilą siedzieli przy stoliku w głębi lokalu i może nikt tego jeszcze nie zauważył, że stolik wolny ;)
Toteż Maja została w kolejce, a ja ruszyłem w głąb lokalu celem odnalezienia wolnego stolika. Na szczęście faktycznie nikt jeszcze opuszczonego chwilę wcześniej miejsca nie zajął, więc rozłożyłem nasze kurtki na krzesełkach i wróciłem do Mai aby jej powiedzieć co chcę wziąć do jedzenie i pokazania jej gdzie dokładnie siedzimy.
Wracając do dań. Było ich tyle, że trudno było się zdecydować. W końcu wybraliśmy warzywne curry z ryżem jaśminowym, lasagne dyniową z jogurtem, kotlet z ciecierzycy i tartę czekoladową. Do picia kompot wiśniowy i sok pomarańczowy. Dodatkowo sałatki - ile możesz zjeść. W Złotym Ośle pewne dania są podawane w zestawach z talerzem na dowolną ilość sałatek (wszystkiego musieliśmy spróbować).
Warto dodać, że problem z wyborem tego co chce się zjeść był taki, że stając w kolejce widziało się danie X (np. to warzywne curry), ale po dojściu do zamówienia już go mogło nie być i w jego miejscu stało coś zupełnie innego. No i darmowe sałatki były chyba gdy zamówiło się ponad pewną kwotę, albo gdy się brało danie z piciem. :) (wcale, że nie :P)
Ogólnie oceniam nasz obiad bardzo wysoko. Za cały stół jedzenia zapłaciliśmy koło 20 zł za osobę, a nażarliśmy się jak bąki. Zaskakująco najlepszy był kotlet z ciecierzycy - bardzo dobrze doprawiony, po prostu pyszny. Moja lasagne też była dobra, choć delikatna w smaku. Super sałatki. Jeśli będziecie mieli ochotę na wege w Kato to idźcie do Osła ;)
Jedzenie było faktycznie smaczne i w dostępnej cenie. Wszystko nieźle doprawione i co najważniejsze ze świeżych skłądników. Choć nadal to nie był burger albo spaghetti z owocami morza... :P
0 komentarze:
Prześlij komentarz