"Kuchenne Rewolucje" Magdy Gessler w Łodzi gościły trzy razy (no dobra, na dzień dzisiejszy dwa razy, ale trzecia wizyta ma być na dniach wyemitowana), jednak nigdy nam nie było śpieszno aby odwiedzić restaurację, który przeszły metamorfozę. W końcu nastał jednak ten pamiętny dzień kiedy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że czas najwyższy w którymś z nich zjeść. Wybór padł na "Gorącą Kiełbasiarnię", która znajduje się w centrum Bałut przy ul. Głowackiego 5/5A.
Z jednej strony zawsze chcieliśmy iść i się przekonać co też Magda Gessler "wyczarowała", ale z drugiej strony... nie jesteśmy jej wielkimi fanami. Ale po obejrzeniu odcinka Kuchennych Rewolucji wiedzieliśmy co trzeba zrobić. A do tego przy okazji musieliśmy być na północy Łodzi :)
Trzeba od razu przyznać, że dotarcie do "Kiełbasiarni" to prawdziwe wyzwanie i wyprawa dla osób niemieszkających na Bałutach. Restauracja znajduje się bowiem w środku jednego z osiedli, z dala od największych arterii i przystanków tramwajowych i autobusowych. Zarówno ja, jak i Maja (bo jechaliśmy osobno) swoje musieliśmy przejść i przy okazji odnaleźć nasz cel.
Ja szukałam przypominając sobie odcinek programu: Hm... to było przed takim wysokim wieżowcem... na szczęście w tamtych okolicach wielu wieżowców nie było ;)
Rzut oka na menu i garnki z białą kiełbasą:
Na rozgrzewkę wzięliśmy soliankę (10 zł), do której dostaliśmy kilkanaście kromek świeżego chleba oraz oliwki.
Zupa była smaczna i treściwa, ale trochę za słabo przyprawiona. Spokojnie można było dodać więcej papryki i pieprzu.
No rzeczywiście zupa mogłaby być trochę bardziej konkretnie przyprawiona, ale słuchajcie... jaki dobry chlebek.
Natomiast na danie główne wybraliśmy wołową kiełbasę w szyszkę (10 zł) oraz kaszankę na wędzonce podawaną na gorącej patelni (10 zł). Na podanie czekaliśmy około 10 minut. Do naszego jedzenia dostaliśmy też nowy koszyczek pełen chleba. :)
Zarówno zamówiona przeze mnie kiełbasa, jak i wybrana przez Maję kaszanka były smaczne. Wprawdzie ja wolę bardziej doprawione wędliny, jednak to kwestia mego gustu i tyle. Obiektywnie patrząc to co dostaliśmy było naprawdę dobre.
Bartek chyba nie pamięta :) Niestety moja kaszanka była kompletnie niesłona i niedoprawiona. Jedyny smak na tej patelni miał boczek, a wszystko pozostałe było nijakie ;) Już Bartka kiełbasa była lepsza :) No dobra. Przygotowane było fajnie i podane fajnie, ale dla mnie kaszanka musi być pieprzna i słona.
Bartek chyba nie pamięta :) Niestety moja kaszanka była kompletnie niesłona i niedoprawiona. Jedyny smak na tej patelni miał boczek, a wszystko pozostałe było nijakie ;) Już Bartka kiełbasa była lepsza :) No dobra. Przygotowane było fajnie i podane fajnie, ale dla mnie kaszanka musi być pieprzna i słona.
Mimo tego, że byliśmy już najedzeni to jeszcze skusiliśmy się na bardzo dobre (choć nie tak dobre jak mamy Mai) ciasto drożdżowe ze śliwką.
No jak jeść to jeść :) Wszystkiego trzeba było spróbować, zwłaszcza, że ceny bardzo przystępne. Ciasto drożdżowe przyjemne, ale mało śliwek miało :) Wiedzcie też, że wzięliśmy zupę i ciasto na pół - chyba nie odważyłabym się brać zupy, drugiego dania i ciasta na raz na osobę. Byśmy się rozpękli, bo porcje są normalne, obiadowe.
"Gorąca Kiełbasiarnia" to nietuzinkowe miejsce na kulinarnej mapie Łodzi i na pewno warto tam zajrzeć, przynajmniej raz. Podawane tam jedzenie jest smaczne, w dużych porcjach i za naprawdę nieduże pieniądze.
Polecam. Może to akurat my potrzebowaliśmy więcej przypraw. Wszystko wyglądało fajnie i przystępnie i było smaczne :)
Polecam. Może to akurat my potrzebowaliśmy więcej przypraw. Wszystko wyglądało fajnie i przystępnie i było smaczne :)
PS. W "Kiełbasiarni" można nie tylko zjeść obiad, ale również kupić kiełbasę na wagę i pęta! ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz