W Łodzi między coraz liczniejszymi burgerowniami i pizzeriami, które istnieją od lat (czasem nawet kilku dekad) można znaleźć naprawdę fajne restauracje-perełki. Miejsca nietuzinkowe i na swój sposób wyjątkowe. Uważam, że jednym z takich lokali jest znajdująca się przy ul. Piotrkowskiej (a dokładniej w OFF Piotrkowska) afrykańska restauracja "MEG MU".
Czy znacie jeszcze jakąś afrykańską restaurację? Ja też nie. Nudzą mnie burgerownie, pizzerie, zbrzydło mi włoskie jedzenie, wegetariańskie jedzenie. I jest MEG MU, dla którego nie ma konkurencji w Łodzi. Wiedzcie, że sam kucharz pochodzi z Afryki i w autentyczny sposób smaki afrykańskie tutaj nam sprowadza.
Zacznijmy od wystroju. Wystrój jest ciekawy i klimatyczny. Z pomysłem i nietuzinkowy.
Na mnie wystrój nie zrobił takiego wrażenia, ale może to wina pory, o której byliśmy w restauracji. Było już dawno po zmroku i większość detali ginęła w półmroku. Jednak to co było widać sprawiało ciekawe wrażenie. :)
Po zajęciu stolika szybko przy nas pojawiła się kelnerka z menu. Karta dań była czytelna i fajnie skomponowna, niedługo zastanawialiśmy się co wybrać do zjedzenia. Maja wzięła specjał dnia, czyli casarę ze smażonymi sardynkami podawaną z ryżem.
Zamawianie trwało krótko i czekaliśmy niezbyt długo na jedzenie. Casara wyglądała jak poniżej. Z całej potrawy najciekawsza była właśnie casara, której ja nie potrafię zidentyfikować i może w tym tkwi cała magia MEG MU.
Całe danie sprowadzało się do smażonej ryby, ryżu oraz... czegoś ze smażonych sardynek. :) Ryba była oczywiście niefiletowana i trzeba było uważać na ości. Ryż słodkawy (a przynajmniej ja tak go pamiętam), sardynkowy dodatek zaś słony jak diabli. Niezwykle ciekawe połączenie smaków. :) (nie zgadzam się ze słonością, ale ości to rzeczywiście było ciężkie zadanie ;))
Ja natomiast skusiłem się na ngombe - polędwiczki wieprzowe podawane z kuskusem i sosem pomidorowo-orzechowym. Polędwiczki dobrze przysmażone, smaczne i nieźle doprawione. Bardzo ciekawie smakowały z granatem. Do tego kuskus, który dla mnie był bez specjalnego wyróżnienia smakowego oraz sos, który był niezmiernie gęsty i bardzo orzechowy z pomidorową nutką. Super w połączeniu z kuskusem. :)
Kuskus z granatem - rewelacja. Sos pomidorowo-orzechowy - no coś zupełnie innego. Jedynie polędwiczki były suche i twarde. Ale reszta super.
Do tego, jak szaleć to szaleć, zamówiliśmy jeszcze dwa piwa: malawu (z dodatkiem syropu z zielonych bananów) oraz kokolawu (z syropem kokosowym). W wyglądzie co prawda nie różniły się od normalnych piw, ale w smaku już zdecydowanie. Baaardzo ciekawy smak. :)
Kibicuję bardzo MEG MU, ponieważ to jedyna taka restauracja w Łodzi. Przecież nie zawsze jest ochota na burgera, pizzę czy pierogi. Warto czasem posmakować trochę Czarnego Lądu... :)
Jak już wspominałem na wstępię "MEG MU" jest restauracją zdecydowanie nietuzinkową i w Łodzi wyjątkową. Warto do niej zajrzeć i spróbować czegoś niemalże prosto z Afryki. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz