Zupki chińskie kojarzą się wszystkim z czymś paskudnym, niemal radioaktywnym. A w Chinach jest to pewna podstawa. Na przykład - obiad? Zupka chińska. Jedziesz gdzieś w podróż? Zupka chińska. I uwaga. Pociągi nawet są wyposażone w krany z gorącą wodą, którą można sobie zalać ukochaną zupkę.
即食麪 (czyli Jíshí miàn) przyjmuje wiele postaci, ale najczęściej jest to kubełek makaronu z 3 nie 2, jak w Polsce, saszetkami. Pierwsza saszetka to przyprawy, druga to olej, najczęściej ostry, trzecia to smak. I tu niespodzianka. Zdarza się suszone mięso, grzyby, które naprawdę pachną grzybami, a czasem nawet parówka! (tu pewnie nasza inspekcja sanitarna załamałaby ręce, bo przecież te miany (makarony), które mają parówki nie stoją wcale w lodówkach). Do każdej zupki oczywiście dołączone są pałeczki lub widelczyk :)
Oczywiście żeby było śmieszniej chińską zupkę wymyślił... Japończyk. ;) Początkowo "dania" te były przez nas ignorowane i pomijane przy zakupach - w końcu czym taka zupka może się różnić od dostępnych na polskim rynku? Jednak po kilku dniach od przylotu zdecydowaliśmy się na zakup jednej-dwóch tak na spróbowanie. I okazały się fantastyczne - są nawet na to dowody, choćby w postaci poniższego zdjęcia gdzie połowa naszej wycieczki zajada się taką właśnie zupką. ;)
Rodzajów zupek, które można dostać jest multum. Dla każdego coś dobrego. Lubisz grzyby - oto zupka grzybowa, wolisz wieprzowinę na ostro - proszę, chcesz wersję fit - jest.
Na początku się broniliśmy, ale później nie mogliśmy się im oprzeć i wybieraliśmy coraz odważniejsze smaki. Mnie absolutnie uwiodła grzybowa, bo jej aromat potrafił unosić się w całym domu oraz łagodna wersja miana fit, którego makaron zrobiony był z ziemniaków, a dorzucony był do niego suszony groch. Naprawdę fajny, chociaż 2 razy droższy od standardowego, a tak dobry, że nawet nie zdążyliśmy mu zrobić zdjęcia.
Mnie natomiast przypasowała ostra zupka, którą widać na pierwszym-degustacyjnym i drugim zdjęciu. Była diabelnie ostra, ale jednocześnie pyszna. :) (miała też dodatkowy atut - dzięki temu, że była piekielnie ostra, Maja po jednym widelczyku nie chciała więcej :P)
Mnie natomiast przypasowała ostra zupka, którą widać na pierwszym-degustacyjnym i drugim zdjęciu. Była diabelnie ostra, ale jednocześnie pyszna. :) (miała też dodatkowy atut - dzięki temu, że była piekielnie ostra, Maja po jednym widelczyku nie chciała więcej :P)
0 komentarze:
Prześlij komentarz