Jeszcze z naszego pobytu w Warszawie - osławione Krowarzywa. Poszliśmy spróbować i zobaczyć jak to jest w jednej ze słynniejszych (chociaż z niewłaściwych powodów) restauracji wegańskiej w Warszawie.
Właśnie, tyle się człowiek w pewnym okresie zeszłego roku naczytał o „Krowarzywa”, że aż żal było nie zajrzeć jak już byliśmy w pobliżu ;)
Nie będę się rozwodzić na temat wystroju - jak zwykle płyta pilśniowa i nowoczesne dodatki. Ot. Nic zaskakującego.
Najważniejsze i tak było to, że znaleźliśmy dwa wolne krzesełka i mogliśmy na spokojnie zastanowić się nad tym, które burgery wybrać z menu :D
To co my tam wzięliśmy? Ja: Jaglanex czyli kasza jaglana, pestki dyni i słonecznika, kolendra i zioła w cenie 12,50, z ciemną bułką, wege majonezem i sosem pomidorowym. Bartek natomiast poszalał i wziął Tofex czyli wędzone, marynowane i pieczone plastry tofu, również z ciemną bułką i sosem koperkowym w cenie 16 zł. Niestety wszelkie dodatki (pieczone ziemniaki czy coleslaw) były dodatkowo płatne (dosyć sporo), więc zrezygnowaliśmy. Nasze jedzenie wyglądało jak poniżej:
Właśnie, tyle się człowiek w pewnym okresie zeszłego roku naczytał o „Krowarzywa”, że aż żal było nie zajrzeć jak już byliśmy w pobliżu ;)
Nie będę się rozwodzić na temat wystroju - jak zwykle płyta pilśniowa i nowoczesne dodatki. Ot. Nic zaskakującego.
Najważniejsze i tak było to, że znaleźliśmy dwa wolne krzesełka i mogliśmy na spokojnie zastanowić się nad tym, które burgery wybrać z menu :D
To co my tam wzięliśmy? Ja: Jaglanex czyli kasza jaglana, pestki dyni i słonecznika, kolendra i zioła w cenie 12,50, z ciemną bułką, wege majonezem i sosem pomidorowym. Bartek natomiast poszalał i wziął Tofex czyli wędzone, marynowane i pieczone plastry tofu, również z ciemną bułką i sosem koperkowym w cenie 16 zł. Niestety wszelkie dodatki (pieczone ziemniaki czy coleslaw) były dodatkowo płatne (dosyć sporo), więc zrezygnowaliśmy. Nasze jedzenie wyglądało jak poniżej:
Zacznijmy od tego, że przyzwyczaiłam się, że burgery są podawane w zestawach. Dlatego dopłaty mi nieco nie podpasowały. Co do jakości burgerów to były smaczne, ale! Bułka nie była porywająca, a mój "kotlet" był dosyć suchy. Ogólnie trochę "meh" i bez wyrazu. Bartkowe wędzone tofu było ciekawsze i smaczniejsze. Ale najlepsze.... były według mnie burgery w Łodzi, w Papuvege.
Tak, bułki to zdecydowanie wielki minus naszych burgerów. Były jakieś takie w ogóle nie przypieczone, no po prostu dwie przecięte bułki z farszem :) O wiele lepiej przedstawiały się dodatki, choć faktycznie w burgerze Mai zabrakło większej ilości sosu. Niestety kotlet z kaszy jaglanej tak wspaniale „wysuszał” całość, że bez popicia ciężko było to zjeść. Z kolei mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło wędzone tofu w moim burgerze. Zawsze ten składnik był takim bezsmakowym zapychaczem, a tu proszę, można go jednak podać z nutką jakiejś wyrazistości ;) Generalnie jednak zgadzam się z opinią Mai, że te burgery były ok, ale brakowało im do tych z łódzkiego „Papuvege”.
Tak, bułki to zdecydowanie wielki minus naszych burgerów. Były jakieś takie w ogóle nie przypieczone, no po prostu dwie przecięte bułki z farszem :) O wiele lepiej przedstawiały się dodatki, choć faktycznie w burgerze Mai zabrakło większej ilości sosu. Niestety kotlet z kaszy jaglanej tak wspaniale „wysuszał” całość, że bez popicia ciężko było to zjeść. Z kolei mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło wędzone tofu w moim burgerze. Zawsze ten składnik był takim bezsmakowym zapychaczem, a tu proszę, można go jednak podać z nutką jakiejś wyrazistości ;) Generalnie jednak zgadzam się z opinią Mai, że te burgery były ok, ale brakowało im do tych z łódzkiego „Papuvege”.
0 komentarze:
Prześlij komentarz