Każda podróż niestety kiedyś musi się zakończyć, tak też i nasza kulinarna wędrówka po Poznaniu zbliża się ku końcowi… W każdym razie, szykując się już do powrotu do Łodzi, w oparciu o rekomendacje jednego z portali, udaliśmy się na pożegnalny obiad do „Bar-a-boo” przy ul. Taczaka 11/2.
Często w nieznanych miastach kierujemy się recenzjami innych oraz lokalizacją obiektu. Tu akurat Bar-a-boo znalazło się idealnie na linii pomiędzy naszym miejscem zakwaterowania, a dworcem, więc gdzież lepiej zjeść obiad? :)
I tu uwaga praktyczna. W Bar-a-boo chyba zawsze jest mnóstwo ludzi. Wiem, że kiedy byliśmy było pełno osób i udało nam się usiąść tylko dlatego, że zauważyliśmy stolik w bramie, który stał dosyć opuszczony. Zarówno ogródek jak i dwa piętra restauracji były zawalone po brzegi. Jeśli będziecie chcieli tam zjeść - zróbcie wcześniej rezerwację. Jednak, niestety, rezerwacja nie ustrzeże was przed czasem oczekiwania na pizzę. Nam się akurat nie za mocno spieszyło i 30-40 minut było dla nas akceptowalne, ale były osoby, które zrezygnowały. Na naszą cierpliwość pozytywnie podziałały też przepiękne zapachy dobiegające z kuchni oraz widok pizzy przy innych stolikach...
Zamówiliśmy 2 pizze z karty (nie były to dania tygodnia, tylko stałe pozycje karty).
Spinaci peperone czyli salami, szpinak, kapary, czosnek:
oraz Bar-a-Boo czyli salami, pieczarki, tuńczyk, kukurydza:
Oczywiście pizze były podane z zestawem oliw. Oliwa z ostrą papryczką jest naprawdę pikantna, tak więc delikatesy (jak ja) niech uważają :)
Myślę, że spokojnie można powiedzieć, iż serwowane w „Bar-a-boo” pizze były bardzo zbliżone do tych jakie możemy zjeść we Włoszech. Ciasto cienkie i chrupiące, spód nieprzypalony i nie za wysokie brzegi. Porządny ser, smaczne salami (i jak widać plastrów było sporo, a nie jak niekiedy cztery na krzyż) i tuńczyk (choć tutaj może trochę był za słony…). W zasadzie jedyne do czego mógłbym się przyczepić, i to trochę na siłę, to ilość zieleniny na pizzach. No mogli dać trochę więcej tego szpinaku i kukurydzy ;)
Co do samych pizz to moim zdaniem były pyszne. Cieniutkie ciasto i bardzo dobrze doprawiony wierzch - jest to dokładnie taka pizza jaką uwielbiam i jaka śni mi się czasem po nocach. Naprawdę nie żałuję, że poczekaliśmy, bo to był obiad godny powtórzenia i polecenia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz