"Czyżbyśmy byli w plecy tylko jedną notkę?!". Ano tak :) Moją notkę. W poprzedni weekend tylko ja gotowałam (również mama Bartka, ale Bartek nawet ciasta nie zrobił ;>). W każdym razie bardzo chciałam zrobić Placuszki ziemniaczane z makrelą wędzoną, bo znów szukałam moich ulubionych placuszków z Belfastu i chyba je znalazłam!
Oto wynik mojej pracy:
Myślę, że wyszło super. Jeśli zaś chodzi o uwagi do przepisu:
- Skórę z makreli najlepiej jednak zdjąć - schodzi podczas krojenia, a na talerzu i tak się ją zdejmuje.
- Kremu z kawiorem wychodzi za dużo - lepiej zrobić trochę mniej. Poza tym spływa po ciepłych plackach.
- Nie zauważyłam różnicy pomiędzy placuszkami odsączonymi z tłuszczu od nieodsączonych.
- Nie umiem zrobić okrągłych placuszków za pomocą puszki - więc to trochę olałam i zrobiłam placuszki "fantazyjne" ;)
Ja osobiście dodaję do ulubionych przepisów :) Na pewno przepis na same placuszki (francuskie galletes) się przyda.
Prawda, przyznaję się od razu - w poprzednią sobotę nie gotowałem. W ogóle. Oczywiście zrzucam wszystko na brak ciekawego przepisu, składników i weny (bo bardzo chciałem coś uszykować). ;) Na szczęście Maja nie poszła w moje ślady i w niedzielę przyrządziła przedstawione wyżej ziemniaczane placuszki z makrelą.
Wyszło ciekawe połączenie smakowe - słodkawe (wg mnie) placuszki z wędzoną rybą i słoną nutką ikry. Było to danie nie tylko interesująco muskające nasze kubki smakowe i zachwycające finezją ułożenia, było również bardzo dobre! :) Oby więcej takich obiadów! :D
Moge potwierdzic - pyszne danie!! :-)
OdpowiedzUsuń