Pages - Menu

czwartek, 28 lipca 2016

Bar-a-boo w Poznaniu

Każda podróż niestety kiedyś musi się zakończyć, tak też i nasza kulinarna wędrówka po Poznaniu zbliża się ku końcowi… W każdym razie, szykując się już do powrotu do Łodzi, w oparciu o rekomendacje jednego z portali, udaliśmy się na pożegnalny obiad do „Bar-a-boo” przy ul. Taczaka 11/2. 

Często w nieznanych miastach kierujemy się recenzjami innych oraz lokalizacją obiektu. Tu akurat Bar-a-boo znalazło się idealnie na linii pomiędzy naszym miejscem zakwaterowania, a dworcem, więc gdzież lepiej zjeść obiad? :)

I tu uwaga praktyczna. W Bar-a-boo chyba zawsze jest mnóstwo ludzi. Wiem, że kiedy byliśmy było pełno osób i udało nam się usiąść tylko dlatego, że zauważyliśmy stolik w bramie, który stał dosyć opuszczony. Zarówno ogródek jak i dwa piętra restauracji były zawalone po brzegi. Jeśli będziecie chcieli tam zjeść - zróbcie wcześniej rezerwację. Jednak, niestety, rezerwacja nie ustrzeże was przed czasem oczekiwania na pizzę. Nam się akurat nie za mocno spieszyło i 30-40 minut było dla nas akceptowalne, ale były osoby, które zrezygnowały. Na naszą cierpliwość pozytywnie podziałały też przepiękne zapachy dobiegające z kuchni oraz widok pizzy przy innych stolikach...

Zamówiliśmy 2 pizze z karty (nie były to dania tygodnia, tylko stałe pozycje karty). 

Spinaci peperone czyli salami, szpinak, kapary, czosnek:


oraz Bar-a-Boo czyli salami, pieczarki, tuńczyk, kukurydza:


Oczywiście pizze były podane z zestawem oliw. Oliwa z ostrą papryczką jest naprawdę pikantna, tak więc delikatesy (jak ja) niech uważają :)

Myślę, że spokojnie można powiedzieć, iż serwowane w „Bar-a-boo” pizze były bardzo zbliżone do tych jakie możemy zjeść we Włoszech. Ciasto cienkie i chrupiące, spód nieprzypalony i nie za wysokie brzegi. Porządny ser, smaczne salami (i jak widać plastrów było sporo, a nie jak niekiedy cztery na krzyż) i tuńczyk (choć tutaj może trochę był za słony…). W zasadzie jedyne do czego mógłbym się przyczepić, i to trochę na siłę, to ilość zieleniny na pizzach. No mogli dać trochę więcej tego szpinaku i kukurydzy ;)

Co do samych pizz to moim zdaniem były pyszne. Cieniutkie ciasto i bardzo dobrze doprawiony wierzch - jest to dokładnie taka pizza jaką uwielbiam i jaka śni mi się czasem po nocach. Naprawdę nie żałuję, że poczekaliśmy, bo to był obiad godny powtórzenia i polecenia.

wtorek, 12 lipca 2016

Na szybko: Poznański "Foodie"

Nazwa i pomysł bloga zobowiązują więc dzisiaj o nieco tańszym (ale w żadnym wypadku nie gorszym) jedzeniu, jakie możemy zjeść będąc w Poznaniu. Za namową i w towarzystwie naszej koleżanki wybraliśmy się do Foodie, mieszczącego się na drugim piętrze Kupca Poznańskiego. 

Ola wspominała, że jest to jej ulubione miejsce by zjeść normalny obiad na mieście i oprócz tego mieć ładny widok z okna na stare miasto.

Foodie jest lokalem samoobsługowym, gdzie nakładasz sobie tyle jedzenia ile chcesz. Znacie to uczucie, kiedy jesteście na diecie, a wszystko Wam wygląda dobrze i nagle na talerzu jest 5 rodzajów mięsa, surówki, ziemniaczki i kluski śląskie? Właśnie coś takiego miałam. Na szczęście kilka opcji na swój talerz wziął Bartek ;) Ja wzięłam pieczone ziemniaczki, surówki, pulpecik drobiowy po indyjsku + kurczak ze szpinakiem. Do wyboru były też kluski śląskie, gulasz, ryba w panierce, pierogi różnego autoramentu... no czego dusza zapragnie.


Ja natomiast wybrałem sobie filet z łososia, pulpecika z kurczaka oraz frytki i surówkę z białej kapusty. Do tego sok jabłkowy :) Mój obiad kosztował niewiele ponad 17 zł (mój też coś koło tego).


Wszystko było smaczne i zdecydowanie warte swojej ceny. Łosoś o dziwo był nieźle doprawiony i nie był suchy, kurczak ze szpinakiem zupełnie dobry. Jeśli chodzi o pulpety z kurczaka to były one dosyć specyficzne, bo brakowało im nieco indyjskiej wyrazistości, ale to nie Ganesh, tylko jadłodajnia samoobsługowa. Myślę, że na zdjęciach widać, że frytki i kartofelki były dobre, bo aż uśmiechały się z talerza :) (nie pamiętam bym kiedyś jadła złe surówki, więc nawet nie ma co oceniać :P) Na pewno polecamy, jeśli będziecie w Poznaniu i będziecie chcieli zjeść coś normalnego i mieć ładny widok na stare miasto.

Jedzenie było smaczne i w bardzo dobrej cenie. Właściwie, czego chcieć więcej? ;)